Prolog

32 4 2
                                    

 „Kochanie kogoś to danie mu takiej mocy, że może złamać ci serce, przy jednoczesnym zaufaniu mu, że tego jednak nie zrobi" – Julianne Moore

5 lat temu:

Wpatrywałam się w ekran telefonu, na którym wyświetlone było nagranie, które wzbudzało moją ciekawość, jak i moją niechęć, tyle że nawet jeszcze go nie odpaliłam. Nie wiem czy się bałam co tam zobaczę, czy dlatego że wiedziałam że to mnie zniszczy. Zniszczy mnie i wszystko w co wierzyłam.

- Nie chcesz wiedzieć co wyprawia twój chłopak kiedy ty jesteś na wyjeździe? - Zapytał prześmiewczo Ethan. Spojrzałam na niego, na ten jego chytry uśmieszek, dumny z tego że nagrał ten moment. Ten jeden moment, o którym nie myślałam nawet w najgorszych koszmarach. Ponownie spojrzałam na jego telefon, w końcu odważyłam się go włączyć. 

Pierwsze co zobaczyłam to pełno kolorowych świateł i ludzi, z telefonu było słychać muzykę, więc jestem pewna że był na imprezie. Po kilku sekundach, widok nakierował się na dwójkę osób, całujących się z boku. To nie był Alec, może wyglądał podobnie, te same brązowe, gęste włosy, podobna postura ciała i nawet tatuaże były zadziwiająca podobne, ale to nie mógł być on.

Nie chciałam wierzyć że to on, aż do momentu kiedy para odkleiła się od siebie i spojrzała w obiektyw. Poczułam skurcz w brzuchu, w ustach ten metalowy posmak, a widok rozmazywał się przez napływające łzy do oczu. Wystarczyła jedna sekunda, jedno spojrzenie pod innym kątem a  już poznałam jego twarz. Uśmiechał się, znowu dotykając wysokiej blondynki obok niego.

Wcześniej nie zwróciłam na nią zbytnio uwagi, teraz uważnie się jej przyjrzałam, miała długie, gęste włosy, była wysoka, a co za tym idzie, miała wyraźne wcięcie w talii, które dodawało jej atrakcyjności. Jej figura, jej włosy, jej twarz...

Wszystko miała idealne, w przeciwieństwie do mojej sylwetki, która nie była najgorsza, ale nie wpasowywała się w żaden kanon piękna, moje włosy były ciemne i kręcone, za  to jej, jasne i proste, takie.. perfekcyjne. 

Im dłużej oglądałam ten filmik, tym ciężej było mi oddychać, to palące uczucie w klatce piersiowej, jakby zaraz miała wybuchnąć. Miałam wrażenie że czas się zatrzymał, że wszystko się spowolniło, a sam oddech stał się praktycznie niewykonalny. 

Przed samym końcem nagrania, Alec znowu ją pocałował, tym razem bardziej intensywniej, jakby sprawiało mu to przyjemność, jakby wcale nie czuł się winny że mnie zdradza, jakby to wszystko było zaplanowane, jakby on tego chciał. Jakby on chciał bym cierpiała..

- Oj, zabolało? Myślałaś że jesteś kimś wyjątkowym? Myślałaś że zasługujesz na kogoś takiego jak Anderson? gdyby nie ten głupi zakład, nawet by na ciebie nie spojrzał - powiedział mi Ethan prosto w twarz. Przyjaźnił się z Alec'em od małego, byli jak bracia, widocznie oboje chcieli by to się tak skończyło, by to co stworzyłam z jego przyjacielem zniknęło, bym ja zniknęła..

Ethan zabrał mi telefon z dłoni, odchodzą z zadowolonym uśmiechem, stałam tam sama, zupełnie pośrodku całego dziedzińca ludzi, wszędzie ktoś był, ale ja byłam sama, czułam się sama. Każdy patrzył na mnie i śmiał się pod nosem, kilka osób spojrzało na mnie z współczuciem, a niektórzy zaczęli krzyczeć że mi się należało i że Alec dobrze zrobił.

Nie mogłam znieść tego uczucia, że wszyscy się na mnie patrzą, obraz nadal załamywał mi się przez łzy, a po ciele przeszły mnie ciarki, kiedy w głowie znowu odtworzyłam sobie to nagranie. Musiałam stąd zniknąć, szybko. Obróciłam się w stronę wyjścia jednego z najbardziej prestiżowych liceum w Chicago, szybkim krokiem zmierzałam ku bramie wyjściowej, chcąc uciec z tego miejsca i od tych ludzi jak najszybciej.

Enemies are never LoversOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz