Prolog

3.3K 126 28
                                    

Jako autorka w żaden sposób nie popieram zachowań bohaterów tej książki. Zaznaczam również, że jest to wyłącznie fikcja literacka, a wszystkie sytuacje, które mają tu miejsce zostały przeze mnie wymyślone na potrzeby książki.

Jeśli jesteście świadkami znęcania się, nie bądźcie obojętni. To nigdy nie było i nie będzie w porządku. Słowa mają wielką moc i mogą wpłynąć na ludzi, nie zawsze pozytywnie.

Jeśli czujecie się źle i potrzebujecie pomocy nie ignorujcie tego. Proszenie o pomoc nigdy nie było, nie jest i nie będzie oznaką słabości - to oznaka siły.

Telefon zaufania dla dzieci i młodzieży: 116 111 czynny 24/7.

***

Wydawać by się mogło, że zwykły kwietniowy poranek nie byłby w stanie wpłynąć w jakikolwiek sposób na całe życie. Cóż... myliłam się. Bowiem to właśnie ta zwykła sobota sprawiła, że całe moje życie runęło, a poczucie winy stało się stałym uczuciem, które towarzyszyło mi przez następne tygodnie, miesiące... chyba już zawsze będę czuła się winna.

Bo byłam winna.
Zabiłam człowieka.

Nikogo nie zdziwił fakt, że dziewczyna wstała przed dwunastą. W zasadzie to została obudzona, przez swoją mamę, która nie znosiła, gdy jej córka spała do późna. Kobieta była zdania, że spanie tak długo było zwyczajną stratą czasu. W końcu był taki piękny dzień, dlaczego więc ktokolwiek miałby go marnować na sen?

– Wstawaj – powiedziała Maria.

Była to trzydziestopięcioletnia kobieta. Niska blondynka z niewielkimi zmarszczkami na twarzy. Urocza hiszpanka, która siedemnaście lat temu postanowiła przeprowadzić się do Kalifornii prosto ze słonecznej Hiszpanii.

Luna z jęknięciem naciągnęła na siebie kołdrę, po czym po raz kolejny spróbowała zasnąć, ale było już za późno. Słońce zza okna skutecznie wybudziło ją ze snu. Dziewczyna wiedziała, że już nie zaśnie.

– Mamo...

– Wstawaj – powtórzyła kobieta. – Ile można spać?

Chwilę później Luna poczuła jak przyjemny materiał, okrywający jej ciało zsuwa jej się z ramion. Natychmiast otworzyła oczy, dostrzegając, że to jej własna mama trzyma jej kołdrę w rękach. Brunetka westchnęła na widok oceniającego ją wzroku rodzicielki.

Uwielbiała spać i nie wiedziała nic złego w tym, że po całym dniu wstawania o szóstej rano chciała sobie trochę odespać. Dziewczyna była równocześnie niewyspana i zdenerwowana na swoją matkę, która nie była w stanie tego zrozumieć.

– Nie wyspałam się – oznajmiła, po czym wyciągnęła rękę po swoje nakrycie, które nadal spoczywało w dłoniach kobiety. Maria widząc to, natychmiast postawiła krok do tyłu, by uniemożliwić Lunie dostęp do kołdry. Dziewczyna wzięła uspokajający oddech. Miała nadzieję, że pomoże jej to się uspokoić. Nie pomogło. – Mamo, proszę cię, oddaj mi to i zasłoń rolety, gdy będziesz wychodzić z mojego pokoju.

Gdy tylko to powiedziała na twarzy jej matki pojawił się szeroki uśmiech. Luna widząc to, natychmiast westchnęła, odchylając głowę do tyłu. Miała już dość swojej mamy.

Pod względem wyglądu były niemal identyczne, z tą różnicą, że Luna była brunetką, a jej mama blondynką. Ale farbowaną, więc to się chyba nie liczyło, prawda? Cóż... to chyba niezbyt ważne, bo na tym podobieństwa się kończyły. Z charakteru były swoimi przeciwieństwami. Luna była wybuchowa i często nieodpowiedzialna. Uważała, że każde słowo jest piękne, więc często w jej zdaniach występowały przekleństwa. Nie bała się swojej opinii, a jeśli ktoś ją za to nie lubił to... ona zwyczajnie nie lubiła tego kogoś bardziej.

FOR THE FIRST TIME (zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz