Siedzę na podjeździe robiąc parę rzeczy przy motorze. Nie mam samochodu i od dwóch lat nawet nie kierowałam. Sama myśl o jeździe autem mnie przeraża przez to co się stało. Oczywiście mam słuchawki i nic nie słyszę. Czuję jak ktoś dotyka mojego ramienia. Przeżywam zawał i aż odskakuje. Widzę równie zszokowaną Lizzie.
-Długo tu stoisz?-pytam między walką o tlen.
-Chwilę, wołałam ale nie reagowałaś więc postanowiłam podejść.-mówi spokojnie Lizzie.
-Wybacz mam słuchawki.-mówię lekko zawstydzona a słuchawki mam teraz na szyi i muzyka dalej z nich leci.-Umyję ręce i możemy jechać.
-Pewnie.-mówi Lizzie i kieruje się do samochodu.
Szybko zmieniam brudną koszulkę na czystą nie patrząc co na niej jest. Myję ręce i wyciągam wódkę z lodówki. Szkoda tak tracić czas na chłodzenie. Wychodzę pośpiesznie ale pamiętam zamknąć dom. Idę w stronę auta i zatrzymuje swoje ruchy. Auto. Bardzo podobne do tego którym jechaliśmy. Fala wspomnień zalewa mój umysł. Próbuje pozbyć się tego uczucia strachu i wsiadam niepewnie na tylne siedzenie.
-Hej jestem Y/N.-mówię i wyciągam rękę do Robbiego na miejscu kierowcy.
-Więc to o tobie cały czas mówi moja żona.-zaśmiał się.-Jestem Robbie.
-Wiem.-mówię z małym uśmiechem.
-Mówiłam ci że ona nas zna, spójrz na jej koszulkę.-mówi Lizzie z uśmiechem.
Patrzę na moją koszulkę i widzę o czym mówi. Oczywiście mam koszulkę z logiem marvela. Świetnie...Tak się kończy zakładanie ubrań na szybko i bez patrzenia.
-To tylko przypadek.-mówię z nieśmiałym uśmiechem i patrzę na swoje stopy.
-Spokojnie skarbie tylko się trochę podroczymy.-zaśmiała się Lizzie.
-W takim razie was upiję.-odgryzam się.
-Pijesz Y/N?-pyta Robbie.
-Od jakiś siedmiu lat.-mówię.
Lizzie odwraca się do mnie gwałtownie i ma zmarszczone brwi.
-Ale ty masz...-urywa i dalej wpatruje się w moją twarz i zauważa trzy butelki wódki.-po co aż tyle?-wskazuje na alkohol.
-Bo będzie nas dużo a jak to mówi się w Polsce połówka na dwóch jest dobra jak jeden nie pije.-mówię z powagą.
-Coś czuję że młoda nauczy dziś wszystkich jak się piję.-zaśmiał się Robbie.
-W końcu jestem z Polski, tak? Trzeba pokazać jak to się robi i sprawdzić czy te wszystkie memy są prawdziwe.-mówię pewnie.
-Jakie memy?-pyta Lizzie.
-Te że amerykanie mają słabe głowy do picia.-mówię w skrócie.
Tak mnie zagadali że nawet nie zauważyłam że dojechaliśmy. Wysiadamy z auta i wygląda na to że już niektórzy są. Idziemy do drzwi i Lizzie dzwoni dzwonkiem. Zaraz Scarlett otwiera drzwi a przy jej nogach stoi dziewczynka. Posułam uśmiech do małej istotki wiedząc że to Rose. Witamy się i obie zapraszają nas do środka. Scarlett patrzy na butelki w moich rękach.
-Nie wypada z pustymi rękami.-mówię i podaje jej alkohol.
Scarlett woła Colina i podaje mu alkohol i poznaje się z nim. Prowadzi nas następnie do dużego salonu gdzie siedzą pozostali.
-Ty żartujesz prawda?-pyta Anthony.
-Przebierałam się na szybko, nie zauważyłam.-bronię się.
Wszyscy zaczynają się śmiać. Zaczynamy lekkie rozmowy i poznaję Florence, Zendaye, Gwyneth, Cobie, Toma Hiddlestona, Benedicta. Wszyscy są oczywiście w szoku dowiadując się ile mam lat. Prowadzimy lekki rozmowy ale mało w nich uczestniczę. Czuję jak coś małego stuka mnie w ramię. Odwracam się i widzę Rose. Uśmiecham się do niej ciepło.
-Hej, co tam?-pytam córkę Scarlett.
Mała wykonuje ruch i znajduje się przy moim uchu.-Chcesz coś zobaczyć?-pyta nieśmiało.
-Pewnie.-mówię pewnie.
Rose wstaje i bierze mnie za rękę. Prowadzi mnie na górę domu i ewidentnie idziemy do jej pokoju. Otwiera drzwi nie puszczając mojej ręki.
-To twój pokój?-pytam ją na co ona kiwa głową.-WoW...jest wspaniały, zawsze chciałam mieć taki pokój w dzieciństwie.
Pokój był prawie cały różowy i oczywiście powiedziałam to żeby było jej miło. Miała mnóstwo zabawek i łóżka dla prawdziwej księżniczki. Marzenie większości dziewczynek.
-Chcesz się pobawić?-pyta Rose i widzę jak niepewnie bawi się swoimi małymi palcami.
-To będzie dla mnie zaszczyt.-mówię przesadnie na co Rose chichocze.
Rose prowadzi mnie do zabawek. Robimy herbatkę, dostaję tiarę i nawet różowe boa bo jestem królową. Rose jest księżniczką i też ma tiarę. Pijemy herbatkę z Kenem i Barbie oraz panem misiem. Mamy tu niezły bajzel. Mówię Rose że pójdę się napić i wrócę do niej. Musi przecież pilnować żeby Ken nie zabił Barbie. Oczywiście idę w swoim nowym stroju który przyciąga wzrok wszystkich.
-To już wiemy gdzie zniknęła Y/N.-zaśmiała się Florence.
-Trochę szacunku tak? Jestem królową i wraz z księżniczką Rose prowadzimy poważne negocjacje rozwodowe między Kenem i Barbie.-mówię poważnie.
-Jesteś królową?!-pyta Lizzie.
-Nie widać?-pytam poprawiając tiarę na głowie.
-Nam nigdy nie pozwoliła! A ciebie dopiero poznała.-mówi Scarlett.
Śmieję się z nich lekko i mówię że muszę wrócić do królestwa. Colin mówi że Rose zaraz idzie spać więc będzie można zacząć pić. Cieszę się może z tego trochę za bardzo.
-Nie jestem alkoholikiem jak coś.-uprzedzam na co oni się śmieją.
Wracam do Rose i udaje nam się pogodzić Kena i Barbie. W samą porę bo Scarlett i Colin przychodzą położyć Rose spać. Mała oczywiście protestuje bo chce się dalej ze mną bawić.
-Księżniczko Rose, sen jest ważny bo jak będziesz podejmować ważne decyzje w królestwie?-pytam podstępnie.
-A przyjedziesz jeszcze się pobawić?-pyta z nadzieją w głosie.
-Jeśli twojej mamie nie będzie to przeszkadzać i Colinowi, to oczywiście.-mówię pewnie.
Przybijamy z Rose piątkę po czym mała daje się naszykować do spania. Zanim opuszczę jej pokój to dostaje jeszcze przytulasa. Życzę Rose dobrej nocy i mogę wrócić do osób dorosłych. Schodzę na dół i siadam na moim poprzednim miejscu, obok Lizzie. Rozmawiamy o jakiś lekkich rzeczach aż Colin wróci wraz ze Scarlett.
-Nieźle ją zmęczyłaś.-mówi Scarlett na co się uśmiecham.
-Czego się napije królowa?-pyta Colin z uśmiecham.
-Wódka.-odpowiadam prosto.
-Drink czy...-pyta dalej Colin.
-Kieliszek, szklanka, wódka i popita jak to się w Polsce pije.-mówię.
Colin przynosi wszystko i pyta reszty. Lizzie, Anthony, Sebastian, Chris E i Tom Holland decydują pić ze mną wódkę. Jest kilka sceptycznych spojrzeń ale nikt nic im nie mówi. Biorę butelkę i polewam każdemu poza sobą. Podaję butelkę Lizzie która nie wie o co chodzi.
-Sobie się nie polewa.-mówię.
Lizzie nalewa mi i ostawia butelkę. Bierzemy kieliszki i patrzę jak wszyscy biorą popitę.
-Pierwszy bez popity ale niech wam będzie.-mówię i przechylam kieliszek.
Widzę jak krzywią się na smak alkoholu ale nic nie mówię. Rozmawiamy chwilę po czym wstaję i leję kolejkę.
-Chuśniem bo uśniem. Po Polsku lepiej to brzmi.-mówię i piejmy kolejkę.
Z upływem wieczorku widzę jak panowie i Lizzie są już wcięci od ilości i tempa które narzuciłam. Jakoś mnie to nie zaskakuje, wypiliśmy połowę a oni już pasują. Resztę wieczoru piję sama a i tak jestem od nich trzeźwiejsza. Robbie decyduje że czas na nas więc żegnamy się ze wszystkimi przytomnymi i tymi nie przytomnymi też. Lizzie usypia w samochodzie i trochę rozmawiam z Robbim podczas powrotu. Przed wejściem do domu pale sobie szluga i dopiero wchodzę do środka. To był miły wieczór, ale jutro trzeba wstać do pracy...
CZYTASZ
Nowa rodzina
FanfictionPolska dziewczyna, lat 22 nowym członkiem obsady Marvela. Co może iść nie tak? Y/N życie zostanie przewrócone no nowo na właściwe tory czy będzie tylko gorzej?