Nastała noc...
Josh obudził się w środku nocy. Wydawało mu się przez chwilę, że jest w swoim domu.
Niestety tak nie było. Kiedy przypominał sobie tę katastrofę, która przydarzyła się nie aż tak dawno, od razu zaczął się zastanawiać, jak to możliwe że udało mu się to przeżyć?
Noc mijała bardzo wolno. Josh modlił się tylko, żeby minęła już noc, ponieważ z rana chciał spróbować z tam tąd uciec. Na całe szczęście, Josh usnął.Ranem...
- Jak miło wstać o wschodzie słońca!- Mówił do siebie Josh.
Przypomniało mu się, że ma telefon. Szybko wyjął go z kieszeni. Zaczął dzwonić do swojej babci, lecz nie było zasięgu.
- Cholera jasna!
Josh bardzo się zdenerwował.
- Może zbuduję tratwę. Zapomniałem, jest sztorm i narazie nie ma po co jej budować.
Nagle Josh usłyszał coś w krzakach.