XVI. noc pełna wrażeń

1K 27 9
                                    

Dochodziła 17.30, a ja z Blancą i Kiarą szykowałam się na imprezę. Ostatnio dużo imprezujemy, może w końcu poczułyśmy smak wakacji? Dzisiaj to Nate urządzał domówkę. Kończyłam malować kreski w wewnętrznym konciku. Byłam ubrana w długą spódnicę, prawie do kostek, z rozcięciem od połowy uda. Do tego zwykły czarny top na ramiączka i trampki. Dziewczyny było ubrane w obcisłe sukienki w kolorze czarnym, jedynie Kiara miała ulizanego koka.

- Mamy najbliżej, a będziemy najpóźniej. - powiedziała Blanca, słysząc muzykę dobiegającą z domu obok.

- No i co? I tak bez nas nie ma zabawy. - uśmiechnęłam się.

Wzięłam ze sobą tylko telefon, tak samo jak dziewczyny. Miały u mnie nocować, bo miałam wolną chatę.

Weszłyśmy do domu Nate'a chwilę po 18.20. Typowa domówka, zapach fajek i potu na wejściu. W kuchni masa alkoholu i głośna muzyka. Od razu poszłyśmy do kuchni zapodać kilka drinków na początek. Moja słaba głowa raczej dużo nie wytrzyma, tak samo jak Kiara. Dziewczyny wymyślały najdziwniejsze drinki, a ja zadowoliłam się energetykiem z wódką. Poszłam tańczyć z moim najlepszym przyjacielem, kubkiem z alkoholem. Wzrokiem szukałam Nate'a, choć to jego domówka to nigdzie nie mogłam go znaleść. Od jakiegoś czasu na imprezach nie daje się podrywać innym dziewczyną, ciekawe dlaczego. W głowie mam ogromny uśmiech na twarzy, jak o tym myśle. Po parunastu przetańczonych piosenkach i kilku drinków zaczęło mnie brać. Trochę kręciło mi się w głowie, więc rozejrzłam się za wolnym miejscem do odpoczynku. Bez chwili zastanowienia rzuciłam się na kanapę i leżałam bezsilnie przez jakiś czas.

- Tak szybko kończysz? Dopiero dwie godziny minęły. - tego męskiego głosu najmniej się spodziewałam.

- A ty co tu robisz? - nawet na niego nie spojrzałam.

- Bawię się i przy okazji cię pilnuję.

- Daj sobie spokój Jack.

Chłopak zaczął coś mówić, ale uslyszałam „grill u gawrona" i bez dłuższego zastanowienia wstałam i pobiegłam na parkiet. Ta piosenka działała na mnie jak ogień, gdy tylko ją słyszałam, biegłam jak poparzona na parkiet.

Razem z dziewczynami grałyśmy w beer pong'a przeciwko John'owi, Dylanowi i Jack'owi. Dalej nie mogłam znaleść Nate'a, trochę się martwiłam. Chyba nie mógł zginąć we własnym domu.

Jeszcze przed 22 wszystkie światła zgasły, muzyka ucichła. Siedzieliśmy w ciszy, nikt nie wiedział co się dzieje. Nagle ze schodów zszedł Nate, już dość pijany. A za nim, Marika. Chodziła z nami kiedyś do szkoły ale się przepisała, z powodu przeprowadzki. Co oni mogli robić tyle razem, i w dodatku na górze, w pokoju, gdzie byli sami.

- Zaczynamy zabawę! - krzyknął Nate i znowu zagrała muzyka.

Nie miałam ochoty się bawić, wyszłam na dwór. Usiadłam na schodach przed domem. Czy on znowu się mną tylko zabawił? Jak mogłam być taka naiwna. Przy doniczce leżała paczka papierosów i dwie zapalniczki. „Pożyczyłam" jednego.

- Co ty robisz? - zapytał Nate.

- Dokarmiam raka płuc, nie widać?

- A ciebie co ugryzło?

Moją odpowiedzią było, milczenie. Nie miałam zamiaru wypytywać go, co robił z tą laską na górze. Obojętność to najlepsza kara.

Wypaliłam jednego papierosa i już chciałam się brać za drugiego ale chłopak mi go wyrwał.

- Nie przesadzasz czasem?

Odpowiedziałam wymownym spojrzeniem.

Zostawiłam te papierosy i wróciłam do kuchni. Akurat polewali kolejkę, więc chętnie dołączyłam. Oczywiście Dylan polewał, ma najlepszą głowę do picia, jaką kiedykolwiek widziałam. Wypiłam sześć kolejek, złapałam drinka w rękę i dalej bawiłam się na parkiecie, tym razem bardziej pewnie. Alkohol zaczął na mnie działać, kręciło mi się w głowie, i strasznie plątał mi się język, w rozmowie z Blancą, albo samą sobą. Kiara już spała, zmiotło ją trochę temu.

Co to znaczy "kochać"?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz