Rozdział 1

1.3K 107 119
                                    

2 lata później...

Większość ludzi nie zdaje sobie sprawy jak wielką moc mają słowa. Człowiek, który jest na każdym kroku wyzywany i oceniany w końcu się w sobie zamyka. Tworzy bezpieczną przestrzeń wokół siebie i oddziela rozum od uczuć wielkim murem.

Stara się przetrwać.

Gdy tylko Luna postawiła pierwszy krok na terenie Santa Monica High School w jej uszach znalazły się słuchawki. Dziewczyna zawsze, gdy była w szkole słuchała muzyki. Pomagało jej to ignorować przechodzących wokół ludzi. Nie lubiła patrzeć na ich twarze, a już tym bardziej ich słuchać. Uważała, że każdy z nich był fałszywy i czerpał radość z jej nieszczęścia. Nie rozumiała tego. No bo w końcu jak można być tak okrutnym i znęcać się nad kimkolwiek?

Stawiała kolejne kroki, kierując się do swojej szafki, która znajdowała się niedaleko sali chemicznej. Wzrok miała utkwiony w drzwiach, które były dokładnie naprzeciwko niej. Prowadziły do sali gimnastycznej, czyli jedynego miejsca w tej szkole, którego Luna nie znosiła bardziej od klasy matematycznej. I to wcale nie dlatego, że nienawidziła sportu, wręcz przeciwnie. Bardzo często biegała wieczorami po ulicach Santa Monica.

Nienawidziła tych lekcji, bo właśnie wtedy niechęć innych sięgała szczytu. Gdy trzeba było wybrać osoby do gry zespołowych jej rówieśnicy zwyczajnie ją pomijali. Nikt nie chciał stać tuż obok niej. Rozumiała to i nie miała do nikogo żalu, ale czasami... czasami ją to bolało.

W pewnym momencie poczuła szarpnięcie, a następnie do jej uszu dotarł odgłos kilkudziesięciu ludzi, którzy rozmawiali między sobą. Ze zmarszczonymi brwiami odwróciła się za siebie. Jednak jedyne, co tam dostrzegła to oddalające się sylwetki Darcy i Nory Saunders. Dwie bliźniaczki, które obgadywały wszystkich wokół i nikogo nie lubiły. A już szczególnie Luny.

– Wariatki – mruknęła Luna, po czym złapała za jedną słuchawkę, która teraz zwisała sobie swobodnie wzdłuż jej czarnej bluzy.

W momencie, gdy chciała włożyć ją z powrotem do ucha, usłyszała głos dziewczyny obok:

– Kogo nazywasz wariatką? – prychnęła jakaś blondynka. Luna przełknęła ślinę, ale mimo to nie odwróciła się w jej stronę. – To ty powinnaś siedzieć w więzieniu. – Usłyszała jeszcze, zanim nałożyła słuchawkę do ucha, skupiając się na dźwiękach piosenki Lonely od Palaye Royale, po czym ruszyła dalej, ściskając w rękach podręczniki.

Luna starała się tym nie przejmować. Wiedziała, że to był wypadek. Nie zrobiła tego przecież umyślnie. Odpychała poczucie winy za każdym razem, gdy ktokolwiek wmawiał jej, że jest morderczynią, wariatką, psychopatką i to ona powinna wtedy zginąć. Nie mała Avery.

To nie była twoja wina, powtarzała sobie te słowa od dwóch lat, walcząc z poczuciem winy.

Może to dlatego tak często słuchała muzyki? Próbowała uciszyć swoje myśli, które wciąż próbowały wmówić jej, że jest złym człowiekiem. Nie chciała im uwierzyć, ale z dnia na dzień stawały się one coraz bardziej głośniejsze. Zabijały ją powoli i boleśnie. A ona tak bardzo nie chciała jeszcze umierać. Nie w taki sposób.

Luna w końcu znalazła się tuż obok swojej szafki. Na samą myśl o nadchodzącym dniu przechodziły ją dreszcze po plecach. O wiele bardziej wolałaby zostać w domu i nie wychodzić z pokoju przez następne miesiące. Dziewczyna otworzyła szafkę, zauważając karteczkę, która akurat wtedy wypadła ze środka. Brunetka zmarszczyła brwi, by następnie nachylić się i podnieść kawałek papieru. Z całkowitą obojętnością otworzyła złożoną kartkę i przeczytała zawartość.

"To ty powinnaś wtedy zginąć"

Wzięła głęboki oddech. Wiedziała, co będzie tam zapisane. Od kilku miesięcy dostawała takie karteczki. Jednego dnia było ich nawet trzy. Zawartości były okropne. Ludzi zwyczajnie ją wyzywali, nie zawracając sobie głowy tym, że przecież ona też jest człowiekiem i ma uczucia.

FOR THE FIRST TIME (zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz