-Dalia chodź już bo śniadanie czeka!- Krzyknęła Pansy z pokoju.
Spojrzałam na siebie ostatni raz w odbiciu lustra, sięgając po perfumy. Wypsikałam się w całości, wdychając intensywny zapach słodkiego kiwi, a drzwi do łazienki gwałtownie się otworzyły.
-Accio-Rzuciła, a ja poczułam jak niewidoczna siła przyciąga mnie do dziewczyny przez co pisnęłam.
-Ty chory pojebie, już miałam wychodzić!- Oburzyłam się- A jakbym akurat sikała?-
-Mówiłaś to od 15 minut, a jakbyś sikała to bym słyszała.-Odparła tym samym gasząc mnie bo miała racje.-Chodźmy.- Rzuciła i wyszłyśmy z dormitoria kierując się do wielkiej sali.- W ogóle wracając do wczorajszej rozmowy, możesz mi w końcu opowiedzieć co ci nagadała świruska.-Zaśmiała się, jednak mi nie było do śmiechu co zauważyła.
-Fusy ukazały dwa łabędzie, jeden biały drugi czarny. To jakaś zakazana miłość czy Merlin ją tam wie jak to nazwała. Stwierdziła, że tu.- Wskazałam na swoje lewe przedramię- Pojawi mi się znak dwóch łabędzi jak napotkam swoją „niebezpieczną miłość"- Skrzywiłam się na wspomnienie słów pani profesor tym samym zatrzymując przed drzwiami wielkiej sali.
-Myślisz, że to prawda?- Spytała pchając drewnianą powłokę.
-Nie mam totalnie pojęcia-Wytrzeszczyłam oczy kręcąc głową.
Ruszyliśmy w kierunku przygłupów zwanych Malfoyem i Zabinim, jednak mój wzrok dyskretnie powędrował na stolik Hufflepuff, przy którym siedział Cedric. Na moje nieszczęście zauważył mnie i posłał uśmiech ukazujący szereg śnieżno-białych zębów. Czułam jak para rumieńców wkrada się na moje policzki, dlatego też przyspieszyłam kroku zostawiajac zdziwioną Pansy za sobą. Usiadłam szybko obok Malfoya, chowając twarz w dłonie mając nadzieję jak małe dziecko, że nikt mnie dzięki temu nie widzi, co było złudne, gdy poczułam ciepłą masującą rękę na moich plecach.
-Co jest mała?- Usłyszałam głos Malfoya, który próbował odsłonić moją twarz na co mu pozwoliłam- Rumienisz się!- Krzyknął po chwili lustrowania mojej twarzy.
-Zdaje się, że naszej małej Dal ktoś wpadł w oko- Mruknęła Pansy siadając obok, a ja skartowałam ją wzrokiem.
-O cholera, kto jest tym szczęściarzem, a zarazem naszym nowym workiem treningowym jeśli złamie jej serduszko?- Spytał nagle Zabini.
-Ja nie wiem- Uniosła brwi z chytrym uśmieszkiem, który oznaczał tylko to, że doskonale wiedziała co jest na rzeczy.
A raczej kto.
-Dalia?- Tym razem skierował się do mnie- Przyznaj się- Naciskał ciemnoskóry, napastując mnie wzrokiem.
-Nikt idioto- Odrzuciłam.
-Kobiety- Wywrócił oczami- Jak zwykle wielce tajemnicze i niedostępne- Dodał gryząc swoją kanapkę.
Chłopcy nie drążyli dalej tematu bo wiedzieli, że jesteśmy nieugięte, dlatego też zmienili go na wczorajszy dzień po ich wygranym treningu, to jak nie skończyło się na jednym kremowym piwie i dziabnięci rywalizowali, który wyglądałby lepiej w miniowej sukience zostanie w naszych wspomnieniach na zawsze. Śmialiśmy się jeszcze z innych głupot czy nieśmiesznych żartów Zabiniego, aż do naszych uszy nie dotarł głos profesora Dumbledore'a ogłaszającego zajęcia, które miały się za niedługo odbyć.
-My idziemy załatwić
ropuchy, więc widzimy się na lekcji- Rzucił ciemnoskóry i wstał od stołu razem z blondynem, oddalając się.Pansy spojrzała na mnie przegryzając wargę, na co zmarszczyłam brwi nie wiedząc o co jej chodzi.

CZYTASZ
To nie nasza wina | Severus Snape |
FanficKiedy Dalia odkryła szokująca prawdę o jej rodzinie, została od razu przydzielona do Hogwartu. Jej nastoletnie życie zostało wystawione na odpowiedzialność za własne czyny, a przy tym nielegalną walkę o zakazane uczucie w jednym z profesorów.