【2】

113 11 5
                                    

Po kilku minutach, które Stegenowi czekającemu w wybranym miejscu wydały się wiecznością, wszyscy jakoś dotarli. No, prawie wszyscy. Alonso był tak upity, że nie mógl nawet wstać, więc Sergi zdecydował się z nim zostać. Oczywiście w kuchni, bo tam mają zapas alkoholu na przeżycie.

- Nooo, to skoro wszyscy tu jesteśmy, a małżeństwo coś tam robi, to moglibyśmy załatwić sobie jakąś rozrywkę na miły niedzielny wieczór - odezwał się Iñaki.

- Proponuję butelkę! - Ferran przedarł się do przodu i zaprezentował pięknie pustą, zakorkowaną butelkę po czerwonym winie.

- Nie podzieliłeś się - Neymar zwrócił mu uwagę oskarżycielsmim tonem.

- Miałeś swoją butelkę, kretynie - odciął się jego towarzysz.

- Idiota.

- Cymbał.

- Chuj.

- Pizda.

- Dobra, koniec tych miłych rozmówek, kto jest za grą w butelkę? - wtrącił Stegen. Rozległy się ściszone szepty, a po kilku sekundach wszyscy unieśli ręce.

- CZY JA USŁYSZAŁEM BUTELKA? - Sergi wpadł do salonu.

- Jezus maria... tak gramy, chcesz też?

- Jeszcze pytasz? Oczywiście, że tak!

Także usiedli i zaczęli grę. Najpierw kręcił Neymar, bo wiadomo - pan młody ma pierwszeństwo - i wypadło na Ferrusia.

- Jaka chujnia - jęknął Brazylijczyk i potarł ręcami twarz.

- Nie załamuj się, tylko graj - szepnął Pedri, szturchając go łokciem, a głośniej już zapytał - pytanie czy wyzwanie?

- Pytanie - mruknął Ferruś, rysując palcem na podłodze jakieś kształty.

- JESTEŚ GEJEM? - Sergi jebnął na czworaka, gapiąc się na Ferrana.

- Co? - Hiszpan uniósł głowę.

- No zadałem pytanie!

- Yyy... a to nie Neymar powinien zadawać pytanie? Wiecie, to on kręcił...

- O nienienie, tak nie ma - pokręcił głową zadowolony Roberto.

- Neymar? - Ferran spojrzał na starszego błagalnym wzrokiem.

- No dobra. Zrobię to dla ciebie. - zgodził się litościwie Brazylijczyk.

- Boże, dziękuję! - młodszy położył sobie rękę na sercu i głęboko odetchnął. Sergi z westchnieniem wrócił na swoje poprzednie miejsce. Zaraz jednak spojrzał na Neymara z błyskiem w oku.

- No to... czy jesteś gejem? - zapytał Neymar z chytrym uśmieszkiem.

- Co... to spisek! Nie gram z wami! - Ferran uderzył pięścią w podłogę.

- A właściwie... czemu nie chcesz odpowiedzieć? Wystarczy powiedzieć nie. - Lewy zwrócił swój wzrok na Hiszpana.

- Wiesz co, Lewy? To chyba pierwsze mądre słowa, które od ciebie usłyszałem - rzekł Iñaki.

- No wiesz co? Dzięki. - obrażony Robert skrzyżował ręce na piersi.

- Ale no, nie kłóćmy się, czekamy na odpowiedź Ferrana! - Stegen zaklaskał.

- Ferran? - Pedri spojrzał na kolegę.

Hiszpan przez chwilę milczał.

- Ja... tak, jestem gejem. - mruknął w końcu.

- WIEDZIAŁEM! HAHAHA WIEDZIAŁEM! - Sergi poderwał się i zaczął tańczyć jakieś dzikie orgie.

Każdy poszedł w jego ślady. Rozległy się śmiechy i rozmowy. Tylko Ferran siedział dalej po ✨turecku✨ ze spuszczoną głową i splecionymi dłońmi.

- Hej, Ferran? - zagadnął Neymar, przysuwając się do niego. - Nie musiałeś tego mówić.

Młodszy spojrzał na niego ze smutnym uśmiechem.

- Nie każdy jest tym, za kogo się podaje - szepnął. - W końcu by się dowiedzieli.

Teraz Neymar zrozumiał. Zrozumiał wszystko. Jego brak dziewczyny, żony, dzieci. Z początku uważał, że po prostu jest za młody.
Jaki on był głupi.

- Ferran, słuchaj, musisz po prostu... - Brazylijczyk odchrząknął, nieprzyzwyczajony do takich przemów. Przecież dla nich zawsze był niemiły, prawda? - Dobra, zacznę inaczej. Możesz być kim chcesz, i mi to nie przeszkadza. A jak innym tak, to chuj km w dupę, ja nie zamierzam rezygnować ze swojego zdania.

- Tak myślisz? - Ferran zniżył swój głos o pół tonu.

- Tak, tak myślę. I do cholery mów głośniej.

- Hejka, o czym tam gadacie? - przysiadł się do nich Alonso, najwyraźniej już wytrzeźwiały. Ale co się po nim spodziewać.

- Aaa... o takich różnych rzeczach. - Neymar spojrzał na niego.

- A, okej. Widzieliście, że tańczą? Nowość.

- Nie no, wiesz co? Nie widzieliśmy. Ślepi jesteśmy. - starszy przewrócił oczami z irytacją.

- Widać po was - pokiwał głową Marcos.

- ŻE CO? To mój tekst! - Brazylijczyk zerwał się z miejsca, gotowy do bójki.

Nagle rozległ się brzękł tłuczonej szyby. Wszyscy umilkli. Troje piłkarzów odwróciło głowy w stronę źródła dzwięku. Była to drewniana biblioteczka ze zbitą już szybką. Koło miejsca przestępstwa stał Peña, trzymając w zaciśniętej dłoni butelkę wina, lekko zaszczerbioną.

- Wow, Stegen czyta książki - szczerze zdziwił się Marcos.

- STEGEN, ON CI ZBIŁ SZYBĘ!!! IÑAKI PRZESTĘPCA! WTRĄCIĆ GO DO WIĘZIENIA! - wydzierał się Arnau.

- ZAMKNIJ SIĘ! NIE MOJA WINA! - bramkarz próbował się bronić, wymachując rękami.

- Czil, Iñaki, każdemu może się zdarzyć. - ter Stegen objął go ramieniem.

- Założę się, że gdyby zrobił to któryś z nas, to już by nie żył - szepnął Alba.

- Powiedziałbym 'dosłownie' ale zaraz Stegen będzie się czepiał - mruknął Christensen.

- DOSŁOWNIE - wydarł się Araújo. Stegen odwrócił się do nich, a obrońca wskazał palcem na Andreasa.

- Masz szczęście, że mam dobry humor - mruknął Niemiec.

- Dobra, gramy w butelkę? - zapytał Neymar, przywracając wszystkich do rzeczywistości.

- Oczywiście - przytaknął Gavi i usiedli.

Graniewbutelkę.jpg.

~~

✨W następnym odcinku:✨
Granie w butelkę

Miłego dnia

Mason jest smutny :((

Gej szuka geja | Połączone z 'Barça chat'Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz