👼 Rozdział 19 👼

180 16 0
                                    

Chan

Kiedy się obudziłem, leżałem na ziemi w lesie, a nade mną stali moi przyjaciele. Nie wiedziałem co się dzieje. Byłem prawie pewny, że ze mną jest Felix, że mówi do mnie. Jednak nie było go wśród nich.

– Gdzie Felix? – zapytałem, kiedy Minho i Changbin pomogli mi wstać. Byłem słaby, ale udało mi się stać samodzielnie.

– Nie wiemy. Ale każdego z nas doprowadził do miejsca, w którym spadł. Tylko ciebie nie. – wyjaśnił Jisung.

– Ale musiał też ci pomóc, skoro jesteś tutaj. Może tylko nie zdążył cię zaprowadzić. – zasugerował Hwang – Chodź, pokażemy ci to miejsce.

Poszliśmy do miejsca obalonego drzewa. Przy konarze leżało gniazdo z piór, w którym kiedyś znalazłem Felixa. Leżało nienaruszone. Nadal na niektórych piórach pozostała krew, a mimo to pióra nie były sklejone.

– Myślicie, że wróci? – zapytał Jeongin patrząc na to miejsce. Nikt nie odpowiedział, bo każdy wiedział, że było to niemożliwe.

Żaden z nas nie wiedział jak Felix dał radę nas ochronić, ale szczerze wątpiłem, że da radę wrócić. Serce boleśnie mnie zakuło na myśl, że już go straciłem. Nawet nie zdążyłem go dobrze odzyskać.

– Przykro mi Chan. – powiedział Jisung. – Powinniśmy wracać. Mam dość tego miejsca. – powiedział, ale zignorowałem go. Ukląkłem przy piórach i wziąłem jedno do ręki.

– Co mamy zrobić z tymi kawałkami? – zapytał nagle Changbin. Spojrzałem na niego i zauważyłem, że trzymał w dłoni fragment amuletu. Zaraz po nim, każdy wyjął swoje części, a wtedy ja poczułem, że coś kłuje mnie w klatce piersiowej.

Sięgnąłem do tego miejsca, a wtedy poczułem, że na mojej koszulce pojawiła się mała dziurka. Wyleciał przez nią fragment naszyjnika. Spojrzałem na kawałek, który w porównaniu do reszty był największy.

Rzuciłem go w stos piór. Nie był mi już potrzebny. Powodował ból, którego nie było szans, żebym uniósł. Amulet był jego częścią, a skoro był zniszczony to nie chciałem wiedzieć co stało się z Felixem.

Reszta również rzuciła swoje fragmenty na pióra i usiedli koło mnie. Wpatrywaliśmy się w ciszy na resztki jego skrzydeł, a ja trzymałem kciuki, żeby je odzyskał. Jeżeli nie mógł być ze mną to powinien być w niebie. Najprawdziwszy aniołek…

– Chciałbym, żeby wrócił. – powiedział Jisung. – Kiedy byłem w lesie, przypomniałem sobie wszystko co wydarzyło się przed tą burzą. Mam wrażenie, że to przeze mnie wrócił wtedy do nieba. Byłem na niego zły, że straciłem przez niego Minho. – tłumaczył i złapał chłopaka za rękę – Obwiniałem go o wszystko. A on teraz nas uratował. Naprawił wszystko, a teraz odszedł.

– Może wrócił do nieba? – odezwał się Jeongin – Ocalił nas i może powrócił do nieba, aby dalej opiekować się ludźmi.

– Bardziej potrzebny jest tutaj. Ktoś musi zająć się złamanym sercem Chana. – Changbin spojrzał na mnie, a ja się zaśmiałem. Nie miałem na to ochoty, ale zrozumiałem, że moja mina mogła martwić przyjaciół. Musiałem pokazać, że jest okej, choć wcale tak nie było.

– Dam radę. – obiecałem, ale mina Seo świadczyła o tym, że mi nie uwierzył.

– Chcesz piórko na pamiątkę? – zapytał Jeongin. Wyjął je z kieszeni i wystawił w moją stronę – Felix udawał Hyunjina i zaprowadził mnie tutaj. Potem zniknął i to po nim zostało. Wydaje mi się, że potem poszedł po ciebie.

– Nie dzięki. Oddaj mu je. – powiedziałem i wskazałem na małe gniazdko. Yang rzucił je na resztę, a ono delikatnie opadło na ziemię.

***

Remember Me |ChanLix| ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz