to nie jest kontynuacja poprzedniego rozdziału tylko całkowicie inna "opowieść"
------------------------------------------------------------------Już powoli zbliżały się urodziny Neymara. A ja nadal nie miałem dla niego prezentu. Niestety, w dniu jego urodzin mam ważny wyjazd więc, spotkam się z nim wcześniej.
Był już drugi luty, a Neymara urodziny są piątego lutego. Także wyciągnąłem telefon z kieszeni i napisałem do chłopaka, czy będę mógł jutro do niego przyjechać uczcić jego urodziny. Odpowiedź dostałem dosyć szybko. Zgodził się. Zajebiście, ale ja nadal nie mam dla niego prezentu... Niektóre pary robią sobie prezenty własnoręcznie tylko, że ja? Ja bym miał robić coś własnoręcznie? Już bym chyba umarł a bardziej, to moja cierpliwość. Bez zastanowienia ubrałem buty oraz kurtkę i szybko wyszedłem z mieszkania.
Do kupienia prezentu wybrałem sklep z zabawkami. Neymar to takie duże dziecko jakby, proszę. I właśnie dlatego go kocham.
Otworzyłem drzwi sklepu. Od razu rzucił mi się w oczy ogromny biały, pluszowy miś z żółtą koszulką. Biorę go. - powiedziałem stanowczo.
Kupiłem i wyszedłem z sklepu. Tak się podekscytowałem tym, że dam go jutro Neymarowi. To "jutro" ma oznaczać dzisiaj. Zapakowałem pluszaka do bagażnika i odjechałem. Na szczęście, Neymar miał wynajęty pokój hotelowy w Paryżu. Kiedy już dojechałem do miejsca docelowego zapukałem do drzwi, miejąc nadzieję, że w ogóle jest w domu. Neymar otworzył drzwi i bardzo się zdziwił, co było widać po jego twarzy.-Wszystkiego najlepszego. - powiedziałem
-Dziękuję - powiedział z dużym uśmiechem na twarzy. Po czym wskazał ręką abym wszedł do środka.
-Proszę. - Dałem mu prezent rumieniąc się.
- DZIĘKUJĘĘĘĘ - Chłopak przyjrzał się pluszakowi, rzucił go na podłogę i od razu mnie pocałował a następnie przytulił.
-Nie rzucaj nim bo tani to on nie był - zaśmiałem się a po chwili znów skończyliśmy całując się.