Hej Hej!
Mam nadzieje, że gotowi i z góry przepraszam za jakieś przeoczone błędy, ale dzisiaj nadal nie najlepiej się czuję, więc robiłam co w mojej mocy ;)Miłego misiaki!
______________________________Przewracam oczami, chyba po raz setny dzisiaj, a najlepsze w tym wszystkim jest jedno. Mamy dopiero szóstą nad ranem. Odwracam się w stronę wszystkich cholernie zirytowana tym brakiem organizacji. Nie wiem czego się spodziewałam, chyba nie takiego chaosu. Przecierami twarz dłońmi wzdychając pod nosem. Zamiast wczoraj przypilnować wszystkiego, to oczywiście wybrałam te głupie spanie i odpoczynek. Rzucam wzrokiem na wczorajszego towarzysza, a jedna z bardziej pamiętliwych chwil wraca mi do głowy.
Dobiega mnie pewna rozmowa, więc spoglądam w prawo. Wyłapuje Roche wraz z Michelle, która chyba jej coś tłumaczy. Ironia losu, że jedna z nich to moja teraźniejsza najbliższa osoba, a druga kiedyś nią byłam. Kiedy dostrzegam uśmiech tej pierwszej coś kłuje mnie w serce. Przecież zawsze pragnęłam jej szczęścia, więc dlaczego teraz wybucham z żalu na ten szeroki uśmiech? Przełykam ślinę, gdy zauważam wchodzącego blondyna. Największą i chyba najlepszą niespodzianką tego poranka jest towarzysząca mu siostra, która szybkim krokiem podchodzi do mnie i zawiesza na szyi. Obejmuje ją równie mocno, bo przecież ona jako jedyna stanęła po mojej stronie.
– Jedziesz? — wypalam cicho, jednak strasznie tego chce. Chce, żeby Bonnie pojechała. Ona jako jedyna ustawi ich do pionu, przecież Chase'owi zależy na tolerancji siostry. Czy były w stanie jej odmówić?
— Tak? Chyba nie myślałaś, że pojedziesz z tym idiotom sama — parska w moje ucho, co powoduje to samo u mnie.
— Cieszę się, chyba pierwszy raz odkąd wstałam — wyrzucam tylko, a zaraz odrywam się od dziewczyny i poprawiam swojego warkocza. Spoglądam w jej oczy i jestem w stanie jej pozazdrościć, bo ma je cholernie ładne. Z resztą on tak samo, mają je identyczne. Oceaniczne.
Czuje dłoń na swoim ramieniu, więc odwracam się widząć bruneta. Posyłam mu lekki uśmiech, który ten odwzajemnia. Zaraz jednak wędruje wzrokiem do dziewczyny przede mną. Obydwoje zerkają na siebie, co powoduje mój cichy śmiech. Mhm.
— Nie pamiętam, czy was sobie przedstawiałam, ale Bonnie poznaje Mishe, a ty poznaj Bonnie. To siostra Chase'a — oznajmiam im, a drugie zdanie mówię trochę ciszej niż poprzednie.
— Miło poznać tą lepszą stronę Crown — puszcza jej tylko oczko, na co unoszę lekko brwi i deptam mu buta.
— Mnie również, oraz dziękuje bardzo — odpiera uprzejmie i poprawiam odruchowo włosy. Wszystko u niej zostało takie same. Od zawsze uprzejma, miła i kulturalna.
Przed oczami miga mi postać Chase'a, więc unoszę tam wzrok i zauważam jak ten robi to samo. Zgryzam lekko wargę nie spuszczając swoich oczu z chłopaka. On również tego nie robi, bo zamiast tego kształtuje usta w uśmieszku, po czym puszcza mi oczko. Po ciele rozchodzi się nieznane mi od dłuższego czasu uczucie i sama nie wiem, czy wynika z zawstydzenia, czy zażenowania. Przewracam oczami wracając do bruneta.— Gotowa, królewno? — pyta, a ja unoszę lekko brwi mocniej depcząc buty. — Aua? Niby za co tym razem? — odpiera z uśmieszkiem, więc rozchylam usta.
— Gotowa, jak nigdy — odpowiadam zaciskając dłonie na jego barkach. — Tym razem? To wiesz za co było pierwsze? — pytam głupio i przechylam głowę w bok.
— Gołąbeczki! Dalej, bo wszyscy już gotowi! — krzyczy do nas Chelle, więc posyłam jej zdenerwowany wzrok. W Zamian dostaje buziaczka w powietrze i dwuznaczne oczko. Idiotka.
CZYTASZ
Diamond
Fantasy„Czas leczy rany, jednak u nas jedynym ratunkiem byliśmy my.." II CZĘŚĆ DYLOGI MAGIC