Rozdział 3

59.9K 2.2K 545
                                    

Książka jest dostępna do zakupu: https://wydawnictwoniezwykle.pl/miss-independent

Sophia

Pan Carter wyciągnął do mnie dłoń, pomagając wysiąść z czarnego bentleya. Pierwszy raz w życiu jechałam limuzyną. Siedziałam samotnie na tyłach podwójnych, skórzanych siedzeń skierowanymi naprzeciw siebie. Co chwilę zerkałam na w pełni zaopatrzony bar z kryształowymi fletami, na fornirowane stoliki pomiędzy fotelami z panelem, w którym znajdował się laptop, albo na telewizor, który za pomocą przycisku wysuwał się z dachu. Wnętrze krzyczało bogactwem, któremu nie mogłam się nadziwić.

– Bardzo dziękuję – powiedziałam z uśmiechem, kiwając szoferowi głową.

– Do usług, proszę pani – odparł.

Rozłożył parasol nad moją głową i odprowadził aż pod same drzwi. Biedak sam zmókł od deszczu.

– Jeszcze raz dziękuję...

– To moja praca, panno Cole – poinformował, obdarzając mnie przyjaznym uśmiechem i odwrócił się na pięcie, idąc w stronę limuzyny.

Po powrocie do domu zamknęłam drzwi i odetchnęłam. Negatywne emocje zaczynały ze mnie schodzić. Zsunęłam z nóg szpilki i obojętnie wrzuciłam je do szafki. Związałam włosy w wysokiego kucyka i poszłam do łazienki. Umyłam ręce, wpatrując się w swoje odbicie w lustrze. Warto znaleźć plusy w całej tej sytuacji. Nie skupiaj się tylko na negatywach, Sophia.

Dostałam się na staż w potężnym holdingu finansowym. Po raz pierwszy poprowadziłam spotkanie w sprawie panelu inwestorów przed grupą biznesmenów. Mój samochód się zepsuł, ale hej, przejechałaś się bentleyem! Mimowolnie uśmiechnęłam się pod nosem i to zdecydowanie poprawiło mi humor.

Postanowiłam się odświeżyć, żeby pozbyć się uczucia stresu, który plątał się po moim wnętrzu jak tasiemiec. Zrzuciłam ubrania i weszłam pod prysznic, uwalniając tysiące letnich kropel. Woda uspokajała mnie, od kiedy tylko pamiętam. Jako dziecko chodziłam na basen, uwielbiałam bawić się w małą syrenkę i udawać, że mam długi złoty ogon. Jakkolwiek komicznie by to brzmiało, woda była moim żywiołem, w którym czułam się bezpiecznie. To pod prysznicem najczęściej myślałam, płakałam, śpiewałam, tańczyłam albo wymyślałam argumenty do kłótni, których nigdy nie użyję. Zakręciłam wodę i chwyciłam za ręcznik. Poczułam dreszcze, gdy rozgrzane palce stóp zetknęły się z chłodną, ceramiczną podłogą. Osuszyłam ciało, założyłam szorty i oversizową koszulkę z przetartym logiem Rammsteina.

Z każdego dnia praktyk musiałam spisywać w przydzielonym dzienniku sprawozdanie na temat przebiegu mojej pracy – to, czego się nauczyłam i jakie wyciągnęłam wnioski.

No więc... ten dzień był dość szalony.

Praca: wykonana.
Nauczka? Nie oceniaj książki po okładce.
Wniosek prosty: trzymaj język za zębami.

Przygryzałam końcówkę długopisu, zastanawiając się jak naprawdę rozpocząć swoje zwierzenie w dzienniku. Ostatecznie udało mi się sklecić kilka zdań. Było już późno, a myśl o tym, że rano muszę stawić się w firmie nie była pocieszająca. Do tego moje auto odmawia posłuszeństwa i ledwo co wystarczy mi oszczędności, żeby oddać go do warsztatu.

Mieszkałam z moją babcią, Dalią. Staruszka mimo swoich kilkudziesięciu wiosen trzymała się całkiem nieźle, co niesamowicie mnie cieszyło. Zastępowała mi rodziców odkąd... westchnęłam i odłożyłam kartki na bok, kładąc się do łóżka i naciągając na siebie kołdrę. ...Odkąd moja mama umarła, gdy miałam 5 lat, a tata odszedł rok później. Może dlatego jestem typem kobiety, która stara się nie ulegać i przeważnie zawsze stawia na swoim? „Przeważnie" to odpowiednie słowo. Wychowałam się bez matki, a wszystkie wartości wpoiła mi babcia. Musisz być silna za nas obie – tak powtarzała Dalia. Ojca znałam jedynie ze zdjęć, a jego twarz w moich wspomnieniach jest dość niewyraźna. Pamiętam go jak przez mgłę, a właściwie to prawie wcale. Jeśli zdecydował się nas zostawić, to jego decyzja. Zakładam, że nie potrafił unieść na swoje barki problemu wychowania półsieroty, swojej własnej córki.

Miss Independent JUŻ W KSIĘGARNIACH!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz