3

49 5 20
                                    

                    Miesiąc Później

W Hogwarcie jestem od miesiąca i już nie kwestionuje tu swojego bytu, jest lepiej niż myślałam, że mogłoby być. Odnalazłam się dosyć szybko i załapałam pare dobrych znajomości ze Slytherinu. Z Harrym, Hermioną i Ronem będących w Gryfonach też mam dobry kontakt co zauważyłam, jednak nie sprzyja ślizgonom, ale nie przejmuje się tym. W końcu mam swoją różdżkę, która była niemałym wyzwaniem dla mnie w wyborze u pana Ollivandera. Podpaliłam mu wiele dokumentów i zbiłam wszystkie światła, ale nadszedł w końcu moment, aż jedna z wielu zaczęła mnie słuchać. Drewniana bukiem z rdzeniem jednorożca 12 ¼" i lekko sprężystą elastycznością.

Co do nauki, mam na pieńku z profesorem Snape'm przez moje częste spóźnienia i głupie odzywki. Odbywałam już pare kar, głównie wypełniałam z nim jakieś dokumenty albo ćwiczyłam zaklęcia, z którymi słabo dawałam radę. Nie wiem sama dlaczego, ale kręciło mnie denerwowanie go, normalnie igranie z ogniem.

-Panienki gotowe na lekcje z magiczną Profesor Trelawney?- Zarzucił nagle temat Malfoy.

-Czy ja dla ciebie blond frajerze jestem kobietą?- Spytał oburzony Blaise.

-Nie zdziwiłbym się gdyby tak- Prychnął.-Wyzywam tylko wyjątkowe osoby więc czuj się wyróżniony.- Cmoknął w jego stronę.- Szprycho

-Chłopaki przestanie już- Odparła Pansy.

-Wiesz co Malfoy? Twoje żarty są jak twój penis, dochodzą tylko do poło-Powiedział lekceważąc dziewczynę, na co mu przerwałam.

-Zabini!- Krzyknęłam wywracając oczami.

-No dobra dobra już.- Sapnął niezadowolony.

Spojrzałyśmy na siebie z Pansy niedowierzając w to z kim my się przyjaźnimy. Nie rozmyślając dalej
weszliśmy do odpowiedniej sali, w której za moment miała się zacząć lekcja. Złapałam na wejściu kontakt wzrokowy z całym golden trio tym samym machając do nich z uśmiechem, do momentu aż nie poczułam szarpnięcia za rękę.

-Nie zadawaj się z nimi- Syknął blondyn.

-A właśnie, że będę- Wyrwałam swoją rękę z jego uścisku i ruszyłam w kierunku wcześniej wspomnianej trójki, odwracając się ostatni raz w spoglądającego na mnie Malfoya.

Usiadłam obok Hermiony rzucając książką.

-Co się stało?- Spytała.

-Malfoy się stał.- Burknęłam.

-Palant z niego, nie przejmuj się- Odrzuciła.

Zmieniłyśmy temat na bardziej przyjemne rzeczy czekając na panią profesor, która chwile później przyszła.

-Dzień dobry czarodzieje- Rzuciła zadowolona- dzisiaj zajmiemy się wróżeniem z filiżanek stojących przed wami, więc dobierzcie się proszę w pary i zaczynamy.-

-Głupota- Usłyszałam od Hermiony.

-A może wywróżymy sobie jakiś przystojnych, inteligentnych i bogatych szejków co?- Powiedziałam, aby rozluźnić atmosferę, co mi się udało rozśmieszając tym dziewczynę.

-No dobra, ale oby naprawdę wywróżyło jakiegoś inteligentnego- Wywróciła oczami mówiąc coś jeszcze, jednak bardziej zwróciłam uwagę na Rona, który spoglądał na Hermionę ze skwaszoną miną.

Wydaje się, że twój inteligenty szejk siedzi za tobą Granger.

-Skoro wszyscy się już dobraliście, wypijcie teraz zawartość herbaty i spójrzcie na wzór z fusów.- Uśmiechnęła się.

To nie nasza wina | Severus Snape | Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz