Rozdział IV

6 0 0
                                    

"Któregoś dnia spotkasz kogoś wyjątkowego, kogoś, kto rzuci cię na kolana jednym uśmiechem. Kogoś, kto zniewoli twoją duszę jednym spojrzeniem pięknych oczu. Nagle kula ziemska przechyli się na swojej osi i wskaże właśnie na nią. I będziesz wiedział, że spotkałeś swoje przeznaczenie"  - Kerrelyn Sparks, Zakazane noce z wampirzycą.

***

- Więc twoje przyjaciółki pojechały bez ciebie do StanFord, tylko dlatego że bałaś spotkać z typem z którym i tak nie masz już kontaktu od kilku lat ?

- Cóż, jak tak to przedstawiasz, to faktycznie brzmi to dosyć śmiecznie, ale tak jest, nie gadaliśmy ze sobą od jednej ważnej sytuacji i spotkanie z nim jakoś mnie stresuję, nawet jak minęło tyle czasu - Odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Siedziałam w tej kawiarni z Matthew już z dobrą godzinę i po kolei wymieniałam mu wszystkie rzeczy które siedziały mi w głowie, z jakiegoś powodu wydawał się godny zaufania, a do tego był naprawdę dobrym słuchaczem.

- Moim zdaniem, powinnaś stawić czoła lękom i z nim pogadać, nawet jakby to miała być twoja najgorsza rozmowa na świecie, czy nawet jakbyście się mieli pokłócić na wieki ale ważne że to zrobisz, zwłaszcza że nie musisz mu wybaczać, wystarczy że wybaczysz sobie na tyle by z nim pogadać.

Ta rada była dobra, a nawet idealna, tylko że ja kompletnie nie czułam się gotowa na tą rozmowę, wydaję mi się, że mogą minąć nawet i lata, a ja i tak nie będę gotowa. Już otwierałam usta, by mu to wyznać, lecz przerwał mi w tym dźwięk dzwonka mojego telefonu, od razu rozpoznałam że to mój, ponieważ mało kto ma ustawiony za dzwonek, topowy dźwięk z Gossip girl.

- Masz ustawiony dźwięk z Plotkary za dzwonek? - zapytał rozbawiony, kręcąc delikatnie głową

W tym czasie, ja zerknęłam na wyświetlacz, widząc wiadomość od Alice.

OD: Alice
- Naprawdę uważam że też powinnaś tu być z nami, wiesz?

DO: Alice
- Wiem, przepraszam, następnym razem postaram się być, obiecuję.

Alice na pewno wiedziała od początku że nie pojadę z nimi i pewnie powiedziała już o tym Milie i reszcie ich ekipy, czułam się lekko źle z tym, że znowu ich wystawiłam. Alice i Milie to w końcu moje przyjaciółki i powinnam już stawić czoła swoim lękom.

- A wiesz że pojechanie tam, to nawet i bardzo dobry pomysł - oznajmiłam, sama nie wierząc w co mówię.

Matthew spojrzał na mnie, lekko rozszerzając oczy, pewnie nie spodziewał się, że tak nagle zmienię zdanie, z resztą ja również.

- Cóż.. wiedziałem że moje rady są świetne, ale że aż tak? - zaśmiał się lekko, ciągle nie przerywając kontaktu wzrokowego.

Ten szybki przypływ pewności siebie, zgasiła myśl że przecież moje auto jest w naprawie. Już chciałam sprawdzić godziny pociągów, lecz przypomniało mi się jak Alice wczoraj mówiła, że ostatni pociąg do Stanford  odjeżdża w porannych godzinach.

- Więc kiedy zamierzasz tam pojechać?

- Chciałam dzisiaj ale pociągi były tylko z rana, a moje auto jest w naprawie - odpowiedziałam, czując jak mój zapał maleje do minimum.

- Wiesz, mogę cię zawieść, akurat miałem zawieść coś koledze, a Stanford jest po drodze do niego - Przysięgam, że wręcz dostałam małego zawału, gdy to powiedział. Myśl o przyjeździe tam mnie lekko stresowała, ale czułam również ekscytację. Za to pojechanie sam na sam z nim, wydawało mi się abstrakcyjne.

- Cóż, jeżeli to nie problem..

- To praktycznie żaden problem, wyślij mi adres to podjadę pod ciebie koło 20 - odpowiedział szybko. Nie wiem czy to aby na pewno taki dobry pomysł, znamy się dopiero kilka dni a już mam zamiar jechać z nim w jego aucie, sam na sam.

Enemies are never LoversOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz