– Porwałeś mi malarza – Gdańsk spokojnie odłożył pod stół pustą, pękatą butelkę i sięgnął po następną. Drobinki złota zawirowały w przejrzystym trunku i z wolna opadły na dno. – Bo tak spodobał ci się "Sąd ostateczny" Memlinga w moim kościele i chciałeś identyczny u siebie.
Ulanów uśmiechnął się na widok butelki. Podsunął swój kieliszek, ale Mikołaj nie śpieszył się z polewaniem; skierował jasne, szare oczy na okno i marszczył brwi, myślami będąc gdzieś bardzo, bardzo daleko.
– Teraz ci się przypomniało? – zdziwił się Przemysław i wymownie zakołysał kieliszkiem, bo szkło się okrutnie męczyło, będąc pustym, ale Gdańsk nie załapał aluzji. - Poza tym, nie porwałem – dodał, odkładając kieliszek i celując palcem w Mikołaja. – Poprosiłem, by ze mną pojechał, zapewniłem dach nad głową, zapłaciłem uczciwie za wykonaną pracę, a potem go odstawiłem z powrotem tratwą. Nie moja wina, że chłopak miał chorobę morską i mało nie wykitował, gdy mijaliśmy Toruń.
Mikołaj tylko pokręcił głową i oderwał niemiecką banderolę.
– Był w ogóle trzeźwy, gdy się zgadzał, Mały?
– A czy ty na trzeźwo zgodziłbyś się namalować Hansa Memlinga z pamięci kilkaset kilometrów od domu, w miejscu, którego nigdy nie widziałeś na oczy? – odparł pytaniem na pytanie Ulanów i sięgnął ponownie po kieliszek. – No, nie zadawaj głupich pytań, Duży, tylko lej tę harę. Nie po to płynąłem tu miesiąc, żeby o suchym pysku siedzieć.
Gdańsk uśmiechnął się pod nosem; Ulanowowi nie umknęło, jak zerknął przez okno. Tam, pod gdańskim żurawiem, kołysała się na Motławie drewniana, długa na kilkadziesiąt metrów tratwa.
Jak kiedyś.
– Dam ci kilka butelek, wodniaku.
Ulanów skinął głową z uznaniem. Kiedyś przywoził gdańską wódkę do domu, kupiwszy ją za ciężko zarobione na spławie pieniądze; odkąd znów przypływał tutaj niemal co roku, po kilku dekadach nieobecności, Mikołaj zawsze upewniał się, że Przemek wsiadał w pociąg powrotny wyposażony w odpowiedni zapas Danzig Goldwasser.
Nie chodziło o alkohol i picie; chodziło o smak minionych czasów, o tęsknotę palącą gardło.
Spełnili toast bez słów.

CZYTASZ
[aph] Siódme Gdańsk
Fiksi PenggemarŚwiat się zmienił, rzeki się zmieniły, ale głęboka miłość do flisu, gdańskiego żurawia i samego Gdańska nie - i Ulanów rok w rok to udowadnia, pokonując swoją wielowiekową wodniacką trasę. Citytalia, zbiór oneshotów.