UWAGA! Po 1. To jest Au w którym postacie mają już po 21/22 lata. Może to się równać też tym że nie będzie to spójne z kontynuacjami (go galaxy etc). Mam nadzieję jednak że dalej moge życzyć : Miłej lektury!
- SPRZEDANE!- Rozległ się głos Marka Evansa który już chyba po raz 100 tego wieczora to mówił , obok niego niezmiennie stała Nelly Raimon. Był bal charytatywny którego celem było rozwinięcia i rozpowrzechenienia piłki nożnej młodzieżowej w Japonii a kto inny miał to organizować jak nie wnuk Davida Evansa i jego aktualna nażyczona która sama była strasznie bogata? Mnóstwo osób niestety traktowało to jako miejsce do zajęcia się sprawami biznesowymi. Nie wszyscy na szczęście tacy byli. Mnóstwo ludzi przyszło żeby faktycznie zależało na akcji na przykład taką osobą był Jude który siedział i czuł że jeśli zaraz nie wstanie nogi mu odpadną, a osobą był w miarę cierpliwą. Tak bardzo jak szanował i lubił Marka nie mógł nigdy mu wybaczyć faktu że przyjaciel tak się rozgadywał i jeszcze każdemu to się podobało. Po chwili usłyszał że nadchodzi przerwa pół godzinna a następnie ma być dalsza część imprezy. Poczuł jakby Bóg dawał mu znak że nie jest taki grzeszny i dalej go kocha. Wstał po chwili szukając znajomych. Wiedział że miała być spora część byłej akademii królewskiej jako że ich rodzice...a nie już nie..oni byli z reguły obleśnie bogaci powinni tu być, już paru spotkał ale nie jednego chłopaka którego lubił bardziej. W Pewnym momencie poczuł dotyk dłoni na swoim ramieniu, odwrócił się i odetchnął z ulgą gdy zobaczył że to Joeshep king jego przyjaciel. Cieszył się jak głupi zawsze gdy go widział nie wiedział czemu tak było po prostu. Nie czuł się tak z nikim innym, ale nie miał nic przeciwko temu uczuciu. Jego siostra parę razy już mu wmawiala że to miłość ale on wypierał te opcje chociaż ostatnio się zastnawiał czy może to nie jest prawda.
- Hej! Jak tam?- zapytał z szerokim uśmiechem który żadko go opuszczał odkąd odciął się kompletnie od Raya Darka i całej reszty co było z nim związane... pomijając piłkę oczywiście. Co prawda nie grali już ale był trenerem aktualnej Akademii królewskiej.
- Hej. Nawet dobrze. Wnioskuje że u ciebie też- Joe zaśmiał się swoim czystym głośnym śmiechem.
- Przenikliwy jak zawsze. Hej emm- Jude poczuł ekscytacje co zdażało się tylko przy chłopaku, z reguły o wszystkim myślał na trzeźwo- ty serio lubisz słuchać tego wszystkiego?- Gdy to usłyszał poczuł się jakby ktoś go uderzył a potem skopał i zostawił na deszczu.
- W sensie?- zapytał ledwo wyduszając z siebie jakiekolwiek słowa.
- Te aukcje. Mnie strasznie nudzą zawsze wychodzę do ogrodu albo na kawę do kawiarni gdy ten precedens jest w toku.- mówił ze śmiechem, Jude zaczął się interesować tematem ponieważ wiedział że impreza będzie trwać jeszcze około 3 godziny, a jutro będzie kontynuacja postanowił że wyrwie się z przyjacielem z balu. - Ale nie zrozum mnie źle!-szybko dodał.- nadal uwielbiam idee po prostu ...nie jestem dość cierpliwy.
- Więc? Co ty na to żeby teraz zrobić to samo? Możemy pojechać moim autem na pobliskie pagórki . Nie mam siły szcerze słuchać o następnej piłce albo zdjęciu czy obrazie.- Joe zachihotał i powiedział
-z miłą chęcią- wyszli i wsiedli do auta Juda który poczuł się co najmniej jak na studniówce gdzie odwalili podobny numer gdy uznali że nie ma sensu tam siedzieć i pojechali autobusem na pobliską plażę gdzie grali w piłkę, pływali i tańczyli. Cudowne wspomnienia, lubił o nich myśleć. Gdy jechali śpiewali fałszując to co leciało akurat w radiu. Śmiali się jak idioci ale właśnie za takimi momentami Jude tęsknił najbardziej. Nagle zobaczył że kończy im się paliwo więc podjechał na stacje. Gdy nalał paliwa zapytał przyjaciela czy coś chcę.
- Kawę dzięki . - powiedział w odpowiedzi. Jude wszedł i zapłacił gdy wrócił zobaczył że jego towarzysz śpi spokojnie, usiadł i nie wiedział czemu ale pocałował go w policzek. Zobaczył z przerażeniem że chłopak otworzył oczy. Oboje krzykneli a po chwili Jude speszony zaczął robić się czerwonym ale bez słowa po prostu podał mu kawę.
-E Eemmm Kawa...masz- powiedział speszony Joe szybko ją wziął i odpowiedział. Był spokojniejszy niż chłopak w dredach.
- Dzięki...i ...emmm za tamto też..miłe to było- wtedy Jude szybko odpalił auto i skupił się speszony na drodze. Joe popijał kawę i coś opowiadał o pracy gdy Jude starał się zebrać myśli. Z namysłu wyrwał go chłopak obok.
- Dostałem ofertę pracy w Niemczech... jako trener tamtejszej reprezentacji okazuje się że nie jestem takim złym terenerem - powiedział. Juda zamurowało, poczuł że chcę płakać. Nie było już nic do dopowiedzenia. Był zakochany już to wiedział , pomimo smutku starał się udać entuzjazm.
- Oh..super! To dobra okazja na pojechanie do Europy... pamiętam że kiedyś mi o tym opowiadałeś...Pewnie płacą też więcej niż tu nie? - Wiedział że chłopak chcę wyjechać nie widział czemu nie miałby wyjeżdżać. Język nie był problemem bo Joe mówił biegle po Angielsku i Niemiecku.- Cieszę się twoim szczęściem- wydusił z siebie po chwili Jude starając się nie płakać. Pomimo że miał łzy w oczach które miał nadzieję że przyjaciel nie zobaczy . Zaparkował na miejscu i wyłączył auto. Mieli widok na morze i wodę czuł że zaczyna płakać ale starał się zahamować łzy histerycznym śmiechem- sory nie wiem czemu ryczę- powtarzał co chwilę.
- Odrzuciłem ofertę-powiedział Joe łapiąc go za rękę. Jude nie rozumiał co się dzieję poczuł tylko że robi się strasznie czerwony.- Odrzuciłem...nie chcę tej pracy. Wszystko co chcę mam tutaj. Ciebie, przyjaciół, moją drużynę ...i całą resztę...nie chcę tego zostawiać dla głupiej pracy...plus...ja ....nie chcę zostawiać ciebie...- Jude był taki zdezorientowany że nie zorientował się że chłopak go całuję. Dopiero po pół minucie oderwali się od siebie z powodu braku powietrza.
- Kocham cię...- szepnął tylko Jude przytulając chłopaka na siedzeniu pasażerskim.
CZYTASZ
One shoty inazuma eleven Zamówienia otwarte :>
FanfictionZapraszam do składania zamówieniń :D. Jeśli masz jakieś pytania pytaj śmiało :>