Rozdział 7

1.1K 37 0
                                    

Jeremy

Przyleciałem do São Paulo w jednym celu. A mianowicie po to aby chyba stracić głowę. Mój ojciec postawił mnie przed rzeczą niemożliwą do wykonania. Ale mam zadanie do wykonania i nie mogę sprzeciwić się mojemu ojcu. W prawdzie nie jest już naszym Bossem, władzę oddał mojemu bratu ale należny szacunek w dalszym ciągu mu się należy. Tylko dlaczego akurat ja muszę zapłacić aż taką wysoką cenę?

Obserwuje ją od dłuższego czasu. Dowiedziałem się bardzo ciekawych rzeczy. Tych dobrych jak i tych, o których wolałbym nigdy się nie dowiedzieć. Ta kobieta jest pełna chytrości, przebiegłości, posiada spryt, który nie jednemu brakuje. Dzisiaj miała się dowiedzieć o planach naszych ojców. Wiem, że będzie w swoim klubie dlatego postanowiłem zaryzykować i ją poznać.

Po raz drugi spławiła mnie. Wiedziałem, że nie będzie mi łatwo dotrzeć do niej. Padłem na rozum, że się na to wszystko zgodziłem. Niedługo skończę martwy bo ta kobieta mi nie popuści. Zostawiła mnie i poszła do swoich koleżanek, chwile stałem tam bo myślałem jak mam to rozegrać. Po czym poszedłem do baru. Zamówiłem sobie whiskey i myślałem jak to rozegrać aby nie stracić jaj a tym bardziej głowy. W pewnym momencie tak jakby przeszła obok mnie i poszła w stronę korytarzy na zaplecze. Nie byłem pewny czy to ona bo w ostatniej chwili zobaczyłem, ale myślę, że to mogła być ona, lecz nie szła sama. Czuje ogarniającą mnie wściekłość. Tylko dlaczego tak jest? Sam nie wiem nie mam prawa tak czuć. Przecież jej nawet nie znam. Jedynie co wiem o niej to są same plotki a jaka jest tak naprawdę?

Jednak nie była sama więc może nie będę jej przeszkadzać? Wypiłem swój alkohol ale Lyry nigdzie nie było. Jej koleżanki wróciły do loży a tej już dobrą chwile nie ma. Zacząłem się martwić. Trudno postanowiłem zaryzykować i pójść w stronę gdzie ją widziałem, że szła. Kiedy wyszedłem za rogu i zobaczyłem ją całą we krwi coś we mnie pękło. Nie wiem co i jakie uczucie w tej chwili czułem. Strach, przerażenie, ból, troska? Wyglądała okropnie, blada pozbawiona swojego uroku. Zerknąłem na tego typa miał nóż w szyi nie miał szans aby przeżyć, szkoda zrobiłbym to z wielką chęcią osobiście. I postarałbym się aby cierpiał za to, że odważył się w ogóle na takie coś.

-Lyra!

Kucnęłam obok Lyry, widzę, że tamuje krwawienie na tyle ile może. Patrzy się na mnie a mnie przeszywa dziwne uczucie. W końcu odezwała się tak cicho, że ledwo ją słyszałem.

- To ty!

Pewnie jest zdziwiona bo powiedziałem do niej po imieniu a przecisz nie przedstawiła mi się jak ja to zrobiłem. A sądząc, że moje nazwisko jej nic nie mówi to nie wie kim jestem i kim mam być.

- Cicho nic nie mów, oszczędzaj siły już wzywam pomoc.

Nie wiem kim jest ten gościu ale po minie Lyry widzę chwile zawahania czy może mi ufać. Nie masz wyjścia skarbie, musisz mi zaufać. Spojrzała na mnie po czym zamknęła swoje oczy.

- Nie zamykaj oczów!

Kurwa! Lyra nie rób mi tego! Nie teraz i nie w takich okolicznościach!

Wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem po pogotowie. Tam oczywiście musiałem wydrzeć japę bo oni kurwa mają czas na przybycie. Sam mógłbym ją wsadzić w samochód i zawieść ale boje się, że coś jej uszkodze bardziej niz jest to uszkodzone. Kiedy skończyłem rozmawiać i się odwróciłem poczułem mocne uderzenie w twarz.

Księżniczka mroku (Lyra Da silva) (+18) ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz