Tia Dalma siedziała na molo przy swojej chacie. Wsłuchiwała się w otoczenie oczekując na pewnego pirata, który miał niedługo zawitać. Nie widziała się z kapitanem Czarnej Perły już przez jakieś czas. Może za nim nie tęskniła, ale przez pewien okres byli ze sobą i z tego powodu odczuwała pewien sentyment. Co z tego, że kiedyś kochała Davey'ego Jonsa, ale to z kapitanem Sparrow miała dziecko, które dla bezpieczeństwa wysłała w czasie w przyszłość. Jack nie miał pojęcia o tym dziecku. Mimo to obserwowała ją, swoją córkę o wdzięcznym imieniu, które pochodziło od kwiatu symbolizującego czystość. Tia Dalma latami patrzyła jak Lilia, jej kwiatuszek, dorasta, jak odkrywa swoją magię i uczy się ja okiełznać. Jednak nie potrafiła się jej ujawnić dopóki ta nie skończyła 15 lat i nie poznała swojego dziedzictwa – mocy, odziedziczonej po swojej prawdziwej matce, morskiej bogini Calipso. Spotkała się z nią i od tego czasu uczyła ja wszystkiego co sama umiała. Jej córka przy tym okazała się taka, jak się spodziewała. Była pięknością, choć nie wiadomo skąd wzięły się rudowłose loki i szmaragdowe oczy. A jeśli chodzi o jej charakter... Była słodka i chętna widzieć dobro tam, gdzie tylko ona mogła go zobaczyć. Ale bój się człowieku jej drugiej strony, złośliwej i takim samym poczuciem humoru jak jej oboje rodzice. O pirackim życiu Lily Evans, a potem Potter, nie wiedział nikt. W dniu, kiedy zginęła, jej matka nie była wstanie udzielić pomocy, ponieważ była zajęta wyciąganiem Jacka z samego krańca świata.
Calipso siedziała tak wpatrując się w morze, gdy nagle usłyszała cichą, błagalną prośbę o pomoc kogokolwiek. Tia uchwyciła myśli osoby, która ją wzywała, i chwilę później została wciągnięta w umysł 14-letniego, prawie 15-letniego chłopca. Tym chłopcem okazał się być jej wnuk, ponieważ wszędzie rozpoznałaby oczy swojej córki. Widząc co się z nim dzieje, wysłała swoją magię, aby sprowadziła chłopca. Kilka minut później jej wnuk pojawił się ledwo żywy na molo kilka metrów od niej. Podbiegła do niego i zabrała go do chaty, aby wyleczyć go ze wszystkiego co znajdzie.
$$$$
Harry obudził się czując, że leży na czymś miękkim. Otworzył oczy i pierwszym kogo zobaczył była kobietą o czekoladowej cerze, brązowych włosach w postaci dredów i brązowych oczach oraz ciemnowłosy mężczyzna z dredami i również brązowych oczach. Kobieta miała na sobie zwiewna sukienkę w odcieniach brązu. Mężczyzna miał na głowie czapkę kapitana, a jego pirackie, jak przypuszczał, ubranie wyglądało podobnie do tego, które widział w podręczniku z historii magii w bibliotece. Oboje nachylali się nad nim.
- Gdzie i raczej, kiedy jestem? I kim wy w ogóle jesteście?
Zapytał Harry trochę spanikowany rozglądając się po pokoju.
- Jestem Tia Dalma, znana również jako Calipso. A ten tutaj to Jack Sparrow, Kapitan Czarnej Perły. A jesteś w mojej chacie na wyspie, która jest poza czasem.
- Skąd się tu wziąłem? Ostatnie co pamiętam to jak wuj Vernon pobił mnie i ... I ja prawie...
- Wezwałam cię tu moją magią dziecko. Usłyszałam twoją prośbę i zabrałam cię stamtąd. Nie mogłam pozwolić, aby ktoś, kto pochodzi z mojej krwi tak cierpiał. Zwłaszcza dziecko.
- O czym ty mówisz? Co chcesz przez to powiedzieć?
- Harry, ja i Jack musimy ci o czymś opowiedzieć, aby przerwać tę farsę, która trwa w twoim czasie.
Harry patrzył na nią, nie mając pojęcia skąd zna jego imię i kim jest.
- Kiedyś miałam dziecko. Ja i Jack. Była śliczna, ale kilka miesięcy po urodzeniu musiałam ją odesłać do innego czasu, w przyszłość. Tu nie było bezpiecznie. Wychowała się w dobrym domu. W wieku 11 lat pojechała do magicznej szkoły, aby zapanować nad swoimi zdolnościami. Swoje dziedzictwo poznała w wieku 15 lat na objawieniu w Gringotcie. Mała najpiękniejsze rude loki i oczy niczym szmaragdy. Nie wiem po kim to odziedziczyła. Chyba po kimś z rodziny Jacka.
- Jednak charakterek odziedziczyła po mamusi i tatusiu.
Odezwał się Jack po raz pierwszy mając dumę w głosie z odrobiną smutku. Tia lekko uśmiechnęła się na twarzy.
- Ale odeszła. W noc Samhein została zaatakowana wraz z mężem i dzieckiem. Nie mogłam jej wtedy pomóc ratując jej upartego ojca z krańca świata w tym sam czasie. Życie mojej ślicznej lilijki dobiegło końca, ale coś z niej pozostało na ziemi. Jej syn o tych samych oczach jak szmaragdy.
Harry wsłuchiwał się w opowieść Calipso przyglądając się jej, jak i kapitanowi Sparrow. Nagle poderwał się z posłania i podbiegł do miejsca, gdzie wisiało duże lustro. Wpatrywał się w nie przez jakiś czas, aż odwrócił się w ich stronę. Jego oczy wyrażały czysty szok.
- Jestem waszym wnukiem...
- Tak. To właśnie chcieliśmy ci powiedzieć.
- Dlaczego nikt mi o tym nie powiedział? Nawet te przeklęte Gobliny!
- Mieli ci powiedzieć w twoje urodziny, gdzie poznałbyś swoje dziedzictwo. Taki był warunek przymierza jakie zawarłam wieki temu tuż po tym jak niewdzięczni piraci jednym mrocznym rytuałem uwięzili mnie, boginię Calipso, w ludzkim ciele. Chcieli mi pomóc, ale nie dało się wszystkiego odwrócić. Pomogli mi jedynie zwrócić moja moc. W zamian za to, obiecałam, że jakikolwiek mój potomek dowie się o swoim pochodzeniu będzie to w dniu 15 urodzin.
- Cóż, praktycznie mam 15 lat.
Żachnął się młody Potter.
- Ale teraz już wiesz. I wreszcie możesz przyjąć swoje dziedzictwo.
Powiedział Jack uśmiechając się szelmowsko. Harry również podobnie się wyszczerzył.
- Ta Stara Koza nie wie w jakie gówno wdepnął. Nie ma pojęcia co go za niedługo uderzy.
Powiedział Gryfon z błyskiem w oczach. Tia Dalma spojrzała na wnuka i podobnie uśmiechnęła się.
- Nawet nie wie jak bardzo naraził się na gniew Calipso.
Mruknęła Tia cicho. Ale jej oczy ukazywały czysta furię.
- Już nie mogę się doczekać aż ten maluczki czarodziej, który uważa się za boga, będzie wił się pod stopami bogini mórz i całej pirackiej zgrai.
Powiedział kapitan Czarnej Perły.
- O tak. Dumbledore nie wie co go trafi.
Dodał Harry. Wszyscy troje chwilę później ryknęli śmiechem.
CZYTASZ
Potomek Calipso i Pirata
FanficPo Turnieju Trójmagicznym Harry wraca niechętnie na Privet Drive 4. Jego wuj jest jeszcze gorszy niż wcześniej. Którejś nocy po jednym z najgorszych pobić Harry błaga kogokolwiek aby go stamtąd zabrał. Jego życzenie zostaje spełnione i ląduje w miej...