Wydawało się, że kolejne dni upłyną spokojnie, jednak nie. Często było słychać krzyki, jednakże nie wiadomo skąd one dochodzą. Grupa Chana szykowała się na wyszystko. Byli gotowi na każda akcje, która miałaby miejsce.
Felix coraz bardziej się dogadywał z nowo poznanymi mu chłopakami. Jak już wiadomo był on policjantem co bardziej mu ufali. Próbował jak i inni z grupki próbowali odnaleźć osobę, która zabija każdego. Starali się jak mogli aby każdy czuł się bezpiecznie. Nie było to możliwe, gdy codziennie ktoś umierał.
Felix nie miał swojego własnego domu, dlatego nocował on u Jisunga. Zaprzyjaźnił się z nim i dobrze się dogadywali. Tak jakby znali się kilka lat. Jednakże największą uwagę przykuł mu czarnowłosy chłopak. Hwang według niego był kimś magicznym.
Jego piękne oczy i długie do ramion włosy idealnie komponowały się z jego urodą. Bardzo mu one pasowały. Jego twarz była cudowna, kolor skóry jasny i gładki. Lee przyglądał mu się i widział najpiękniejsza osobę. Jakby widział osobę, która jest tak naprawdę stworzona przez hologram. Nie widział piękniejszej osoby od niego.
Tak samo Hwang. On uważał iż to Felix jest najpiękniejszy. Jego piękne oczy, włosy, a jego piękna twarz zapełniona piegami. Wyglądał on cudownie. Czyżby zakochał się? Było to dla niego śmieszne i omijał to pytanie, które chodziło mu po głowie.
Deszcz zaczął padać od razu po wyjściu Hwang'a z budynku. Nie miał on przy sobie parasola, ponieważ zdawało się, że dzisiaj nie będzie padać. Ruszył w stronę swojego domu z nadzieją, że jednak nie będzie tak mokry. Wpadł do swojego domu i mokrą bluzę rzucił w kąt pomieszczenia. Położył się na kanapie, zasypiając od razu.
Nie spał, jednak długo. Gdyż nagle obudził go krzyk. Wstał jak poparzony, rozglądając się przez okno. Nikogo nie było i krzyk ustał, ale po kilku minutach można znów było go usłyszeć. Wziął czysta telefon, bluzę i pistolet, który dostał kilka dni temu, gdyż jego został skradziony przez wcześniejszą akcję.
Wybiegł ze swojego mieszkania i szybko biegł po schodach i już od razu był przy drzwiach wyjściowych z bloku. Odtworzył je i krzyk ucichł. Stanął na drodze rozglądając się wszędzie. Cisza, cisza i tylko ciszę można było usłyszeć. Nikogo nie było i nic nie było słuchać. Dreszcze ogarnęły ciało Hwang'a. Nie wiedział gdzie ma iść, więc szybkim krokiem udał się w stronę bazy. Jednakże nikogo w środku nie zastał. Możliwe, że udali się do swoich domów. Wpatrywał się w zdjęcie młodego Chana, gdy ta ciszę przerwał dzwoniący telefon. Była to komórka Changbin'a. Na ekranie widniał napis "nieznajomy". Hyunjin wiedział, że nie powinien odbierać, jednakże ciekawość zwyciężyła. Wziął telefon do ręki i przyłożył do ucha.
- Halo? - zapytał.
- Za niedługo będzie kolejna ofiara - starszy, mroczny głos wydobył się z telefonu.
- Kim jesteś? - przerażony Hyunjin nie mógł wydobyć z siebie żadnego słowa.
- Nie pamiętasz mnie? Changbin?
- Nie jestem Changbinem. - dodał po kilku minutach.
Połączenie zostało przerwane. Hyunjin odłożył na miejsce telefon. Był przerażony tą rozmową.
"Czy Changbin był w coś zamieszany? On o czymś wiedział?"
Te pytania chodziły Hwangowi po głowie. Nie wiedział co ma myśleć o tym co właśnie usłyszał. Wpatrywał się w szafkę, na której leży telefon jego przyjaciela. Z jego myśli oderwało go skrzypienie drzwi. Do pomieszczenia wszedł Jeongin.
- O Hyunjin, co tu robisz? - zapytał zdziwiony.
- Usłyszałem krzyki i chciałem pomóc, ale już ucichły i nie wiem skąd wydobywały się. Chciałem was poinformować, ale nikogo tu nie zastałem. - odwrócił się do młodszego.
- Siedziałem tutaj z Chanem i też usłyszeliśmy krzyki, wybiegliśmy od razu, rozdzieliliśmy się i teraz nie mogę znaleźć Chana. - ruszył w stronę miejsca gdzie stał Hyunjin - A inni już wcześniej wrócili do domów. Boję się, że coś mogło się stać Chanowi.
- Spokojnie, może po prostu dalej szuka, zaraz może się zjawi - usiadł na fotelu czarnowłosy - jak nie pojawi się to zaczniemy go szukać.
- Dobrze - usiadł na przeciwko starszego.
Siedzieli w ciszy i żaden nie odezwał się słowem. Hwang wpatrywał się w podłogę, myśląc nad wszystkim, natomiast Jeongin przeglądał książkę. Było w niej dużo wiadomości na temat różnorodnych morderstw.
Do pokoju wpadł Changbin. Szybko wziął swój telefon i już go nie było widać. Hyunjin jedynie spojarzał na niego i bez słowa znów wpatrywał się w podłogę. Jeongin że zdziwieniem spoglądał na wychodzącego Changbin'a i potem na Hwang'a.
- Ten czemu tak wbiegł i wybiegł? - zapytał młodszy.
- Nie wiem - odparł czarnowłosy.
Yang wzruszył ramionami i wrócił do czytania książki. Nie zajęło mi to długo, ponieważ po chwili do pomieszczenia wszedł Felix i usiadł na kanapie obok młodszego, przyglądając się przy tym uważnie Hyunjinowi.
- Hej - odparł blondyn.
- O Cześć - zamknął książkę Yang.
- Widzieliście Chana? - spytał Lee.
- Nie, znaczy wcześniej był, ale teraz nie wiadomo gdzie jest - odłożył na szafkę książkę.
- Zniknął?
- Nie wiadomo, ale nie ma go od kilku godzin, jak się nie pojawi to zaczniemy go szukać - wstał od fotela Hyunjin.
Wyszedł na dwór, stanął na środku chodnika i rozglądnął się wokół. Znowu cisza, tak każdego dnia, pomijając krzyki dzieciaków. Wiatr powiewał gałązkami drzew. Słychać szum liści.
- Hwang - odezwał się głos Seungmina. - widziałeś Chana? Nie mogę się do niego dodzwonić, a Minho też nie może.
- Zniknął - odwrócił się w stronę młodszego.
- Jak to?
- Znaczy wyszedł i nie mamy z nim kontaktu, jeśli się nie pojawi zaczniemy go szukać. Bo przecież kilka razy tak znikał i się pojawiał.
- Dobrze - odezwał się i wszedł do środka budynku.
______________________________________________________________________________________________
Dużo rozpisałam się. Podoba mi się ten rozdział :D Mam tylko nadzieję, że ktoś to czyta bo jak nie to nie wiem czy dalej pisać tą książkę.
CZYTASZ
in the name of love || hyunlix [ZAWIESZONE]
Fiksi PenggemarŚwiat Eastville jest to mroczne miejsce. Mieszka tam zaledwie 10 tysięcy ludzi. Z każdym dniem jest ich coraz mniej. Hyunjin jest członkiem grupy, która próbuje rozwiązać zagadkę tajemniczych morderstw. Nie idzie zawsze po ich myśli. Nie wiedzą co...