Rozdział 2

58 2 0
                                    

- O BOŻE GAVI TY BURAKU UBIERAMY SIĘ SZYBKO !!!!!!!
- Co sie tak drzesz?
- NIE GADAJ TYLKO SIĘ UBIERAJ

Na szczęście szyby auta były przyciemnione więc nikt nas nie zobaczył. Wytłumaczyłem Gaviemu z grubsza co się stało i oboje wyszliśmy z auta. Wtedy zobaczyłem że przy wejściu na stadion stoi cała drużyna PSG. A na samym środku stał on. Kylian Mbappe. Moja pierwsza miłość. Moja pierwsza miłość i ta jedyna gdyby ten egoistyczny burak nie myślał tylko o sobie. Gdyby tamtej nocy nie zdradził mnie z tą lafiryndą. Postanowiłem się już nad tym nie zastanawiać i idąc na około tak żeby wyminąć Kyliana szerokim łukiem podeszłem do Neymara.

-Stary! ile ja cię nie widziałem! co wy tu robicie?
-Gramy mecz w okolicy i tak uznaliśmy że was odwiedzimy.
-Oooo to świetnie!
-Tak pewnie się już stęskniłeś co? Zwłaszcza za Mbappe byliście bardzo dobrymi przyjaciółmi
-Tak hah..

On nie wiedział. Nikt nie wiedział o tym, co łaczyło mnie niegdyś z Kylianem. I chyba tak było lepiej dla nas wszystkich.

Z braku chcęci do dłuższej rozmowy z brazylijczykiem podszedłem do kąta w którym stał Gavi i zaczałem przedstawiać go moim dawnym przyjaciołom. Zapoznałem go nawet z Kylianem, który przybrał tą samą taktyke co ja i zachowywał się jakbyśmy byli tylko starymi znajomymi.

Problem w tym, że nie bylismy. Muszę przyznać że często o nim myślę. Chyba ciągle coś do niego czuje.

Z całego tego zamieszania zapomniałem o najważniejszym - o moim bananku. Poinformowaliśmy chłopaków że musimy już jechać i umówiliśmy się na impreze u Nejmara w piątek wieczorem.

Gdy tylko znalazłem się w domu, wiedziałem że musze porozmaiać z Pablo.

-Gavi, spróbuje zrobić to łagodnie ale nic nie obiecuje
-Skarbie o co chodzi?
-WEZ SPIERDALAJ GNOJU JEBANY I ODDAWAJ MI MOJEGO BANANAAAAAAA!

Przerażony brunet w szoku upuścił owoc na łóżko i szybko opuścił dom, a ja zostałem sam na sam z moim wybrankiem, który prezentował się tak pięknie.

Leżał właśnie na mojej satynowej pościeli. Jego kolor był idealnie żółty, bez najmniejszych przebarwień, a jego skórka... ahh jakaż ona była miękka! przysięgam że jest to najprzyjemniejsza w dotyku faktura z jaką się spotkałem. Jego dolna końcówka miała idealnie bananowy kształt, natomiast ta górna była więcej niż idealna. Piękna, brązowo-zółta o perfekcyjnym kształcie główka banana. Muszę przyznać że to był mój ulubiony element w całym bananie.

* * *

Tamtej nocy jedyne co było słychać w okolicy to słodkie i obdarzone miłością, a zarazem pełne nachalności i gwałtowności "gogogogo"
I gdy myślałem, że piękniej być nie może, nagle telefon znajdujący się na nocnej szafce zaczął wibrować. Przeprosiłem bananka, następnie zaunałem się z łóżka i spojrzałem na wyświetlacz urządzenia.

Dzwonił nikt inny jak pieprzony Kylian Mbappe

Pedri Gonzalez x BananOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz