Poprzednio
Ze stołu Ravenclow podniósł się wesoły okrzyk ze strony drobnej blondyneczki z czwartego roku, która nosiła kolczyki z rzodkiewki. Młoda Krukonka w szybkim tempie znalazła tuż obok niego, podobne jak bliźniacy Weasley. Profesor eliksirów również podążył za nimi, aby przypilnować dzieciarnię, zwłaszcza dwójkę bliźniąt. Kiedy wyszli, Dumbledore skierował się w stronę dziadków.
- Zapraszam do mojego gabinetu. Musimy omówić sprawę młodego Harry'ego i gdzie się podziewał w ostatnich miesiącach.
Powiedział Albus wstając od stołu nauczycielskiego wraz z profesor McGonagall.
- Jak najbardziej... Dyrektorze. Mamy sporo rzeczy do omówienia.
Odpowiedział kapitan Czarnej Perły zjadliwie z krzywym uśmiechem.
$$$ Hogwart, biuro dyrektora$$$
Dumbledore zasiadł przy biurku i wpatrywał się przez chwilę na gości swoim wnikliwym wzrokiem, dopóki kobieta z dredami nie odezwała się do niego pełna wściekłości.
- Nawet nie próbuj tego. Nie dostaniesz się ani do mojej, ani do jego głowy. Nigdy nie będziesz mógł mierzyć się z mocą Calipso.
- Albusie, jak możesz? To nasi goście!
Odezwała się profesor McGonagall z oburzeniem.
- Ale Minerwo, nie możemy być pewni czy są tymi, za których się podają.
- Nie kuś losu stary magu. Nie chcesz poznać gniewu Tii Dalmy. Potrafi być śmiertelnie niebezpieczna. A ta mała kruszynka z Jeziora chętnie się za chwilę z tobą pobawi.
Odezwał się kapitan Czarnej Perły zjadliwie rechotając. McGonagall spojrzała razem z dyrektorem w okno i rzeczywiście za szybą znajdował się Kraken z Czarnego Jeziora. Stworzenie z głębin jeziora wpatrywało się w nich z zaciekawieniem, jak i subtelną groźbą w stronę Albusa, że po zabawie najchętniej zjadłoby go, choć wydawał się żylasty. Dumbledore przełknął gulę w gardle, co nie uszło oczom Jacka.
- Cóż więc, czy możecie nam wyjaśnić, gdzie był pan Potter przez ostatnie miesiące? Jako opiekun jego akademickiego domu powinnam wiedzieć.
Zapytała profesor McGonagall z szacunkiem do gości. Nie chciała być po złej stronie rewolweru wiszącego swobodnie za pasem Sparrowa.
- Krótko odpowiadając na twoje pytanie szanowna pani, Harry był z nami. Dobrze się bawił i uczył poznając swoje dziedzictwo.
Odpowiedział kapitan Czarnej Perły.
- Proszę mi powiedzieć, gdzie dokładnie. Pan Potter powinien być w domu swojego wujostwa, gdzie jest bezpieczny za barierami krwi.
- Mówisz o tej żałosnej wymówce człowieka, który omal nie zabił mojego wnuka? Ten, który doprowadził swoją żonę do stanu marnej egzystencji, która żyje tylko przez podłączenie do maszyny i nie wiadomo czy w ogóle się obudzi?
Warknęła Tia Dalma z rządzą mordu w oczach.
- Wiemy o wszystkim co zrobiłeś Dumbledore. Wiemy, jak wykorzystałeś naszą córkę jako przynętę, aby pozbyć się szaleńca, z którym walczyłeś. O tym co zrobiłeś naszemu wnukowi i jak go wykorzystujesz jako środek do celu, również wiemy. I nie myśl, że nie odpowiesz za to. Szybka śmierć dla ciebie to za mało za cierpienie, które spotkało moją rodzinę.
Powiedziała Calipso wpatrując się w dyrektora. Minerwa słuchając jej subtelnie wychwyciła ostrzeżenie od bogini.
- Od teraz Harry, a właściwie Harald James Jack Potter-Sparrow, jest pod naszą opiekę. Nie masz już prawa ingerować w jego życie i przyszłość. A jeśli dalej będziesz właził buciorami w jego życie prywatne, ta lufa znajdzie się ponownie przed twoją gębą. Wystarczy jeden spust i będzie po tobie. Nie zdążysz nawet wyciągnąć tej, jakże delikatnej różdżki ze swojej zasranej kiecki.
CZYTASZ
Potomek Calipso i Pirata
FanfictionPo Turnieju Trójmagicznym Harry wraca niechętnie na Privet Drive 4. Jego wuj jest jeszcze gorszy niż wcześniej. Którejś nocy po jednym z najgorszych pobić Harry błaga kogokolwiek aby go stamtąd zabrał. Jego życzenie zostaje spełnione i ląduje w miej...