Wstałam, umyłam się,weszłam na cygara. Chyba już popadam w paranoje. Po mojej rozmowie z rodzicami odrazu poszłam spać bo nie chciałam wogole funkcjonować. Rodzice zapewniają mnie że się wszystko uda,ale się tym za nic nie przejmuje. Mam głęboko w dupie tą ich,,misję". Nałożyłam na siebie mundurek z logo szkoły i bez słowa wsiadłam do samochodu czekając na tatę. Gdy wsiadł popatrzył się na mnie i pogłaskał po głowie. Ja do niego uśmiechnęłam się ale w głębi czułam strach. Założyłam słuchawki które odrazu powiedziały mojemu tacie co to znaczy. Że chce się wyciszyć. Dziś padło na ,, Lunchbox friends" od Melanie Martinez (którym myślałam że się stanę już niedługo). Gdy byliśmy pod szkołą pożegnałam się z tatą uściskiem. Gdy wysiadłam zobaczyłam że przy wejściu stoi Hailie więc odrazu do niej podbiegłam i się przytuliłam. Hailie z radością odwzajemniła uśmiech i zaprowadziła mnie do sekretariatu, okazało się że specjalnie dla mnie wdychała opary fajek przed wejściem żebym i ja się nie czuła sama w tej szkole. Gdy odebrałam mój plan lekcji okazało się że większość zajęć mamy razem. Pierwszy był francuski, więc oczywiście na lekcji musiałam się wszystkim przedstawić po tym języku co było dla mnie strasznie niezręczne,ale chyba niektórym się podobało bo odwzajemnili mój uśmiech na koniec,i tak było lekcje mijały aż przyszła długa przerwa, większość wtedy szła na obiad jednak ja jeszcze ich nie miałem opłaconych więc stwierdziłam że pójdę sobie zapalić by się odstresować (wcale nie dlatego że miałam z tym problem). Gdy Hailie zobaczyła że kieruje się na szkolną palarnię trochę wyszczerzyła oczy.
-Chcesz iść ze mną?-Spytałam się.
Hailie nie pewnie pokiwała głową.-Poszłabym ale trochę się obawiam że spotkam moich braci
Bitch i ja mam uwierzyć że ta dziewczyna ma coś wspólnego z nielegalnymi interesami, wygląda jakby muchy w życiu nie skrzywdziła.
-Spokojnie kochana, idziesz tam dla mnie nie dla nich. Powiedziałam a dziewczyna już trochę pewniej podkręciła głową.Gdy dotarłyśmy na miejsce większość gałek ocznych spoczywała na Hailie a nie na mnie, poznałam że znajdują się wokół nas przynajmniej dwoje ich braci więc ostrożnie zasłoniłam ją swoją torebką wrazie czego.
-Co ty tu robisz? To nie miejsce dla małych dziewczynek.-Powiedział znany mi już Dylan.
-Przyszla ze mną.- Odpowiedziałam odczuwając wszystkich wzrok na sobie,w tym czasie szperałam w torebce. Oczywiście że zapomniałam wziąć nową paczkę.
-Kurwa zapomniałam nową paczkę zabrać...Tony pożyczysz mi?- Spytałam z uśmiechem analizując jego zdekoncentrowaną twarz.-Znasz ją?- Spytał chyba jeden z kolejnych braci Monet.
Hailie i reszta stali jak słupy gdy ja ciągle z maślanymi oczami się na niego patrzyłam.
-Coś ty, nie gadam z dziećmi, lepiej zabierzcie stąd Hailie bo dzieci nie powinny tego oglądać.
-Meh,szkoda wczoraj mówiłeś coś innego.Teraz to już wogole miałam ochotę parsknąć śmiechem bo jego rodzeństwo patrzyło się conajmniej jakby mu duszę zżerało.
W końcu nie wytrzymałam i faktycznie zaczęłam się śmiać.
Dylan pogroził mi paluchem przypominając mu jak wczoraj robiłam zdjęcia ich domu, na co ja przypomniałam że bez problemu policja zainteresuję się typem świecącym gołą klatą przed jak on to powiedział dzieckiem. Chłopak nareszcie przestał gadać i szarpnął swoją siostrę ciągnąc ją w silną dal.
-Ej no zostaw ją.-Krzyknełam łapiąc Hailie za rękę.
-Sluchaj nie będziesz od dziś rozmawiać z moją siostrą ani z nią przebywać.- Powiedział Shane z ostrym wkurwieniem.
-To trochę ci nie wyszło bo chodzimy razem do klasy.-Syknełam.
-To może się niedługo zmienić.-Powiedział wytatuowany chłopak.