3. Wyświadczyłem mu przysługę, uwalniając go od Ciebie

3 0 0
                                    

Louis

Zakradłem się do sypialni, którą opisywała mi Amy. Krok po kroku próbowałem odtworzyć w myślach drogę do niej, aż w końcu się udało. Dostałem się do środa i zacząłem szukać we wszystkich szufladach tego dokumentu. Na szczęście w porę go znalazłem:

- Louis? – usłyszałem głos, Wiliama i zamarłem. Szukałem w myślach wymówki na to, co robię w tym pokoju.

- Proszę o wybaczenie, Panie Wiliamie. – uśmiechnąłem się do niego. – Kiedy wychodziłem z toalety... pomyliłem drogę.,, a kiedy tu wszedłem... moje spojrzenie padło na obraz. – wskazałem wiszący obraz nad szafką, w której znalazłem dowód Amy. – Zatraciłem się w nim.

- Czyli, podobają ci się obrazy? – spytał, zainteresowany Wiliam.

- Gdy chodziłem jeszcze do szkoły, zawsze chciałem tworzyć piękne dzieła. – nie wiem skąd, nauczyłem się tak kłamać. – Tylko... nie mam talentu. – zaśmiałem się. – Ale bardzo chciałem spróbować.

- Rozumiem. – uśmiechnął się, Wiliam.

- Jeszcze raz proszę o wybaczenie. Kiedy zobaczyłem ten obraz, nie mogłem się powstrzymać.

- Im lepiej będziemy się poznawać, tym więcej będziemy mieli wspólnych punktów zaczepienia. Mogę oprowadzić cię po domu, zobaczysz ich nieco więcej. – zaproponował.

Zgodziłem się. Przecież musiałem być wiarygodny, że bardzo lubię sztukę. Nie mogłem się zdradzić. Chodziłem po jego pięknej rezydencji i zastanawiałem się, czy to, co mi przedstawia, te piękne obrazy, jego punkt widzenia, jego wrażliwość na piękno jest prawdziwe... czy czasem, nie chce zamydlić mi oczu, jakim dobrym jest człowiekiem.

Najważniejsze miałem przy sobie... Dowód Amy... na którym tak bardzo jej zależało.

Charlie

Razem z Ester w milczeniu, czekaliśmy aż Amy przyjedzie pod wskazany adres. Gdy usłyszałem dzwonek do drzwi, od razu ruszyłem otworzyć i to była ona:

- O kogo ja tu widzę! – ucieszyłem się na widok, Lionela. – Chodź do wujka! – chciałem wziąć go na ręce, ale Amy mi to uniemożliwiła. – Oszalałaś? Dlaczego nie mogę go wziąć? Przecież nic mu nie zrobię. – zapewniałem. – Doprowadziłyście mnie obie do szaleństwa! I Ty i Ester! Kocham swojego siostrzeńca! – wyciągnąłem ponownie ręce po malucha. Amy zgodziła mi się go dać. Tak naprawdę bardzo się o nich martwiłem. I nie chciałem, by nigdzie uciekała. – Podróżowałeś z mamusią?

- Jak mogłeś szantażować, Ester?! – Amy zaczęła na mnie krzyczeć.

- Cicho, dziecko się boi. – próbowałem ją uspokoić.

- Kim my jesteśmy dla ciebie, co?! – pytała, Amy. – Twoimi wrogami Charlie?! Nie żal ci tej dziewczyny? Co by było, gdybyś powiedział o tym jej rodzinie? Przecież wiesz, jak nienawidzą Maxa! – krzyczała. Ester podeszła do mnie i zabrała ode mnie Lionela. – Mówiłeś mi, że Ester jest dla ciebie ważna, a tymczasem doniósł byś na nią, tak?!

- Nie... - zmieszałem się.

- Potrzebowałam pomocy! A Ty zamiast mi jej udzielisz, wbijasz mi nóż w plecy. Czego od nas chcesz?! – pytała, Amy. – Co ja ci takiego zrobiłam?

- Przewróciłaś życie naszemu Ojcu i odeszłaś! Nawet nie rozumiesz, w jakie gówno go wrzuciłaś! Jak on musiał się poczuć, gdy opisywał Millerowi, jaka to jesteś wspaniała! Znasz Ojca, dla niego priorytetem jest prawda! Wyszedł na głupca! Przez ciebie! Jak ma kontynuować interesy z tym człowiekiem?!

- A jak to jest z tobą związane, co?! Posłuchaj... kiedy pokłóciłam się z Ojcem, wiele miesięcy temu, powiedział mi jasno... albo wyjdę za Wiliama, albo mam odejść z jego domu. Wszystko zrozumiałam, nie musiał mi niczego powtarzać dwa razy. Nie masz pojęcia, przez co przechodzę! Nie wiedziałam dokąd mam pójść z małym dzieckiem! – krzyczała, zapłakana Amy. – Owszem, miałam wziąć ślub z Wiliamem dla bezpieczeństwa mojego syna! Tylko dlatego! Za późno zrozumiałam, że to był błąd. Nie niszcz mnie, Charlie... nie niszcz tym bardziej Ester. Sama sobie poradzę... nie proszę cię o pomoc. Proszę tylko, byś mi nie przeszkadzał, bo ja już nie wrócę ani do Wiliama, ani do Ojca. Nie będę dla niego ciężarem. Idź i powiedz mu, że więcej do niego nie wrócę.

Królowa jednej nocyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz