»»————- ⚜ ————-««
ℙ𝕣𝕫𝕖𝕫𝕟𝕒𝕔𝕫𝕖𝕟𝕚𝕖 𝕞𝕒 𝕨ł𝕒𝕤𝕟𝕪 𝕡𝕝𝕒𝕟
༺༻✧༺༻
Dziewiętnaście lat później
Słońce całkowicie zaszło za horyzontem, ustępując miejsca nocy. Koniunkcja planet zaczęła się. Widać było na niebie świecące punkty, większe niż gwiazdy. Niecodzienny widok.
Ethel i Peter stali przed Nemetonem. Trzymali się za ręce. Uścisk niebieskookiego wzmocnił się gdy blondynka zrobiła krok do przodu. Spojrzała mu w twarz i uśmiechnęła się lekko aby dodać otuchy.
— Pamiętnej co obiecałeś.
Peter niechętnie puścił jej dłoń. Pozwolił jej odejść. Lata spędzone z nią mógł określić jako najlepsze w jego życiu, choć nie były idealne. Nie brakowało kłótni, krzyków czy małych wojen między nimi. Czasem nawet latały w powietrzu talerze, ale nie ma związków idealnych. Coś takiego nie istnieje. I nie ważne ile razy był na nią wściekły i ile razy miał ochotę udusić ją własnymi rękoma, nigdy dobrowolnie nie odszedłby od niej. Trzymałby ją w swoim życiu tak długo jak było to możliwe, a właśnie nadszedł moment, gdy musiał być gotowy na możliwość stracenia jej na zawsze.
Ethel obejrzała się za ramię. Ostatni raz spojrzała na Peter'a. Miała wątpliwości, miała ochotę cofnąć się i nie zrobić tego po co tu przyszła. Jednak mimo tego jak bardzo jej zależało na nim, nie zmieniła zdania. Położyła się na plecach na Nemetonie. Widziała rozgwieżdżone niebo, na którym widniało kilka jasnych i dużych punktów. Słowa zdejmowania klątwy znała na pamięć. Tekst był krótki. Wystarczyło je wypowiedzieć w odpowiednim miejscu i czasie.
Poczuła dziwne i nieprzyjemne mrowienie w całym ciele. Skrzywiła się gdy pojawił się ból. Zamknęła powieki, mocno zacisnęła wargi aby nie krzyknąć, wbiła paznokcie w drewno nie przejmując się czy robi sobie przy tym krzywdę.
Peter słyszał szybkie bicie jej serca. Czuł że cierpi. Pragnął do niej podbiec i ją zabrać. Zabrać jej cały ból, ale tego nie zrobił. Mógł jedynie patrzeć jak jego miłość odchodzi. Widział jak na jej ciele pojawiły się czarne żyłki, które przeszły na Nemeton. Po tym słyszał jak Ethel cicho wzdycha z ulgi. Później nastąpiła grobowa cisza.
Powolnym krokiem podszedł do drzewa. Przykucnął obok jej ciała. Jej serce nie biło. Dotknął jej twarzy. Delikatnie opuszkami palców przejechał po jej policzku. Wyglądała tak samo jak w dniu gdy ją spotkał. Nie postarzała się ani o dzień. W przeciwieństwie do niego. Nadal nie wyglądał na swój wiek, mimo że minęło dziewiętnaście lat. Wilkołaki starzały się znacznie wolniej, ale widać było różnicę i kilka dodatkowych drobnych zmarszczek na jego twarzy.
Uśmiechnął się przez łzy, które zabłyszczały w jego oczach. Dziewiętnaście lat zdecydowanie było za krótkie. Przeleciało tak szybko, a chciał spędzić z nią resztę swojego życia. Wziął ją za rękę i splótł ich palce. Kąciki jego ust drgnęły do góry gdy pierścionek na jej palcu błysnął w świetle księżyca.
Ethel wciągnęła gwałtownie powietrze i otworzyła oczy.
Peter uniósł wzrok i spojrzał na jej twarz. Pomógł jej usiąść, gdy chciała się podnieść. Objął ją delikatnie.
— Żyjesz. — szepnął niedowierzając że jej nie stracił.
Ethel uśmiechnęła się. Uniosła dłoń ku jego twarzy. Starła kciukiem spływającą po policzku łzę.
— Wróciłam do ciebie skarbie. — jej oczy zaszkliły się. — Wygląda na to że będziesz musiał znosić mnie jeszcze przez wiele lat.
— Już nie mogę doczekać się tej męki.
Oboje roześmiali się.
Po chwili pochylili się ku sobie. Złączyli usta w pragnący i tęsknym pocałunku.
Nie spodziewali się dostać kolejnej szansy od losu. Nie byli dobrymi osobami, wiedzieli o tym, ale najwyraźniej przeznaczenie miało dla nich plan.
********************************
Oto tym dość ckliwym akcentem kończę tą książkę.
Dziękuję wszystkim za to że czytaliście moją pacę. Każda gwiazda czy komentarz wiele dla mnie znaczyły. Bardzo cieszyło mnie to że ktoś czyta tą historię. Mam nadzieję że była to dla was przyjemność i że moje dzieło umiliło wam choć trochę życie.
Do zobaczenia w kolejnych moich pracach. Może kiedyś jeszcze coś napiszę z Petrem, czy ogólnie z jakąś postacią z Teen wolf.
Na sam koniec, oto kilka fanart'ów mojego autorstwa:
;D
CZYTASZ
THE MONSTER INSIDE ME | P.H. | Zakończone
FanficW Beacon Hills pojawia się nowe zagrożenie. Tajemnicze i brutalne morderstwa nasuwają stwierdzenie, że w mieście jest potwór. Po tylu zdarzeniach i tragediach, które mieszkańcy przeżyli, na nowo muszą stawić czoła kolejnym kłopotom. Do miasta przyje...