A/N: Ta książka zostanie wydana ❤️
Książka jest dostępna do zakupu: https://wydawnictwoniezwykle.pl/miss-independent
Drzwi windy się rozsunęły. Do biura wszedł dwudziestosiedmioletni, pełen energii mężczyzna, mierzący około stu dziewięćdziesięciu centymetrów. Miał szerokie ramiona, postawną, umięśnioną posturę, burzę kasztanowych włosów zaczesanych do tyłu, cholerny błysk w oku, a linia jego żuchwy wyraźnie się zarysowywała, gdy ten rytmicznie zaciskał szczęki. Miał kilkudniowy, ale zadbany zarost. Był chodzącym przykładem męskiego seksapilu. Nie musiał się odzywać. Sama jego obecność wzbudzała w kobietach pożądanie, a w mężczyznach... respekt, zazdrość i swego rodzaju podziw.
– Dzień dobry, panie Scott. – Rozległ się kobiecy głos.
– Dzień dobry – mruknął wyraźnie czymś rozdrażniony.
Humor często nie dopisywał mu z rana, zwłaszcza kiedy otrzymał kolejne skargi na temat swojej pracownicy w dziale managerskim. Poprawił rękawy koszuli, podwijając zgrabnie mankiety. Wrzucił kubek po kawie do śmietnika i zatrzymał się przy biurku osobistej sekretarki. Zerknął na swój srebrny, niebotycznie drogi zegarek.
– Za pięć minut chcę widzieć panią Evans u siebie. Przygotuj dla niej wypowiedzenie i dostarcz je do gabinetu – powiedział z uśmiechem, z powodu którego nie można było niczego odmówić.
– Oczywiście, panie Scott. – Kobieta skinęła głową z błyskiem w oku, który zapalił się, od kiedy tylko prezes pojawił się w zasięgu jej wzroku. Poprawiła spódniczkę i ostentacyjnie podniosła się z obrotowego krzesła. Chwyciła za kilka kartek papieru i wsunęła je do drukarki.
Mężczyzna zmierzył ją chłodnym spojrzeniem od stóp do... miejsca, na którym znacznie dłużej zawiesił wzrok. Oblizał wnętrze ust i chrząknął, widząc sposób, w jaki sekretarka poruszyła biodrami. Cóż, praca sama się nie zrobi.
W całym biurowcu ściany gabinetów pracowników były szklane i, choć wyciszone, dawały prezesowi to co dla niego najważniejsze – możliwość kontroli. Nienawidził jej tracić. Był apodyktycznym człowiekiem, z obsesją na punkcie trzymania ręki na pulsie. Wszystko musiało być tak, jak on tego chciał.
Gabinet pana Scotta znacząco się wyróżniał. Z powodu metrażu można by się pokusić o nazwanie go osobnym apartamentem. Od zewnątrz ściany były perłowoczarne. Nawet najdrobniejsze światło nie byłoby się w stanie przez nie przedrzeć. Wyjątkowo cenił sobie własną prywatność, zwłaszcza że składano mu tam wszelkiego rodzaju wizyty. Zasadniczo wszyscy pracownicy wiedzieli, że to, co dzieje się w gabinecie prezesa, zostaje w gabinecie prezesa.
Młody mężczyzna przyłożył kartę do czytnika, czemu zawtórował cichy dźwięk wskazujący na otwarcie drzwi. Kiedy wszedł do środka, odłożył szarą teczkę na biurko i westchnął, zanim przesunął językiem po ustach. Codzienna rutyna. Prawdę mówiąc, ta praca zaczynała go już męczyć.
Jeśli chodzi o korporację, pełniła ona usługi finansowe, takie jak prowadzenie bankowości – International Finance Center. Pan Scott był jej prezesem, przejął nad nią zwierzchnictwo po swoim ojcu, który pełnił odtąd symboliczną funkcję w zarządzie.
Kiedy tylko usłyszał ciche pukanie do drzwi, podniósł głowę.
– Pani Evans przyszła, tak jak pan prosił, panie Scott – poinformowała sekretarka.
– Wpuść ją – rzucił, stając przed swoim biurkiem i opierając się o nie tyłem.
Podniósł pewniej głowę, a jego chłodne spojrzenie sparaliżowało kobietę, kiedy tylko stanęła w progu gabinetu. Nogi się jej ugięły, a ona sama nagle zwiotczała. Suchość w gardle uniemożliwiła jej wyartykułowanie jakiegokolwiek dźwięku, a trzęsące się dłonie wskazywały na to, że doskonale wiedziała, co ją czeka.
![](https://img.wattpad.com/cover/40437816-288-k135370.jpg)
CZYTASZ
Miss Independent JUŻ W KSIĘGARNIACH!
RomanceJuż dostępna we wszystkich księgarniach! „Dziecinko, to zabawne, że nie zdajesz sobie sprawy z tego, kim jestem". Pierwszy tom serii z motywem gorącego romansu biurowego i fenomen Wattpada! Sophia Cole, dwudziestojednoletnia studentka zarządzania, o...