Rozdział 8

251 21 9
                                    

Dobry wieczor! Przepraszam was bardzo bardzo, wyjaśnię wam wszystko pod rozdziałem, kochani ;((

Nie zabieram więcej czasu i miłego czytania!

Wiecie co robić;))

___________________________




Pov Chase Crown

Kiedy zmrok zapada, wzdycham. Wychodzę z balkonu, aby w końcu poczuć cieplejsze powietrze. Od czasu jej przyjazdu, moje myśli krążą wokół dwóch rzeczy. Reakcja mojej żony, która wróci do pałacu i nie zastanie tu żadnej żywej duszy, oprócz służby. Reakcja na widok cholernej Aurory Moon. Każde wspomnienie na moment wróciło, jednak nie powinno mnie to obchodzić. Ona mnie nie obchodzi.

W końcu zasłużyłem na jej nienawiść.

Chwytam za biały kieliszek, który od dłuższego czasu zawsze układany jest na tym stoliku. Po prawej stronie, aby po lewej stała butelka wina.  Nalewam do połowy szklanego naczynia, a zaraz jednym haustem opróżniam. Kręcę głową przymykając oczy. Głowa cholernie pulsuje, od niepotrzebnych nalotów myśli. Kiedy tylko wychodzę z swojej komnaty, na korytarzu napotykam Roche. Marszczę brwi, już późno.

— Chase! Muszę z tobą porozmawiać — zaczyna, a ja przeklinam ją w myślach. Po chwili skinam głową i ponownie wracam do pokoju. Zajmuje miejsce na szarym fotelu, jednak dziewczyna stoi. Dokładnie przy jednej ze ścian.

— Zgodziłeś się? To ryzyko, wiesz? — unosi brew, na co wzdycham.

Skończcie mnie poczucać.

Te trzy słowa krążą mi na języku, od półtorej roku.

— Jakżeś na to wpadła? Oświeć mnie — prycham kpiąco, a zaraz przewracam oczami.

— Daruj sobie ten ton — rzuca odbijając się od ściany. — Pozwoliłeś znienawidzić jej wszystkich, a teraz chcesz jej pomóc? Zamierzasz w ogóle to wyjaśnić? Wydaje mi się, że powinieneś — dodaje z uniesioną brwią.

— Nie masz prawa mi mówić co mam robić, zapominasz że jestem waszym królem? Możecie mnie mieć za największego chama, ale decyzja o prawdzie należy do mnie! — unoszę głos gwałtownie wstając z fotela. — Myślisz, że nie dręczą mnie te myśli? Od półtorej roku. Tyle czasu nie daje mi to spokoju, a wasze docinki i nierealne propozycję? To tylko pogarsza sprawę, Roche — urywam podchodząc do niej. — Zasługuje na wszystko, jednak to co zrobiłem miało powód, a ona musi mnie nienawidzić żeby był wiarygodny.

Zaciskam szczękę, ponownie sięgam po alkohol. To codzienna rutyna, która łagodzi każdą ranę.

Chociaż na chwilę..

Spoglądam na nią, jednak ta wzdycha po czym bez słowa wychodzi. Prycham pod nosem. Naprawdę męczą mnie te ich prośby, albo pomysły. Może znają kawałek prawdy, ale nie całość. Nikt nie powinien się dowiedzieć, nawet ona.

Po paru minutach postanawiam przewietrzyć głowę. Wychodzę z zamiarem wyjścia na dziedziniec. Wolnym i cichym krokiem zmierzam po schodach. Poprawiam włosy oraz swoją koszulkę. Kiedy mam stawiać następne kroki, zatrzymuje się. Marszczę brwi patrząc na wielkie okno, a raczej na osobę przy nim. Fioletowe pasemka. Opieram się słupek, który mnie zasłania. Wychylam głowę przyglądając się jej. Stoi w miejscu, a wzrok skierowany ma na widok za szybą. Marszczę brwi, jednak po chwili uświadamiam sobie co tak bardzo ją przyciągnęło.

To było coś co zmieniło nas.

Zaciskam usta w linię, nie spuszczam z niej wzroku. Nie porusza ciałem przez dłuższy czas, dopiero kiedy na jej policzku spływa łza, od razu ją wyciera. Rozszerzam oczy. Gwałtownie chwyta za zasłony. Jednym ruchem zakrywa padające światło. Ciemność opanowuje korytarz. Słychać tylko szybki krok dziewczyny. Trzask drzwi pozwala mi dopiero na wyjście.

Diamond Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz