Słońce ledwo co wstało, biała mgła spowijała jeszcze pola i polanki a wioska w dolinie była pogrążona w ciszy. Tylko puszcza tętniła życiem, gdzie nie gdzie ćwierkały ptaki a z oddali słychać było nurt pobliskiego strumyku. Młody Axel zaprzęgał w milczeniu konia, a mimo to Jago myśli zajmowały pytania
- Gdzie jedzie? i dlaczego? Po co? I jak daleko? - nagle wybił go z zamyślenia głośny huk.
Gdy zorientował się, że Kirko - wielki kary wałach - próbował go kopnąć z pełną premedytacją aż nie dowierzał że Jago ulubiony koń zachował się w taki sposób w jego stronę.
- Ty zdrajco! - wykrzyczał Axel - ja cię karmię a ty mnie zabić próbujesz.
- Co się stało? - spytała go matka, która po usłyszeniu głośnego huku wybiegła z chaty.
- Nie ważne - powiedział, machając przy tym ręką aby się nie przejmowała.
- Dobrze zapakuj proszę te worki na wóz - wskazała ręką worki leżące pod ścianą chaty.
Axel nie odpowiedział w milczeniu zaczął zapakowywać worki na wóz.
Praca szła sprawnie w pewnym momencie kontem oka zauważył ruch w krzakach.
- Stój kto idzie? - powiedział swoją drogą wystraszony jak nigdy dotąd. Nikt niestety nie odpowiedział na jego pytanie.
Nagle za krzaków wyłonił się jeleń zwykły najzwyklejszy jeleń - Ah to tylko ty - odetchnął z ulgą.
Jeleń nie odpowiedział wpatrywał się tylko w niego czarnymi i głębokimi oczami z lekko przechyloną głową.
- A no tak ty nie możesz mi odpowiedzieć jelenie nie mówią, chyba zwariowałem że z tobą rozmawiam - pomyślał - niestety jeleń spłoszył się słysząc krzyk matki Axel'a.
- Axel gdzie jesteś?, Choć jedziemy!! - krzyczała.
Axel odwrócił się na pięcie i pomkną ku wozowi, Jednym szybkim ruchem wskoczył na tył wozu, ułożył się wygodnie na workach i ruszyli w stronę puszczy.»»------›
Jechali już dobre kilka godzin słońce znajdowało się już wysoko na niebie gdzie nie gdzie ćwierkały ptaki. Z zamyślenia wybił go głos matki.
- Jesteś głodny? - spytała.
Axel z uradowaniem skiną głową.
Wanda bo tak miała na imię matka Axel'a, jednym płynnym ruchem wykreśliła jakiś dziwny znak w powietrzu a w jej dłoni pojawiło się jabłko. Podała je Axel'owi
- Jakieś kilka metrów w tamtą stronę jest źródełko, czy możesz iść po wodę dla konia - powiedziała wskazując ręką w stronę puszczy.
Axel skiną głową, chwycił za wiadro i szybkim krokiem ruszył w stronę wskazanego mu miejsca, bez trudu odnalazł źródełko, Napełnił wiadro po brzegi i ruszył wesołym ruchem w stronę gdzie znajdował się wóz, ale wozu nie było, z zaniepokojeniem zaczął się rozglądać, W pewnym momencie ze strachem odwrócił się za siebie, Za nim stała wysoka postaci oddalona od niego jakieś dwa metry, ze strachu upuścił wiadro i zaczął uciekać w głąb puszczy, niestety postać była szybsza, chwyciła go za ramię w żelaznym uścisku i powaliła go na ziemię. Axel tylko jęknął cicho gdy upadł na ziemię.
Teraz postać stała tuż przed nim - postać była młoda około trzydziestu wiosen, był dobrze zbudowany a jego włosy były czarne i krótkie,ubrany był w skurzaną zbroję, i miecz oraz dwa ostre noże, nic w tym nie było dziwnego jedynie jego oczy były jakby dzikie i nieokiełznane, nie ludzkie - z zamyślenia wybił go głos mężczyzny.
- Wszystko w porządku? - spytał.
Axel prawie nie zauważalnie przytaknął.
- Dobrze, wstawiaj idziemy - rzekł.
- Dokąd? - spytał Axel.
Mężczyzna nie odpowiedział tylko wyciągną rękę ku Axel'owi.
Axel nie odpowiedział tym samym, wstał sam otrzepał się z ziemi i cofną o dwa czy trzy kroki.
- Dlaczego miał bym z tobą iść? - rzekł.
Mężczyzna nie odpowiedział odrazu odczekał chwilę i zaczął.
- Może dlatego że nie masz nic do stracenia i nie zbyt masz gdzie iść a w tej puszczy jest więcej wilków niż na całym świecie potworów - odpowiedział i ruszył na przud.
Axel w milczeniu zastanowił się poczym odwrócił się w stronę mężczyzn i ruszył za nim biegiem.Gdy zbliżyli się do konia mężczyzny zauważył, że do siodła wierzchowca jest przypięty długi łuk,
- Co fajny? - zapytał mężczyzna, widząc że Axel wpatruję się w łuk.
Axel przytaknął.
- Kiedy dotrzemy na miejsce też taki otrzymasz... - przerwał zdał sobie sprawę, że powiedział za dużo - dobra nie ważne wsiadaj na konia.
Już miał ruszyć pomóc Axel'owi ale zauważył, że jego wysoki wierzchowiec nie stanowi dla młodego żadnych problemów.
Uśmiechnął się sam do siebie i w zamyśleniu wskoczył na konia.»»------›
Jechali już kilka godzin. Droga wiła się i dłużyła w nieskończoność, słońce zbliżało się już ku zachodowi.
- Chłopcze powiedz mi umiesz określać czas? - spytał.
Axel przytaknął.
- Dobrze w takim razie za ile zajdzie słońce? - spytał mężczyzna.
- Za godzinę - powiedział Axel z lekkim prawie nie wyczuwalnym tonem pytania.
- To jest pytanie czy stwierdzenie - zażartował - słuchaj musisz przemawiać stanowczo w twoim głosie musi brzmieć pewność siebie,emm potraktuj to jako lekcję, więc ponów próbę proszę - powiedział zachęcając go ruchem ręki.
- Słońce zajdzie za godzinę -rzekł.
- No wkońcu - powiedział - w takim razie musimy znaleźć miejsce na spędzenie nocy, czyż nie? - spytał.
- Tak, możemy przenocować tam pod tym wielkim dębem - przerwał bo nie wiedział czy nie powiedział za dużo może nie powinien tego mówić, ale spojrzał na mężczyznę a ten z uśmiechem ponaglił go ruchem głowy aby kontynuował - na otwartej przestrzeni będzie trudniej się do nas podkraść z zaskoczenia, żecz jasna jeśli chcesz - spojrzał na niego i zobaczył że mężczyzna się uśmiecha, następnie popędził konia w stronę wskazanego przez Axel'a miejsca.
»»------›Axel właśnie rozpalał ognisko a mężczyzna rozkładał obozowisko.
- Udało się! - wykrzyczał Axel, który o dziwo uśmiechnął się po raz pierwszy od kilku godzin podróży.
- Brawo - powiedział - teraz ja zrobię strawę a ty idź po wodę dla konia do tamtej rzeki - wskazał miejsce po czym odwrócił się na pięcie i pomkną w stronę namiotu.
Axel chwycił za wiadro i pomkną w stronę rzeki. Kiedy wrócił czekała na niego strawa, więc szybko wykonał obowiązek w postaci napojenia konia mężczyzny.
Gdy zasiadł przy ognisku, mężczyzna wpatrywał się w niego z zaciekawieniem.
- Co? - spytał Axel.
- Nic tylko ciekawi mnie to dlaczego tak bez słowa za mną podążyłeś - zatrzymał się odczekał chwilę i kontynuował - no bo wiesz nigdy mnie nie widziałeś, nie znałeś moich zamiarów.
- Nie wiem uznałem że nie mam nic do stracenia matka mnie porzuciła a miałem tylko ją więc nic nie straciłem - powiedział.
- Aha ale większość ludzi nie ufa północnym - rzekł.
- Północnym? jesteś północnym - powiedział zdziwiony Axel
- Kurwa - warką - nie ważne mam lepsze pytanie jak cię zwą - powiedział.
- Jestem Axel. A ty?.
- Jestem Dorian. A powiedz mi Axel'u ile liczysz wiosen? - spytał wpatrując się w jasnoniebieskie oczy Axel'a.
- 14 wiosen Dorian'ie ty pewnie liczysz z 30 bo....... - przerwał mu głośny śmiech Dorian'a, który aż pokładał się ze śmiechu.
- Wybacz ale to było dobre ale zaspokoje twoją ciekawość mam 126 wiosen - powiedział po chwili zauważył że młodemu nasuwało się jakieś pytanie na język więc uprzedził go - nie zadawaj mi pytań jak dobrze.
Axel przytaknął.
- Dobrze a teraz idź spać ja potrzymam wartę - nie czekał na odpowiedź tylko szybkim ruchem wskazał na namiot.Koniec rozdziału: 1
CZYTASZ
Przeznaczenie Tom 1 Powstanie
FantasyTo wszystko było przypadkiem prawda? Jeśli w jaki kolwiek sposób cenisz sobie swoje zdrowie psychiczne nie czytaj tej książki Dedykuję te książkę wszystkimi a szczególnie tym, którzy są piękni z zewnątrz a gnijący w wewnątrz, dziękuję wam<3