ROZDZIAŁ 33

636 66 53
                                    

Louis rozmyślał o tamtym poranku w gospodzie, gdy kręcił się bez celu po pokładzie statku, chcąc w ten sposób pokonać dręczącą go bezsenność. Sam nie wiedział dlaczego przypomniała mu się akurat ta rozmowa z Jackiem, od której zdążyło minąć kilka dni. Przez myśl przemknęło mu, że nie miał pewności czy mężczyzna zdoła wywiązać się ze swojej obietnicy. Wszak równie dobrze za miesiąc mogli być obaj martwi. Zakuło go boleśnie w piersi na to spostrzeżenie, zdając sobie sprawę, jak bardzo ich przyszłość była niepewna. Co gorsza, on miał ją w garści i nie wiedział co powinien z tym zrobić. Jak ocalić Jacka, jednocześnie ratując własną skórę? Czy było to w ogóle możliwe?

Był środek nocy, więc na okręcie panowała cisza, przecinana jedyne delikatnym szumem morza oraz trzepotaniem żagli nad głową Louisa, który dreptał od balustrady do balustrady. Co jakiś czas tam przystawał, by przyjrzeć się czarnej wodzie, tkwiąc w bezruchu przez kilka dłuższych minut. Ciekaw był, co takiego mógł powiedzieć wtedy Jackowi, że ten nie chciał zadać mu wprost odpowiedzi, decydując się na pokrętną gierkę. Raczej nic co mogło wiązać się z jego zdradą, dla której zaciągnął się na statek blondyna. W przeciwnym wypadku Jack nie uśmiechałby się tak uroczo, jak wtedy. Louis mimowolnie sam wyszczerzył się do siebie na wspomnienie tego widoku. Jack kiedy uśmiechał się w ten sposób...

Ostatecznie udało mu się przysnąć nad ranem, rozkładając się na rozklekotanym drewnianym krześle, który stał na mostku w towarzystwie, wcale nie lepiej wyglądającego, stołu. Gdy słońce wzeszło, coraz więcej piratów zaczęło wychodzić na pokład, zaczynając swoją robotę. Głośne krzyki, śmiechy oraz inne hałasy nie były jednak w stanie obudzić Louisa, który w najlepsze pochrapywał sobie z nogami wyciągniętymi na blacie stołu.

- Jack, nie uważasz, że Louis zachowuje się ostatnio jakoś dziwnie? - zapytał cicho James, wchodząc za kapitanem na mostek, gdzie też ich obu przywitał dość niecodzienny widok.

- Dziwnie? - prychnął Fritz, który nie wiadomo kiedy pojawił się za nimi.

- Znaczy... Wiecie, dziwniej niż normalnie - wzruszył ramionami James.

- Sądzisz, że znasz go na tyle, by wiedzieć kiedy jest dziwniejszy niż normalnie? - rzucił ostro najstarszy z towarzystwa, po czym przyjrzał się Louisowi. - Za bardzo mu ufacie - oświadczył, łapiąc za zwój leżący na stole. Następnie zszedł z mostka, kierując się pod pokład.

- Długo macie zamiar się tak gapić? - wymamrotał Louis, w końcu poczuwszy na sobie cudzy wzrok. - Jack, powinieneś zainwestować w nowe umeblowanie statku, te jest godne pożałowania - zażartował, prostując się na niewygodnym krześle. Na jego twarzy wciąż tliło się spore zaspanie, co podkreślały lekko zmrużone oczy oraz sińce pod jasnymi oczami.

- Już dawno mu to mówiłem - zauważył James. - Ale nigdy nie słucha - dodał, uśmiechając się ładnie, gdy kapitan zmierzył go wzrokiem. - O! Morris wyszedł na pokład - oznajmił, po czym żwawo zeskoczył z mostka i zniknął.

- Oni mają rację - odezwał się Jack, gdy zostali sami.

- Kto ma rację z czym? - zapytał nieco zachrypniętym głosem Louis, poprawiając przy tym swoją koszulę. W dalszym ciągu jeszcze nie do końca się rozbudził, o czym świadczył jego nieco nieobecny wzrok. Mimo to podniósł się z krzesła, opierając rękę o blat drewnianego stołu, by się przy tym nie zachwiać.

- Mam wrażenie, że ostatnio coś cię męczy - zauważył pirat otwarcie. - Wystarczy na ciebie spojrzeć, żeby wiedzieć, że źle sypiasz... Albo nie sypiasz w ogóle - mruknął, ujmując delikatnie w palce brodę bruneta, by lepiej przyjrzeć się jego twarzy. Nie trzymał go tak jednak długo, zaraz zabierając swoją dłoń. - Co się dzieje? - zapytał, będąc prawie pewnym, że coś było nie tak. Co prawda Louis był dość specyficzny i nieraz zdarzało mu się zachowywać w mało racjonalny sposób, niemniej Jack miał wrażenie, że tym razem faktycznie coś było na rzeczy. Nie miał jednak pojęcia co. Poza tym nie sądził, że chodziło o niego. A może jednak? Mimowolnie pomyślał o wyznaniu Louisa sprzed kilku dni. Czy mogłoby chodzić o to? Nie sądził, ale z drugiej, kto go wie?

Echo Oceanu (zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz