Witam!!
Miłego czytania ;)
Wiecie co robić i pamiętajcie o..#crystalwatt #diamondwatt #dylogiamagic
____________________________________
Mrugam kilkakrotnie chcąc, aby osoba przede mną nie istniała. Zaciskam usta w wąską linię, a te same błękitne tęczówki wpatrują się we mnie. Żadne z nas się nie odzywa, bo po co? Wszystko co było minęło, a Chase Crown nie istnieje w moim nowym życiu. Był pobocznym bohaterem.
Blondyn lustruję mnie wzrokiem, aż zatrzymuje się na papierze w moich dłoniach. Mimo że nie chce, to zauważam uniesiony kącik jego ust. Wzdycham głęboko, po czym przybieram neutralną minę. Nie wiem co powinnam zrobić. Zabić go teraz? Czy zadźgać nożem z kieszeni.
— Wkradasz się do biblioteki królewskiej? I na dodatek sama w środku nocy — dociera do mnie jego wysoki głos, a ja czuje ścisk w żołądku. Zapomniałam jak bardzo nienawidzę jego głosu, wzroku, wszystkiego.
Kiedy mam zamiar mu coś odpowiedzieć w drzwiach staje wysoki ciemnowłosy chłopak. Uśmiecham się widząc go, chociaż to nowość. Zagryzam wargę próbująć się uspokoić.
— Wybacz, że królewna zakłóca w ciszy, ale mieliśmy sprawę — rzuca Misha i opiera się o framugę drzwi.
Chase odwraca głowę w tył, po czym chyba zdezorientowany prostuję się. Przełykam gule w gardle i biegem ruszam do mojego towarzysza. Omijam blondyna, który nie spuszcza wzroku z Mishy. Drugi również tego nie robi, wzdycham ciągnąć go za dłoń bo nie wiem, czy Chase nikogo nie wezwał. Szybkim krokiem idziemy do tylnego wyjścia kuchennego. Dopiero kiedy znajdujemy się w lesie, zatrzymuje swoje ciało. Oglądam się w tył zawieszając wzrok na zamku. Przymykam oczy próbując uspokoić nierówny oddech. Czuję rękę na swoimi ramieniu, więc wzrokiem wracam do chłopaka.
— Wybacz, że nie było mnie wcześniej – urywa, a ja zaciskam pięści. — Nawet go nie widziałem, tak jakby już wcześniej tam był — dodaje na co uświadamiam sobie jedno.
Chase był w bibliotece od mojego wejścia. Musiał tam być nie ma innej opcji, Misha nigdy nikogo nie przepuszcza. On tam był, a ja niczego nie świadoma szukałam informacji. Obserwował mnie cały ten czas, pytanie czemu nie wyszedł wcześniej? Jednak co robił by o tej porze w bibliotece? Na dodatek sam.
***
Minął jeden dzień od naszej wyprawy. Mogłabym powiedzieć, że to prawie nic, jednak zachowanie Mishy zmieniło się. Był bardziej uprzejmy, wręcz zbyt. Odwołałam z nim trening, bo, mam parę spraw do ogarnięcia. Schodzę na dół, a dokładniej do królewskiego ogrodu. Miałam zamiar pozrywać kwiaty na herbatę, jednak zerkam na babcia. Siedzi przy stoliku popijając z filiżanki. Gdy również mnie zauważa przywołuje do siebie. Uśmiecham się delikatnie podchodząc.
— Skarbie siadaj, pogadasz z starą babką — mówi na co parsknęłam cicho.
— Nie jesteś, aż taka stara — przewracam oczami i siadam na przeciwko niej.
— Owszem jestem, ale nie o tym rozmawiajmy — macha ręką, więc kiwam głową przytakując. — Masz całą urodę po swojej matce, chociaż pomińmy fakt, że za sobą nie przepadamy — odpiera z krzywym uśmiechem.
— Nie trudno zauważyć, ale chyba dziękuje — mówię na co kobieta zaczyn się cicho śmiać.
— Całe dzieciństwo musiałam gonić tu twojego ojca — zaczyna, a ja unoszę brew. — Nie wiem, czy słyszałaś o nim i królu Lucasie — urywa na co kiwam głową. — Cóż przebywali tu razem mnóstwo czasu, jednak gdy przyszedł wiek dorastanie dużo się zmieniło. Twój tata poznał Elizabeth, a potem byli sobie coraz bliżsi. Lucas czuł się samotny, bo zakochanie twojego ojca oddalało ich — wsłuchuje się w jej głos. — Wszystko toczyło się normalnie, wciąż mieli kontakt jednak kiedy na świat przyszłaś ty.. — przerywam jej cichym głosem.
CZYTASZ
Diamond
Fantasia„Czas leczy rany, jednak u nas jedynym ratunkiem byliśmy my.." II CZĘŚĆ DYLOGI MAGIC