Rozdział 3

247 12 3
                                    

Obudziłam się wypoczęta. Spojrzałam na zegar na którym była godzina 17.20.
Kurczaczki pieczone no to sobie pospałam.
Sam dojazd trwa 20 minut. Wstałam szybko z łóżka i poprawiłam lekko makijaż. Podbiegłam szybko do walizek z których wyjęłam czarny dres z Nike oraz czapkę z daszkiem tej samej marki oraz koloru. Wyszłam z hotelu o 17.30. Zadzwoniłam po taxi które zjawiło się po pięciu minutach. Zapłaciłam taksówkarzowi i skierowałam się w stronę stadionu.
Kiedy tam weszłam było za pięć osiemnasta. Zdążyłam. Skierowałam się w stronę boiska ponieważ spotkanie zapoznawcze miało się odbyć na stadionie Camp Nou.
Idąc w stronę sali zobaczyłam ochroniarza który mi się przyglądał. Kiedy chciałam go wyminąć on mnie zatrzymał.

-Nie może tutaj pani wejść-spojrzałam na starszego ode mnie ochroniarza miał może z 30 lat? Nie wiem.

-Jestem nową zawodniczką i mam spotkanie z trenerem.- odpowiedziałam zgodnie z prawdą, mężczyzna oczywiście mi nie uwierzył.

-Proszę stąd odejść bo użyję przemocy żeby panią stąd wyprowadzić.-stałam i się patrzyłam na mężczyznę, jak miał mi niby uwierzyć skoro nie miałam żadnych dowodów. Oczywiście na pomoc przybyła jedną dziewczyna z drużyny

-Proszę ją wpuścić-powiedziała na co mężczyzna spojrzał z powrotem na mnie.

-Nie mogę, przykro mi-wkurwiać mnie zaczynał

-Jeśli nie chce być pan jutro ochroniarzem ale w Zoo to niech lepiej pan mnie wpuści dla swojego dobra.-powiedziałam przez zaciśnięte zęby.

-Właź- posłał mi wredny uśmiech na co jak chciałam mu przywalić z kopa w jaja. Powstrzymuj się Hinji, powstrzymuj.

-Chodź już jest spotkanie-pociągnęła mnie za nadgarstek dziewczyna jak się okazał miała na imię Catrine.

(Imiona będę wymyślać tak samo jak daty czy wyniki meczy)

-A więc jesteś tą nową którą trener tak wychwalał?- zapytała chodź bardziej to przypominało stwierdzenie.

- Najwidoczniej-powiedziałam na co dziewczyna się uśmiechnęła co ja odwzajemniłam.

-Trener chcę żebyś jutro poznała męską drużynę Barcy- szczerze to to mnie nie zbyt zachwyciło ale fajnie że poznam osoby na takiej skali popularne.

-To super-powiedziałam, w sumię ciekawe doświadczenie.

Weszliśmy na murawę na której czekała cała drużyna oraz trener.

-Mendez wreszcie jesteś chciałbym ci przedstawić dziewczynom- uśmiechnęłam się w stronę dziewczyn co one odwzajemniły - To jest Lea i mam nadzieję że będziecie się dogadywać i o nią troszczyć ponieważ jest tutaj nowa.

Dziewczyny przytaknęły i zaczęły mi się po kolei przedstawiać. Po spotkaniu, z Jonatanem ustaliliśmy godzinę spotkania z męską drużyną Barcy.
Wychodząc ze stadionu nałożyłam kaptur na czapkę z daszkiem. Pomimo że to jest ciepły kraj to było dziś wyjątkowo chłodno. Postanowiłam że się przejdę albo nawet przebiegnę. Ponieważ nie było sensu brać taxi skoro byłam sportowcem i powinnam się ruszać. Nie licząc już że zaliczę swój wieczorny trening. Przechodząc przez park usiadłam na jednej z ławeczek. Nagle telefon mi zaczął brzęczeć jak się mogłam domyślić nie dzwonił nikt inny jak mój naj ukochańszy przyjaciel czyli Nicola.

-To siemaneczko jak tam spotkanie z drużyną? Jak lot? Wypoczęłaś? Jak się czujesz?- i zaczął zasypywać mnie toną pytań.

-Spotkanie bardzo dobrze, lot minął mi w miarę przyjemnie i czuję się bardzo dobrze- powiedziałam zgodnie z prawdą.-A jak ty się czujesz?

-Trochę dziwnie tu bez ciebie, wróć- powiedział błagalnym tonem lecz słyszałam że trochę bawiła go jego wypowiedź.

-Nie denerwuj mnie za tydzień i tak się zobaczymy więc nie jęcz mi tu

-To dobraaaaaa nie bedęęęę-irytować to on akurat potrafił.

-Dobra Nico zadzwonię później bo nie ma mnie jeszcze w hotelu.-chłopak się pożegnał po czym się rozłączył.

Wstałam z ławki i zaczęłam się kierować do wyjścia z parku. Wymieniły mnie dwie osoby. Dwójka mężczyzn albo nie, dwójka chłopaków bo z boku jeden wyglądał na mój wiek a ten drugi był trochę starszy. Wyglądało to podejrzanie ponieważ jeden biegał ze słuchawkami w uszach i nie interesowała go obecność drugiej osoby. Był ubrany w spodenki do kolan oraz zwykłą koszulkę. A drugi który był z 2 metry za nim był w kapturze oraz w masce na twarzy i był ubrany na czarno. Do głowy mi przyszła jedna myśl... Przyśpieszyłam kroku ale nadal trzymałam się z tyłu. Na odpowiednią odleglość, nie widziałam twarzy żadnego z dwójki więc lekka kraksa.
Idąc przez park mężczyzna zaczął oglądać się za siebie a widząc mnie lekko się speszył. Postanowiłam że zejdę ze ścieżki i pójdę przez krzaki. Zakapturzony mężczyzna mnie nie zauważył na szczęście. Temu w słuchawkach chyba nie spodobało się że tamten za nim szedł ponieważ się odwrócił. I w tamtym momencie mogłam łatwo rozpoznać chłopaka.
Japierdole pieprzony Pablo Gavira.
Mężczyzna ubrany na czarno wyjął z kieszeni scyzoryk na co Gavira przeklął pod nosem. Kurwa nie wiem co robić. Zakapturzony mężczyzna próbował dźgnąć piłkarza ale ten się nie dawał. Gavira dostał nożem po brzuchu na co się skrzywił. Na szczęście to było lekkie przecięcie. Widząc że Paez nie daje rady mężczyzna chciał skorzystać z okazji i dźgnąć młodego Hiszpana. Wtedy wkroczyłam ja. Złapałam za ostrze gołą ręką i wytraciłam mu je z rąk. Czułam ciesz sączącą się z mojej ręki ale to nie było istotne. Rzuciłam się na mężczyznę który był zdezorientowany. Okładałam go ciosami jeden za drugim do tej pory aż uważałam że mu wystarczy. Miał poobijaną twarz do tego stopnia że jego własna matka by go nie poznała.
Zeszłam ze starszego Hiszpana i spojrzałam na swoją dłoń która była naprawdę mocno przecięta. Spojrzałam na Gavirę który się mi przyglądał. Schyliłam głowę tak aby nie było widać mojej twarzy. Nie chciałam żeby wszyscy się dowiedzieli że potrafię się bić. Zaczęło mi się kręcić w głowie ponieważ straciłam sporo krwi. Hiszpan chciał do mnie podejść ale ja dałam mu wyraźny znak że nie chcę.

-Mogę ci się jakoś odwdzięczyć za uratowanie mnie?-zapytał na co lekko się speszyłam.

-Nie trzeba- powiedziałam cicho ale tak aby słyszał.

Chciałam już wracać pomimo leżącego na chodniku zamaskowanego mężczyzny.

-Nie możesz iść, trzeba ci to opatrzeć- wskazał na mój nadgarstek na co ja pokręciłam głową i zaczęłam się wycofywać.-Stój, trzeba to na policję zgłosić.-próbował mnie na siłę zatrzymać lecz nie poskutkowało bo się odrazu wyrwałam.

Spojrzałam na nieprzytomnego mężczyznę i na Gavirę. Zakryłam się ręką aby nie było widać mojej twarzy spojrzał na rozcięty brzuch Hiszpana który wydawał się z daleka draśnięciem. Pomimo to rana Pabla nie równała się z tą na mojej wewnętrznej stronie nadgarstka. Odwróciłam się i szybko zaczęłam biec w kierunku hotelu. Słyszałam jeszcze za sobą sobą krzyki młodego Katalończyka ale ubiło mi się to o uszy

***
Pov:Pablo

Dziewczyna która uratowała mi życie. Kurde nie wiem kto to był muszę się dowiedzieć i podziękować. Zakrywała twarz, nie chciała się pokazać czy jak? Nie mam pojęcia. Ale muszę ją znaleźć za wszelką cenę

_____________

Hejka skarby wlatuję z kolejnym rozdziałem mam nadzieję że się spodoba. Wiem że musieliście długo czekać ale mam nadzieję że się spodoba. Piszcze recenzje w komentarzach i Głosujcie ❤️
Buziaczki <33

K-Hinji

The Way of the Heart - Pablo GaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz