chapter 3

188 16 8
                                    

…Teyam. Neteeeeyaaam. Neteyam?

-NETEYAM!

-WAAA!- zerwałem się przerażony z ziemi, rozglądając się wokół. Oczy oślepił blask Słońca, a na języku poczułem piasek. Czekaj, czekaj… Piasek? - Co ja tu robię?

-To chyba ty powinieneś mi powiedzieć, cwaniaczku. Dobrze, że znalazłam cię przed śniadaniem, inaczej rodzice zadawali by pytania, a doskonale wiesz, jak niewygodne czasami potrafią być- dobra, już rozumiem. Musiałem być tak wczoraj zmęczony, że zasnąłem na plaży, nie fatygując się o wygodne łóżko. Od razu do głowy wpadło mi wspomnienie dzisiejszej nocy. I tego kto też był. Nie miałem jednak jak o tym rozmyślać, bo ból pleców dał o sobie znać.

-Ałaa. Kurwa- syknąłem głośno. Nigdy kurwa więcej.

-Boli? Kurde, kto by pomyślał, że spanie na piachu to zły pomysł- ah ta jej ironia.- No więc?

-Po spacerze musiałem być tak zmęczony, że usnąłem tutaj...

-Po tym spacerze w nocy o północy?

-A ty? Co TY tu robisz?- chyba ktoś ostatnio powiedział coś podobnego…

-Nic wielkiego. Wstałam wcześniej, a jak się zorientowałam, że wszyscy jeszcze śpią, pomyślałam o spacerze. Trzeba się zaaklimatyzować czy coś- wzruszyła ramionami. Nawet gdyby kłamała, nie byłem w stanie tego odczytać. - Ale skoro na ciebie trafiłam, to chodź. Może znajdziemy jakąś przekąskę przed śniadaniem. Wioska budzi się dopiero za jakąś godzinę.

Przeciągnąłem się i poszedłem za siostrą próbując przypomnieć sobie wszystkie szczegóły wczorajszego wieczoru.

-Nie masz może jakieś maści czy ziółek na te moje bóle?

-Nawet gdybym miała, to bym ci nie dała.

***

Mimo zapewnień, po śniadaniu Kiri podała mi dziwny, ciemnoróżowy napar. Próbowała przekonać mnie, że mnie nie otruję, ale jej nigdy nie powinno się ufać za bardzo. W głowie ustalałem ewentualne plusy i minus wypicia tego płynu, kiedy nagle plecy znowu dały o sobie znać. Olewając moją wcześniejszą analizę szybko go wypiłem.

-Chodź Teyaam- Tuk właśnie ciągnęła mnie za palec w kierunku plaży. Cała nasza czwórka szła na naukę u Tsireyi. Głowa mnie zaczęła boleć na myśl, że jej brat też tam może być. A może to po tym dziwnym naparze?

-Kiri! Hej, Kiri! Kiriii!- wszyscy, poza główną zainteresowaną, odwróciliśmy głowy w stronę głosu, który wykrzykiwał imię dziewczyny. W naszą stronę podbiegł Na’vi z kilkoma siniakami na twarzy… - Uhh.. w końcu was dogoniłem- CHWILECZKA.

-Nie zbliżaj się do naszej siostry, świrusie- spojrzałem na niego groźnie, torując mu drogę do Kiri. Tuk skryła się za mną.

-Wo, wo, woo. Spokojnie, nie szukam problemów- podniósł ręce w geście obronnym.- Chcę tylko porozmawiać z Kiri..

-A bo myślisz, że ci pozwolimy?- to był Lo’ak. Stał kilka kroków za mną, robiąc to samo co ja.

-Hej, spokojnie chłopaki- ‘Kiri?’- Załatwię to. Lećcie, dogonię was.

-Jesteś pewna?

-Taak. Idźcie już.

Nie byłem do tego przekonany, ale jej pewny ton głosu mówił sam za siebie. Zgarnąłem Tuk i Lo’aka, i znów kierowaliśmy się na plażę. Co chwilę obracałem głowę w stronę tej dwójki, aż nie zniknęli mi z oczu. Wzdychnąłem głośno. Nie to, że nie wierzę, że tego nie załatwi, ale i tak się o nią bałem. Jakby nie było, jest moją młodszą siostrą i gdyby znów ktoś coś jej powiedział…

-Tutaj!- Tsireya już na nas czekała i machała do nas przyjaźnie.

-Hej Tisreya!- mój brat naprawdę się zabujał. Nie potrafił ani tego ukryć, ani wykonać żadnego ruchu w jej kierunku. Totalny idiota.

-Czy nasz brat jest głupi?-szepnęła mi mała.

-Słucham?- schyliłem się w jej stronę, by lepiej ją słyszeć.

-Od razu widać, że mu się podoba. Ona też go chyba lubi. Czemu nic z tym nie robi? Jest głupi? Podmienili go przy narodzinach?

-HAHAHAHAHAAHA- wybuchnąłem niekontrolowanym śmiechem. Tuk czasami powala mnie swoimi spostrzeżeniami i teoriami spiskowymi.

-Hej! Nie śmiej się! Pytam poważnie!- krzyknęła urażona.

-A ten z czego się śmieje?- odwrócił się do nas ten, o którym była mowa.

-Hahah- próbowałem się uspokoić.- I tak byś nie zrozumiał- teraz i Tuk prychnęła śmiechem.

-Nie ważne- wzruszył ramionami.- Chodźmy, bo Tsireya na nas czeka- znów wybuchnęliśmy śmiechem, a naburmuszony Lo’ak zostawił nas samych. Chwilę później poszliśmy w jego ślady.

-Hej Reya- przerwałem nieudolną rozmowę mojego brata.

-Witaj Teyam. Cześć Tuk- kucnęła, by przytulić małą. Kto by pomyślał, że pomimo tylu różnic, jak chociażby wiek, można zbudować taką relację, jak te dwie.- A gdzie Kiri?

-Dołączy do nas za chwilę. Musiała z kimś porozmawiać.

-Rozumiem. Płyńmy zatem, jestem pewna, że nas odnajdzie.

Ruszyliśmy za córką wodza. Nie płynęliśmy długo, a mimo wszystko rodzeństwo i ja mieliśmy dosyć. Zdecydowanie najpierw powinniśmy nauczyć się jakkolwiek pływać, ale to nie ja tu dowodzę.

-To jest Ilu- wskazała na zwierzę, które właśnie do nas podpłynęło- Nasze morskie wierzchowce. Będąc tutaj, musicie się nauczyć na nich jeździć. Ułatwiają podróżowanie, polowania-

-Cześć wam!- wypowiedź Tsireyi przerwała Kiri jadąca właśnie na Ilu.. z Metkayinem? W dodatku z tym samym, z którym wcześniej rozmawiała. Trzymała go mocno w pasie, pewnie po to by nie spaść, ale i tak mi się to nie podobało. Najwidoczniej nie tylko mi, bo patrząc na Lo’aka, można było stwierdzić to samo.- Witaj Tsireyo. Mam nadzieję, że nie jestem za późno. Rotxo powiedział, że podróż zajmie nam minutę, a nie pięć.

-Oi no już tak nie przesadzaj- przewróciła oczami. Puściła go i wskoczyła do nas do wody.

-Nic nie szkodzi. Mówiłam właśnie o nauce jazdy na Ilu. Dobrze, że jesteś Rotxo. Sama nie dałabym sobie rady. Ja wezmę Tuk i Lo’aka, a ty zaopiekujesz się Kiri i Neteyamem.

-W porządku. Hej, a co z Ao?

-Popłynął na polowania z innymi. Wracając jednak. Wytłumaczę wam może najpierw jak na takich się jeździ. Na początku…

-Psst. O czym z nim rozmawiałaś?- szepnąłem do siostry.

-My? Och, chciał przeprosić za wczoraj- ‘Słucham?’

- Co z tym?

-Wybaczyłam mu.

-Tak po prostu?

-Mi też wydawało się to trochę podejrzane. Słuchaj - odwróciła się z moją stronę - nie wiemy ile tu będziemy. Możliwe, że już nigdy nie wrócimy do siebie. W takim wypadku, lepiej mieć w nich swoich sojuszników czy nawet przyjaciół niż wrogów.

***

tak prezentuje się rozdział 3.
Miał być dłuższy, ale chyba nie chcielibyście rozdziału na 2k słów, cn?
Osobiście mi przeszkadzają tak długie, dlatego zrobiłan z tego dwa osobne.
Następny wbije w najbliższych dniach

arta dostaniecie w następnym rozdziale, bo będzie bardziej adekwatny^^

Buzia, dzień dobry/ dobranoc/ miłego dnia/nocy/ dobrze napisanego sprawdzianu z matmy/ ładnego zachodu Słońca <333

The way of us [Aonete]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz