Rozdział 18 O Tym, Że Chłopaki Też Płaczą

110 10 19
                                    

Media: Chris Lanzon - Iris
_________________________________________

Georginia z młodym przybyła gdzieś pod wieczór, kiedy jeszcze byłem całkowicie wczorajszy. Wyszedłem do nich jak na prawdziwego męża i ojca przystało. Z Cristianem normalnie się przywitałem, większym problemem była już Georgia, co jednak zdarzało się często, bo to jednak Georginia.

- Śmierdzisz alkoholem - syknęła mi do ucha z toksycznym uśmieszkiem na twarzy, a ja w myślach westchnąłem zrezygnowany - Nie opieprze cię teraz tylko dlatego, że jest tu Cris i jestem zmęczona - dodała i ruszyła w stronę pokoju.

- Kochanie, no - jęknąłem, a ona spojrzała się na mnie z takim obrzydzeniem.

- Nie śpisz dzisiaj w sypialni - rzuciła tylko i poszła w swoją stronę.

No cóż mogłem zrobić, nie miałem siły się z nią spierać, inna sprawa, że nigdy na to nie miałem siły. Było to całkiem bez sensu, przyjmowałem to co miała mi do powiedzenia i żyłem dalej.

- Tato, zrobiłem Ci laurkę - krzyknął młody pokazując mi kartkę, która przez wielu uznana byłaby za słabej jakości, ale dla mnie była perfekcyjna.

- Piękna - szepnąłem i przytuliłem młodego, a w moich oczach pojawiły się łzy.

Pociągnąłem nosem, a Junior spojrzał się na mnie pytająco.

Co miałem mu powiedzieć? Czułem się okropnie bo mam tak cudownego syna, ale nigdy nie umiałem tego dobrze ukazać. Większość dni spędzał z Georgią, a ja nie miałem po prostu czasu. Nie ma mnie gdy boi się ciemności, nie ma mnie gdy się śmieje i płaczę, a jednak pomimo wszystko dalej zwraca się do mnie tata i cieszy się na mój widok.

Zjebałem po całości jako ojciec, nie dałem mu normalnej rodziny, tylko ojca, którego zawsze nie ma i zastępczą matkę, która często wrzeszczy, nie na niego, ale przecież przez mamę tato jest smutny.

- Dlaczego płaczesz? - zapytał się, a ja otworzyłem w zaskoczeniu usta.

To dziwne, przecież ja kiedyś ju_ słyszałem to pytanie, od tak samo ważnej mi osoby. Kiedy jeszcze na porządku dziennym było ukazywanie prawdziwych emocji. Kiedy wszystko było piękne, a ja miałem kogoś kogo... kochałem.

- To ze szczęścia - odpowiedziałem uśmiechając się, a gdy zobaczyłem, że dalej nie rozumie, dodałem - Po prostu czasami jesteśmy tak szczęśliwi, że aż płaczemy z tego szczęścia.

- Nie rozumiem - burknął marszcząc brwi Junior.

- Nie ma co próbować zrozumieć dorosłych, oni sami nie rozumieją - powiedziałem, a on pokiwał głową jakby zgadzając się z tym - Dobra, a teraz myć i spać - rozkazałem z śmiechem.

Młody westchnął, ale grzecznie się umył, a potem poszedł do łóżka. Usiadłem przy jego łóżku i spojrzeliśmy się na siebie.

Doszedłem do tego, że to czas kiedy powinien z nim porozmawiać, chce by miał we mnie wsparcie i żeby nie skończył tak jak ja.

- Boisz się ciemności - stwierdziłem, a on się zawstydził - Wiesz, ludzie boją się różnych rzeczy, ja na przykład nie przepadam za ćmami - zażartowałem, a Junior się zaśmiał - Przez większość swojego życia, nie miałem problemu z tym by ukazywać, że czegoś się boję lub nawet tego, że ja też mogę płakać - zacząłem z uśmiechem wspominając tamte czasy - Potem doszedłem do tego, że to niemęskie i wiesz co... - przerwałem, a on czekał z wyczekanie na dokończenie - teraz po wielu latach, okropnie tego żałuje. Nauczyłem się ukrywać wszystko, myślałem, że po prostu wydoroślałem, ale ja tak naprawdę nauczyłem się kłamać dla innych i siebie - dokończyłem, a po między nami zapanowała cisza, ale nie była zła.

- Nie powinno się kłamać... dorośli są dziwni - mruknął cicho i spuścił głowę.

- Masz rację, dlatego nie próbuj być dorosły... nie warto - powiedziałem i podniosłem mu palcami głowę by spojrzał się na mnie - Chce przez to wszystko powiedzieć, że jeżeli boisz się ciemności, to zapalaj światło, ale wiedz iż masz też mnie i ja mogę pokazać ci, że ciemność wcale nie jest taka zła - dodałem i zaśmiałem się.

- Niby jak? - zapytał się, a ja zgasiłem szybko światło i zacząłem go gilgotać.

- Niby tak! - odpowiedziałem, a młody śmiał się w niebo głosy. Po chwili przestałem i położyłem się obok niego - Jeżeli chcesz mogę zostać tutaj z tobą - zaproponowałem z delikatnym uśmiechem, którego nie mógł zobaczyć.

- Zostań - szepnął cicho, a ja go pogłaskałem po głowie - Dobranoc tato - dodał i nastała cisza przerywana tylko naszymi równomiernymi oddechami.

- Dobranoc - mruknąłem i sam zasnąłem.

Rano obudziłem się wcześnie, ale Junior też szybko wstał i ruszyliśmy w stronę kuchni gdzie zrobiliśmy sobie po kakao.

To naprawdę śmieszne, ale tak dawno tego nie robiłem, a przecież była to najzwyklejsza rzecz. Junior zaproponował by zrobić śniadanie, a ja chociaż byłem antytalenciem do takich rzeczy, to z chęcią się zgodziłem.

Tak o to gdy Georgia weszła do kuchni, zobaczyła wątpliwej jakości śniadanie i bałagan. Jednak nic nie powiedziała, tylko westchnęła i przyjęło to.

Młody musiał iść do szkoły, a ja za dwie godziny miałem trening, to był zdaniem Georginy idealny moment by zacząć mnie opieprzać.

- Gdzie byłeś? - zapytała się z uśmiechem, który był tylko ciszą przed burzą.

- W domu i treningach - ospowiedziałem, ale nie za szybko by nie skapnęła się, że to kłamstwo.

- Nie kłam, nie pijesz kiedy masz trening - warknęła, ale to nie było zgodne z prawdą, parę razy zdarzyło mi się wypić, ale rozumiałem do czego dążyła. Widać po mnie, że to nie było troszkę alkoholu.

- Kochanie - zacząłem, ale ona zmarszyła brwi - Naprawdę byłem w domu - dodałem próbując brzmieć jak najbardziej przekonującą.

- Nie pierdol, nie było żadnych treningów - syknęła, a mnie zamurowało - Więc gdzie byłeś? - zapytała mnie i wiedziałem, że to ostatni moment by wytłumaczyć się bez zbędnych kłótni.

Mógłbym jej powiedzieć prawdę, ale brzmiało to jak słabej jakości kłamstwo, ale nie chciałem więcej kłamać.

- Byłem w Madrycie - mruknąłem, a ona spojrzała się na mnie jakby nie wierząc mi - Spotkałem się z chłopakami i się napiliśmy - dodałem.

- Jak wróciłeś do domu? - spytała mnie się, a ja nie wiedziałem jak to wytłumaczyć - Nie wróciłeś przecież po pijanemu samochodem - dodała po tym jak przez dłuższy czas nie odpowiedziałem.

- Przywiózł mnie... Messi - odpowiedziałem jakby niepewnie i chciałem już zacząć się tłumaczyć, ale nie wyglądała na zdziwioną.

- Nie rozumiem dlaczego dalej zadajesz się z Królewskimi, nie jesteście już w drużynie, a na dodatek nawet nie przyszli na nasz ślub - burknęła zmieniając temat, a ja zastanawiałem się czy przypadkiem nie podmienili mi żony - Nie lubią mnie - stwierdziła, a ja powoli zaprzeczyłem głową - A najbardziej ten cały Ramos - sarknęła i zamaszyście poprawiła swoje ubranie.

To w sumie śmieszne, bo jednak to do niego zadzwoniła kiedy szukała mnie. Nie ma to jak dzwonić do kumpla znajomego, którego się nienawidzi i to z wzajemnością, normalni ludzie raczej omijają takich sytuacji i wybierają osoby, które bardziej tolerują. Na przykład taki Modrić, go się chyba nie da nie lubić, ale w sumie jak miałaby zadzwonić jak nawet do nikogo nie ma... numeru.

Dopiero po chwili skapłem się, że coś tu nie pasuje. Skąd ona niby miała numer Ramosa?

- Skąd masz numer Ramosa? - zapytałem i zmarszczyłem brwi gdy zobaczyłem, że Georgia że sztywniała - Skąd masz numer? - powtórzyłem, a ona przełknęła z zdenerwowaniem ślinę.

Chyba dzisiaj mnie nie będzie na treningu.

Do Perfekcji ~~ Ronaldo x MessiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz