3. Niezapomniane popołudnie

16 4 0
                                    

Nie minęło kilka chwil, a już siedzieli w powozie. Nikodem uparł się jednak, aby jechać na swoim koniu, którego dumnie nazwał Lukier. Jak tłumaczył, jego imię wzięło się z tego, że gdy go dostał, jadł ciastko z lukrem. A z racji tego, że bez umycia rąk przytulił się do konia, on także był cały w kleistej ozdobie.
-Mari- odezwał się Henryk- Czy mogę liczyć na twoja pomoc i będziesz liczyć mi czas przed następnym wyścigiem?
-Liczyć czas w czym ?- dziewczyna spojrzała podejrzliwie.- Przecież mamy jechać na wyścig. Chyba, że to było kłamstwo.
-Oczywiście, że jedziemy na wyścigi, ale żeby wygrać muszę poćwiczyć na torze- dodał szybko mężczyzna.
-Ale jak to poćwiczyć, co wygrać- zapytała się dziewczyna, już nie co rozdrażniona.
-Chyba nie myślałaś, że jedziemy na wyścigu, aby oglądać innych. W tym wydarzeniu chodzi o to, aby wygrał najlepszy. Co to za uciecha z wygrania, lub przegrania jakiejś liczby pieniędzy. Lepiej poczuć to na własnej skórze.
Dziewczyna otworzyła szeroko usta. Tego się nie spodziewała.
-Podjedziemy tylko na chwile do mojego domu, muszę się przebrać. W garniturze, tak jak ty w sukni- raczej nie miałbym szans.
- A jak pojedziemy tam ? Skoro masz się ścigać musisz wziąć konia. A ja ?
- Ty pojedziesz powozem - uśmiechnął się wspaniałomyślnie
-Ani mi się śni !-Marianna krzyknęła trochę za głośno.
-Co się dzieje ?!- podjechał do nich Nikodem z poważna i wściekła miną- Co ty robisz mojej siostrze ?!
-Tylko tyle i aż tyle, że poprosiłem ją, aby jechała powozem.
-Aaaa! To powodzenia !- uśmiechnął się Nikodem i odjechał.
-Napewno nie pojadę powozem jak jakaś paniusia ! Kazałeś mi założyć strój do jazdy konnej ! W takim stroju, jak sama nazwa wskazuje, jeździ się konno. A tak się składa, że jestem w tym nie najgorsza....
-Dobrze, dobrze ! -przerwał jej Henryk- Dostaniesz konia. Ale spokojniej bo się zapowietrzysz !
-Spokojnie, to mi nie grozi - odburknęła Mari z buzią poczerwieniałą od złości.
-Lata praktyki ? - Powiedział cicho Henry, ale gdy zobaczył minę Mari zmienił temat.
- Pozwolisz zatem, że to ja wybiorę ci konia ?
- Raczej nie mam wyboru, nie znam twoich koni. Zapewne, będę miała problem.
-Następnym razem weźmiesz swojego.
Gdy dojechali do posiadłości Kernów, do Mari dotarły ostatnie słowa wypowiedziane przez Henryka.
„Czyli będzie następny raz? Jest aż tak pewny siebie, iż myśli, że będę chciała jeszcze kiedyś się z nim spotkać?!"
-Wszystko w porządku?- zapytał mężczyzna gdy zobaczył, że Mari w myślach toczy walkę sama ze sobą.
-Tak- uśmiechnęła się jadowicie- Oczywiście, że w porządku.
-Pójdę się przebrać, a ty możesz iść z Nikodemem do stajni. Chyba, że chcesz wejść zobaczyć mój dom ?
-Nie, nie - odpowiedziała lekko się czerwieniąc- pójdę do Nikodema.
Dziewczyna ruszyła w kierunku brata, który prowadził żywą dyskusję, z jednym z koniuszkach.
-Dzień dobry Panienko-ukłonił się przed nią młody chłopak- Czy już mam przygotować dla Panienki Herosa?
„To znaczy, że już wcześniej wybrał konia dla mnie ?"-pomyślała dziewczyna zdziwiona.
-Tak proszę go przyprowadzić-powiedziała zafascynowana.
Po chwili, zobaczyła pięknego Polskiego konia szlacheckiego półkrwi. Miał niesamowite umaszczenie- szare, z białymi ciapkami. Dziewczyna od razu się zakochała.
-To najlepszy koń w naszej stajni- dodał koniuszy- Najlepiej wytrenowany. Napewno nie zrobi panience krzywdy.- dodał, jakby Marianna pierwszy raz miała usiąść na konia.
- Spokojnie- dodał Nikodem, widząc jak Mari robi się purpurowa- Moja siostra jest znakomitym jeźdźcem.
Dziewczyna spiorunowała wzrokiem drugiego koniuszego, który szedł w ich kierunku z ryczką, która miała pomoc jej dosiąść Herosa.
Z łatwością wsiadła na konia i ruszyła galopem.
Zrobiła rundkę wokół domu i przy ogromnym jeziorze. Heros był znakomicie wytrenowany, bez trudu współpracował z nią. Podjechała do Nikodema i poklepała konia po grzbiecie.
W tym czasie koniuszy wyprowadził pięknego czarnego konia, osiodłał go i czekał na dalsze instrukcje.
-Jak się zwie ?- zapytała Mari
-Nostalgia, jest dość niespokojna, ale bardzo szybka- odpowiedział jej koniuszy.- Panicz Henryk bardzo długo ćwiczył z nią, aby dała się dosiąść. Teraz ufa tylko jemu.- uśmiechnął się- Konie doskonale poznają dobrego człowieka- poklepał klacz po boku, a ona zarżała.
W tym czasie Henryk doszedł do nich, w swoim czarnym stroju do jazdy konnej, prezentował się doskonale.
-Jeście gotowi?- zapytał i wsiadł na Nostalgię, klacz parsknęła spokojnie
- Możemy ruszać- odpowiedział Nikodem.

Czy polubić ? Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz