Rozdział 11

920 39 1
                                    

Lyra

W szpitalu musiałam spędzić ponad tydzień. Myślałam, że wyjdę z siebie w niektórych momentach. Nie jestem przyzwyczajona do tego aby nic nie robić. Zamiast odpoczywać to byłam bardziej zmęczona niż po całodniowym zapracowywaniu się na śmierć. Jednak nic nie robienie to faktycznie męczy człowieka. Przez ten czas odwiedzały mnie dziewczyny. Wystraszyły się tym wszystkim jak im opowiedziałam co się wydarzyło. Były u mnie codziennie i zaglądały czy czegoś mi nie potrzeba. Potrzeba mi było, porządnego seksu i jakiegoś zajęcia. Niestety nie mogły mi tego dać.

Bruno też był może z trzy razy. Był zapracowany więc nie mam do niego żalu. Nic nas nie łączy więc dlaczego miałby być u mnie codziennie? Nie był fizycznie ale pisał. Głównie to były raporty odnośnie danego dnia. Tak jak miał to robić w zwyczaju kiedy mnie nie było przy nim. Pytał się jak się czuje i cieszył się, że za niedługo wychodzę.

Aż w końcu nastał ten upragniony dzień. Mogłam wyjść ze szpitala. Rodzice uparli się, że odbiorą mnie. Byłam zła bo przecież nie mam pięciu lat? Umiem o siebie zadbać tak jak trzeba. Ale iż byłam zmęczona nic nie robieniem odpuściłam tylko po to aby jak najszybciej znaleźć się u siebie w domu. Siedzę na łóżku już spakowana i ubrana i czekam na rodziców i na wypis. Rozmyślam jak to rozegrać z ojcem. Co mam zrobić aby zmienił swoje zdanie? Z tych rozmyśleń wyrywa mnie głos mojego brata.

- Lyra! - Podbiegł do mnie i mocno przytulił mnie. Na co moje serce od razu się rozchmurzyło. Tęskniłam za nim tak bardzo. Nie było go w szpitalu ani razu bo to nie jest miejsce dla dziecka. A z resztą kilka dni był też na jakiejś wycieczce ze swoją klasą, to po co mieliśmy go martwić? - Dlaczego nie powiedziałaś, że jesteś w szpitalu?

- Oj smyku, nic mi nie jest. Po co miałeś się martwić o swoją siostrę?

- Lyra kocham ciebie i nie chcę cię stracić.

- Nie starcisz mnie Alaric. Nie pozbędziesz się mnie tak łatwo. Ciężki przeciwnik ze mnie i nie tak łatwo jest mnie zniszczyć. - Uśmiechnęłam się do niego czule. I właśnie dlatego wolałam aby nie wiedział. Nie wiem po co rodzice dzisiaj go przywieźli ze sobą?

- Cześć kochanie. - Mama w końcu mogła się dostać do mnie i pocałowała mnie w czoło.

- Cześć mamo. - Uśmiechnęłam się do niej.

- Cześć córeczko. - Tato zrobił to samo co mama.

- Cześć. - Jedynie tyle odpowiedziałam. Nie mam ochoty rozczulać się za bardzo nad nim. Zawiódł mnie i co on sobie myśli? - Czekam na wypis i możecie odwieźć mnie do domu.

- No właśnie Lyra... - Tato zaczął mówić i już czuję, że to nic dobrego. Spojrzałam się na niego i czekałam na wyjaśnienia. - Wraz z mamą postanowiliśmy, że jak na razie zamieszkasz z nami. Póki nie wrócisz do pełnych sił.

Wiedziałam, czułam to po kościach, że będzie traktował mnie jak małą dziewczynkę. Zacisnęłam ręce w pięść jak i mocno zacisnęłam szczękę przy czym zamknęłam oczy. Nie mogę wybuchnąć. Nie teraz kiedy jest przy mnie Alaric. Nie daje rady się uspokoić. Jakim kurwa prawem decydują za mnie! Po czym ledwo panując nad sobą zapytałam się taty.

- To była wasza decyzja czy znów sam ją podjąłeś?

Wtedy popatrzyłam się na ojca. Nie wiedział co ma odpowiedzieć. Sytuacje rozładowała mama.

- Kochanie to jedynie na dwa może trzy dni. Chcemy być pewni, że rana będzie dobrze się goić.

- Jaka rana? Lyra jesteś ranna?

Księżniczka mroku (Lyra Da silva) (+18) ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz