ROZDZIAŁ PIĄTY - korekta

1.4K 72 77
                                    

#chancefromfatewatt 🌚

Vanity

   Wczorajszego wieczoru Warren się już do mnie nie odezwał. Uznałam to za sukces, bo dzięki temu miałam spokój. Co prawda, doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że mój mąż dalej jest przeciwny mojemu zatrudnieniu się w jakimś miejscu, ale satysfakcja i tak była.

   Dzisiaj był poniedziałek, więc dzieci poszły do szkoły, a Warren był w pracy. Obiad był już jakiś czas skończony, a sprzątanie miałam za sobą. Nie potrafiłam znaleźć żadnego zajęcia, więc dałam się porwać wirowi obowiązków domowych.

   Na początku chciałam jechać do mamy, ale jak do niej zadzwoniłam, to dowiedziałam się, że nie będzie jej pół dnia w domu.

   Obejrzałam dwa odcinki The Office, po czym naszła mnie myśl, że mogłabym iść po jakąś książkę do księgarni. Te, co miałam w domu, dawno były przeczytane, a skoro i tak "nie dostałam zgody" na znalezienie pracy, to znalazłam sposób na umilenie sobie czasu.

   Dlatego jak najszybciej doprowadziłam się do porządku, a następnie wyszłam z domu. Miasto nie należało do największych, więc droga do księgarni nie zajęła mi dużo czasu.

   Weszłam do środka, od razu poczułam zapach tych wszystkich książek. Uwielbiałam go, był dla mnie czymś kojącym i ciepłym. Zważając na to, jak wyglądało moje życie, gdy byłam nastolatka, nikt by nie uwierzył, że lubię czytać. Prawda była nieco inna. Kiedy tylko przesiadywałam w czterech ścianach swojego pokoju, chętnie sięgałam po jakieś powieści, w celu zabicia czasu.

   Zaczęłam rozglądać się po regałach, szukałam czegoś, co na pewno mnie zainteresuje. To zadanie było ciężkie, ponieważ wokół mnie było pełno genialnych tytułów.

   W końcu moje spojrzenie zatrzymało się na Mitologii. Mimo że nie należałam do najlepszych uczennic, to kilka z nich zapadło mi w pamięć. Najbardziej chyba ten o Hadesie i Persefonie.

   Długo się nie zastanawiając, sięgnęłam po książkę i poszłam do kasy. Błyskawicznie zapłaciłam, a następnie opuściłam księgarnię. Nie chciałam jeszcze wracać do domu, dlatego postanowiłam zrobić sobie mały spacer po mieście.

   Mijałam ludzi, dla których byłam niewidzialna. Oni również tacy dla mnie byli. Przechodziliśmy obok siebie, nie myśląc o tym, kto idzie z naprzeciwka. Twarze nie wpadały nam do pamięci, momentalnie tamta osoba przestawała mieć dla nas znaczenie.

   Nagle poczułam unoszący się zapach kawy w powietrzu. Minęły mnie dwie dziewczyny z kubeczkiem na wynos. Musiały wyjść z kawiarnii znajdującej się po drugiej stronie ulicy. Rozejrzałam się, po czym szybko przebiegłam i weszłam do środka. Tutaj ten aromat był jeszcze bardziej odczuwalny. Aż człowiekowi chciało się uśmiechać na samą myśl. Zapach kawy i książek to najcudowniejsze zapachy, jakie istniały.

   I Armina Villina... stop. Nie mogłam tak myśleć.

   Nawet jeśli jego zapach naprawdę był uzależniający...

   Stanęłam w kolejce do kasy. Rozejrzałam się po tym wnętrzu i od razu stwierdziłam, że jest tu pięknie. Wszystko było w stonowanych kolorach, a dodatki wpasowywały się idealnie kolorystyką. Do tego to miejsce było minimalistyczne, co dodawało mu w pewnym sensie uroku.

   Ktoś dotknął mojego ramienia, więc szybko się odwróciłam. O mało co nie rozchyliłam warg, gdy zobaczyłam Armina Villina patrzącego na mnie z małym uśmiechem.

   Dopiero co o nim myślałam, a teraz stał przede mną, hipnotyzując mnie swoimi granatowymi tęczówkami.

   — Vanity, kolejny...

Chance From Fate [+18] [ ZAWIESZONE ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz