Jak zwykle, po obudzeniu się zjadłem śniadanie, wziąłem szybki przysznic i wraz z moim chłopakiem wybrałem się na trening. W pewnym momencie zachciało mi się srać więc powiadomiłem reszte klubu że wybieram się do łazienki. Po skończonej srace, gdy szłem korytarzem wewnątrz stadionu nagle moją uwage przykuła pewna reklama. Przedstawiała ona banany z pobliskiego sklepu. Reklama ta wydawała mj się dziwnie realityczna, i gdy tak się jej przyglądałem nagle coś za mną spadło. Nim zdążyłem się odwrócić cała podłoga była już w bananach. Leciały one prosto z sufitu w ilościach których nie byłem w stanie zliczyć. Zaskoczony stałem i przyglądałem się, jak owoce są już na wysokości moich kolan gdy nagle zauważyłem jego.
Dla wielu wydawało by się, że jest to banan jak banan. Niby nie wyróżniał się niczym specjalnym jednak ja dostrzegłem w nim to coś. Nie mam pojęcia jak to wytłumaczyć, jednak w tym momencie całe te tysiące bananów dookoła się nie liczyło. Już nic innego nie miało dla mnie znaczenia. Tylko on.
Jak zahipnotyzowany podszedłem, a raczej popłynołem w morzu żółtych owoców bliżej tego jedynego. Gdy ujrzałem go z bliska poczułem to. Poczułem, że to jest ten jedyny. W tamtej chwili nie obchodził mnie mój chłopak czekający na stadionie. Cała moja uwaga należała do banana. Nagle banan przysunął się bliżej i bez ostrzeżenia wpił swoje wargi w moje.
Cały mój świat wirował. Całowałem banana przez kilkanaście sekund po czym nagle moja świadomość wróciła. Szybko się otrząsnałem i pomyślałem, że miesza mi się w głowie z powodu zmęczenia jednak przed odejściem spojrzałem w tył jeszcze raz.
On tam był. Patrzył na mnie tak jak nikt inny, i wtedy zrozumiałem że nie moge go zostawić. Podbiegłem do banana i włożyłem go pod koszulke. Czując jak jego miękka skórka opiera się o moją już nie mogłem. Wiedziałem że muszę jechać do domu i spędzić czas sam na sam z moim wybrankiem. Poimformowałem drużyne że w toalecie napadła mnie rzygalica* i muszę udać się do domu. Gavi zaproponował że pojedzie ze mną i mnie wesprze. Nie dokońca podobał mi się ten pomysł, jednak nie chciałem wzbudzać podejrzeń więc zgodziłem się. Obmyśliłem także plan, że zamknę się w łazience i pod pretekstem robienia kupy będe kochał się z bananem.
Gdy siedzieliśmy już w samochodzie, Pablo wsadzał kluczyk do stacyjki ja zapinałem swój pas. I niestety los chciał, że Gavi akurat w tamtym momencie spojrzał w moja strone i zobaczył banana wystającego spod mojej koszulki.
-Pedri, kochanie co to ma być? czy to banan? - zapytał doniosłym głosem
Cholera.
-Kochanie, nie wiem jak ci to wytłumaczyć, ale ten banan jest moim nowym partnerem - powiedziałem najbardziej spokojnym głosem na jaki było mnie stać, po czym wyciągnałem moją miłość z pod koszulki.
- BOŻE ŚWIĘTY JAKI TEN BANAN JEST PIĘKNY!!! - wykrzyknął i niespodziewanie wyjał banana z mojej ręki i zaczął go całować.
Widok moich dwóch miłośći tak mnie podniecił, że nawet nie pamiętam kiedy moja ręka znalazła się przy rozporku od jeansów Gaviego. Nie chcąc już dlużej czekac oderwałem od Pablo banana po czym rzuciłem go na tylnie siedzenie, a chłopakowi głową pokazałem aby udał się w tamtą strone. Pospiesznie przeszliśmy na tylnie siedzenia i Gavi gwałtownie mnie pocałował. Potem wszystko już minęło szybko, w pewnym momencie leżeliśmy na tylnich siedzeniach samochodu ruchając się w trójkącie.
-Ochhh kochanie - warknął gardłowo Gavi.
I chyba nie ma nic co byłbym w stanie porównać do tego, jak się wtedy czułem. Gdy czułem że jetem już blisko dojścia usłyszałem z za szyby pukanie. Po wnętrzu auta uniósł się w powietrzu głos dobiegający z za szyby samochodu. Głos który dobrze znałem. Który kilkanaście miesięcy temu tak pięknie krzyczał moje imie....* rzygalica - choroba podczas ktorej ciagle rzygasz
CZYTASZ
Pedri Gonzalez x Banan
RomanceOpowieść przedstawia losy pewnego piłkarza z Hiszpańskiego klubu FC Barcelona i banana, w którym sie zakochuje..