Część 37

4.2K 334 31
                                    

Sylvie

– To co? Ulepiłaś już te klopsiki? – zapytałam.

Maluchy były już wykąpane. Ich brudne ubrania nie nadawały się już do niczego. Nawet na szmaty. Zresztą wyprałam wszystko to, co Bruce zapakował do torby i można było jeszcze założyć. Nie było tego wiele. Reszta nadawała się do kosza.

Było już za późno, by pójść do sklepu, dlatego musiałam ubrać ich w ubrania Asha, które tu zostawił. Mam nadzieję, że chłopczyk się nie obrazi za to.

Billie podniosła swoje brudne rączki w moją stronę i zaśmiała się wesoło.

– Tak! Co teraz mam zrobić? – krzyknęła.

Była takim żywiołowym dzieckiem. Od czasu, gdy znalazła się w domu Walkera, dosłownie promieniała. Zachowywała się, jakby nie dochodziło do niej to, co się stało i zaakceptowała nas bez słowa. Jakby była w dziecięcej bańce, którą podtrzymywał dla niej jej brat. To niestety odcisnęło się na dzieciaku. Bronił siostry przed złym światem, ale sam widział wszystko.

I to go zmieniło.

Nie był już radosnym dzieckiem. Zamknął się w sobie. Nie wiedział nawet, czy może nam zaufać. Mimo że chciał do nas przyjechać, to nie zrobił tego, bo chciał być z nami. Chciał po prostu wydostać się od tamtych ludzi i nie wracać do domu dziecka.

Teraz siedział na fotelu w salonie i bacznie obserwował nas w kuchni. Nas? Raczej Billie. Jakby upewniał się, że wszystko z nią w porządku. To nie powinno być zmartwieniem ośmioletniego chłopca.

Martwiłam się o niego.

Westchnęłam i wróciłam spojrzeniem do Billie. Uśmiechnęłam się, by nie zauważyła mojego braku humoru.

– Teraz, kochanie, umyjemy ci dłonie, ja dokończę robić sos. Bruce – zwróciłam się do chłopca. – Zaprowadzisz siostrę do łazienki?

Mały bez słowa wstał z miejsca i pomógł siostrze.

Gdy dziewczyna była w łazience, a ja kończyłam szykować posiłek, Walker wrócił ze swojego biura i usiadł przy ladzie. Wcześniej rozmawiał z kilkoma członkami klubu, by poinformować ich o tym, co się wydarzyło. Prosił ich też pewnie, by sprawdzili tę całą Hoover. Kobieta musiała zapłacić za swoje i widziałam, że Walker jej nie odpuści.

Zamieszałam wszystko w garnkach i podeszłam do Walkera.

Ten jedną ręką oplótł mnie w pasie, a ja przytuliłam się do jego boku.

Potrzebowałam tego.

Trzy godziny później, byliśmy już po kolacji. Położyliśmy dzieci w jednym z pokojów i sami też poszliśmy spać. I spałabym tak dalej, gdyby coś mnie nie przebudziło.

Wiedziałam, że nikt nie mógł włamać się do domu, bo jest on lepiej zabezpieczony niż pewnie sam bank.

Wyraźnie jednak słyszałam jakieś dźwięki. Jakby jakiś szelest. Wyszłam z pokoju akurat wtedy, gdy Bruce wchodził z powrotem po schodach do swojego pokoju.

Tylko co on tu robił?

Po cichu poszłam za nim. Tak, by mnie nie zauważył.

W ich pokoju było ciemno, jednym światłem była mała lampka nocna o niebieskim świetle, którą wzięłam z pokoju, w którym zawsze spał Ash, gdy tu zostawał. Billie słodko spała rozwalona na łóżku. Bruce usiadł z drugiej strony i otworzył szafkę nocną.

Zmarszczyłam oczy, by lepiej zobaczyć, co było w środku.

Dwie butelki soku i kilka owoców. Bruce właśnie dokładał do szafki paczkę ciastek i dwa batoniki. Potem zamknął ją cicho i wrócił pod kołdrę. Przed położeniem głowy na poduszkę, dokładnie przykrył swoją siostrę.

Walker - Angels of death MC / Tom 2 ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz