Pov. Tirea'taw
Pływałem spokojnie z moim ilu poza bezpieczną strefą rafy, zbierałem rośliny, potrzebne do zrobienia lekarstw oraz różnych specyfików do torby przepasanej przez moją klatkę piersiową. Często w taki sposób pomagam na'vi w moim klanie, jestem tam postrzegany za swego rodzaju zielarza oraz uzdrowiciela. Głównie korzystam z dobroci morza, ofiarowanych przez Eywę, aby opatrzeć rany moich braci i sióstr z osady. Podczas nurkowania zazwyczaj odcinam się od świata zewnętrznego i skupiam na zwierzętach oraz roślinach, które żyją w wodzie na co dzień, na ich pięknych barwach oraz świecących w ciemności znakach na ciele sprawiających, że ocean żyje, będąc przy tym jedną z najpiękniejszych rzeczy jakie na'vi może zobaczyć w swoim życiu. Wszechogarniająca różnorodność, do której każdy z klanu Metkayina jest przyzwyczajony, zawsze zabiera mi dech w piersiach i pozwala zapomnieć o problemach. Mogę się wtedy wyciszyć i zrelaksować, bez zgiełku oraz hałasów dochodzących z osady.
Zbierając solsitium'algea, który wykorzystujemy do zrobienia maści na wszelakie otarcia czy małe ranki, zauważyłem jak Ean zaniepokojony wypływa na powierzchnie, szybko machając swoimi trójkątnymi płetwami. Szybko rozejrzałem się pod wodą w poszukiwaniu jakiegoś zagrożenia, które mogło spowodować ucieczkę ilu, lecz nic nie zauważyłem. Bojąc się, że ilu odczuło niebezpieczeństwo pochodzące z klanu, uznałem, że muszę podpłynąłem do niego, aby zobaczyć co spowodowało niepokój zwierzęcia. Ruszając całym ciałem, prędko wypłynąłem na powierzchnię, zaczynając głaskać ilu po głowie, w uspokajającym geście. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy, po rozglądnięciu się nad taflą wody to piątka różnokolorowych ikranów lecących w stronę mojego klanu. Nie wiedząc co mogą one zwiastować, szybko połączyłem tsaheylu z moim towarzyszem i nurkując, płynęliśmy w stronę wioski. Będąc już prawie przy brzegu, gdzie widziałem już wielkie zgromadzenie mojego ludu oraz szóstkę obcych na'vi o ciemniejszym kolorze skóry niż nasz, zerwałem więź z Ean'em i ponownie nurkując szybko znalazłem się na plaży, by dowiedzieć się co obcy tutaj robią. Podchodząc do tłumu, zauważyłem moje rodzeństwo, stojące niedaleko rodziców, więc prędko do niech podszedłem.
-Widzę cię, Tsireya, Aonung- powiedziałem szeptem do nich, by nie zagłuszyć rozmowy dorosłych.
- Widzę się, Tirea, Toruk Makto wraz z rodziną przybyli by szukać u nas uturu- odpowiedziała mi również szeptem dziewczyna, a Ao tylko spojrzał na mnie wykonując ruch ręki przekazując mi, że "też mnie widzi".