Nawma sa'nokur mìfa oeyä
Atanti ngal molunge
Mipa tìreyti, mipa 'itanti
Lawnol a mì te'lan
Lawnol a mì te'lan
Ngaru irayo seiyi ayoe, tonìri tìreyä
Ngaru irayo seiyi ayoe, srrìri tìreyä
Ma Eywa
Ma Eywa
-Mamo, mamo!- krzyczało małe dziecko wybiegające z morza, w którym dało się słyszeć radosne popiskiwania młodego ilu, do kobiety siedzącej przy brzegu, podziwiającej wschodzące słońce zza horyzontu i robiącej rytualną ozdobę na głowę.
-Sa'nu, znalazłem dla ciebie muszelkę!- ponownie wykrzyknął chłopiec będąc już blisko matki. - Patrz jaka śliczna.- powiedziało już spokojnie dziecko, pokazując delikatnie różową, owalną muszlę z falowanymi pręgami rozchodzącymi się od środka przedmiotu do zewnątrz, swojej mamie.
- Bardzo ładna, gdzie ją znalazłeś, skarbie?- powiedziała kobieta przyglądając się rzeczy z bliska.
- Jak pływałem z Ean'em to ta muszelka zabłyszczała na dnie oceanu jak byliśmy przy rafie i musiałem po nią popłynąć. Prawda, że piękna?- odpowiedziało chaotycznie dziecko. Kobieta na te słowa się uśmiechnęła i oddała synkowi muszelkę.
- Racja, jest najpiękniejsza jaką widziałam, ale następnym razem powiedź mi, gdzie płyniesz, żebym się nie martwiła, dobrze Tirea?- powiedziała kobieta patrząc z udawaną wrogością w wzroku na swoje dziecko.
- Dobrze mamo, a dodasz tą muszelkę do swojego naszyjnika*, proszę -dziecko popatrzyło z nadzieja w oczach na matkę.
- Dobrze kochanie, jeżeli prosisz to oczywiście, będzie głównym elementem biżuterii, pasuję?- powiedziała z radością mama chłopca głaszcząc go uspokajająco po policzku.
- TAK!- wykrzyknęło radośnie dziecko. -A mogę iść do naszego marui po Ao'nunga, żeby ze mną pozbierał muszle i kamyki? -podpytywało dziecko.
- Oczywiście skarbie jeżeli Ao się zgodzi to nie widzę przeciwskazań, ale macie na siebie uważać i nie pływać poza rafą, rozumiemy się?- matka chłopca popatrzyła na niego przenikliwym wzrokiem.
-Tak, mamo- powiedział mały na'vi, powoli stawiając kroki w kierunku chatu, gdzie przypuszczał, że znajdzie brata.
- Tirea'taw tylko pamiętaj, żeby przyjść wieczorem na naukę i nie chce słyszeć żadnych "ale".- powiedziała stanowczo kobieta wstając i patrząc na chłopca, któremu znikał uśmiech z jego zielonkawej twarzy.- Jak przyjdziesz to pomogę ci robić naszyjnik dla taty, zgadzasz się ?- próbowała przekupić dziecko.
- Dobrze, zgadzam się, ale...- nie skończyło dokończyć, ponieważ matka rzuciła mu piorunujące spojrzenie. - Już nic...To ja biegnę po braciszka i idziemy na poszukiwania.- powiedział już uśmiechnięty chłopiec, podbiegając do matki by szybko ją przytulić i biec do chaty. Jednak przeszkodziła mu w tym mama, która miała inne plany, złapała go i zaczęła łaskotać po jego bladym brzuszku unosząc go do góry.
- Eywo powiedź mi za co dostałam takie niesłuchane dzieci- powiedziała teatralne wzdychając, śmiejąca się kobieta dalej łaskocząc swoja pociechę.
- Eywo, pomóż!- krzyczał śmiejący się chłopiec, próbując się wyszarpać z sideł swojej rodzicielki.
- No dobrze, dobrze, leć już, bo przed zachodem nie zdążycie zebrać swoich skarbów.- powiedziała już spokojna i uśmiechnięta kobieta do synka puszczając go i stawiając na ciepłym już od słońca pasku. Chłopiec wykorzystując sytuacje tylko szybko cmoknął matkę w policzek i pobiegł szybko do rodzinnego marui, machając mamie.
- Oh Eywo, dziękuję za taką rodzinę...- dziękowała kobieta Wszechmatce myśląc o swoim mężu oraz dzieciach, idąc w kierunku cienia, aby się schłodzić oraz dokończyć ozdobną biżuterię dokładając do niej zdobytą muszlę...
Piosenka: Zoe Saldaña - The Songcord
* chodzi o ozdobę, którą Ronal miała na głowie, więc tu będzie to naszyjnik na głowe
słowa: 483 <3