XVI. ...jak dwie krople czystej wody

68 9 4
                                    

Bez problemu trafiłam z powrotem do sali tronowej, kierowana tańczącym wciąż ponad moją głową światłem płomienia zdjętego przez Morfeusza z pochodni. Widok barwnych plam rzucanych na marmurową posadzkę przez witraże po otwarciu ciężkich, drewnianych drzwi jak zwykle przyjęłam z westchnieniem ulgi. Od razu skierowałam w swoje kroki w stronę wykutego w skale tronu, a gdy już znalazłam się pod nim, usiadłam na jednym ze stopni i opierając łokcie o złączone kolana, schowałam twarz w dłoniach.

Przyjemna cisza Pałacu Snów docierała do mnie ze wszystkich stron. Zanim uwolniłam skłębione dotąd w więzieniu świadomości myśli, przez chwilę po prostu zasłuchałam się w nią, z zaskakującym spokojem zdając sobie sprawę, gdzie i dlaczego byłam, jakie wytchnienie dawał mi ten wyobrażony dotąd świat, jak idealnie moja obecność pasowała do niego – mimo że prawdopodobnie powinnam teraz przebywać zupełnie gdzieś indziej.

A potem powróciły wspomnienia, burząc ostatnie mury, jakimi usiłowałam je otoczyć.

Powróciło życie, które utraciłam, i życie, które miałam zastać po otwarciu powiek. Powróciły krajobrazy Kalifornii i krajobrazy mojego starego mieszkania, które jeszcze dzieliłam z mamą. Powróciła twarz Michaela wręczającego mi list akceptacyjny z wydawnictwa i twarz Morfeusza, tak dawno temu proponującego mi, bym na zawsze pozostała z nim w Śnieniu. Przypomniałam sobie, jak setki razy leżeliśmy z Mikiem na plaży, analizując zmieniające się kształty chmur na niebie, i jak miękkie ruchy dłoni Króla Snów kształtowały z nicości kolejne Sny i Koszmary.

Dlaczego to wszystko było w moim sercu tak samo żywe, skoro przecież wydarzyło się w dwóch zupełnie odmiennych rzeczywistościach? Dlaczego musiałam ponownie mierzyć się z obecnością Morfeusza, będącą dla mnie rzeczą bardziej oczywistą, niż cokolwiek innego – i dlaczego ta obecność nie wyparła z mojej głowy tęsknoty za Michaelem, za jego brązowymi oczami, jego zaraźliwym śmiechem i niemożliwym do podrobienia poczuciem humoru? Dlaczego spełnienie snów, które przez tyle lat próbowałam pochwycić, spisując je w swojej opowieści, wcale nie przyniosło mi spodziewanego ukojenia i radości, tylko zupełnie niespodziewany lęk i całą masę wątpliwości?

Żałowałam, że Los, nie bacząc na moją wolę, znów zmusił mnie do stanięcia pomiędzy dwoma światami. Jakiejkolwiek decyzji nie podjęłabym w tej chwili, ktoś i tak zostanie zraniony, mimo że niczym nie zasłużył sobie na cierpienie. A ja, któregokolwiek świata nie wybrałabym ostatecznie, i tak jakąś częścią siebie zawsze będę tęskniła za tym drugim.

Nie takiego zakończenia tej historii chciałam, błagając Michaela w myślach o przebudzenie się ze śpiączki i powrót do naszego wspólnego domu. Nie takiego zakończenia chciałam też, opisując dzieje Layli Clark i Króla Snów. W tym absolutnie pokręconym wariancie rzeczywistości poznałam dokładny przebieg obu ścieżek, jakimi mogło dalej potoczyć się moje życie. I chociaż wcześniej sądziłam, że odkrycie każdej możliwości, z której z różnych względów zrezygnowałam, pozwoliłoby mi dowiedzieć się na pewno, czy dokonywane przeze mnie wybory rzeczywiście były słuszne... Okazało się, że znacznie łatwiejszym wyjściem byłoby zwyczajnie o nich nie wiedzieć.

Przez całą dzisiejszą noc wydawało mi się, że tym, czego naprawdę potrzebowałam, było pozostanie na jakiś czas samą i dokładne poukładanie sobie w głowie wszystkich niedawnych wydarzeń. Jednak im dłużej trwałam w ciszy, otoczona jedynie własnymi wspomnieniami, tym mniejszą pewność czułam względem decyzji, którą wkrótce powinnam podjąć. Dawna ja nie miałaby absolutnie żadnych wątpliwości, co należało uczynić dalej. Właściwie to nie miała żadnych wątpliwości, kiedy składała swojemu Królowi Snów obietnicę pozostania z nim w Królestwie Śnienia.

Ale dawna ja nie zdążyła tak naprawdę poznać życia na jawie i pięknej przyszłości, jaka się z nim wiązała. Dawna ja nie doceniała daru właściwego czasu i właściwych okoliczności, zbyt pochłonięta własną melancholią i poszukiwaniem odpowiedzi na pytania, których może po prostu nigdy nie należało zadawać.

Zamek z piasku | SandmanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz