Jak zacząć pisać? Moje początki - część 4

4 1 0
                                    

Wszystkie moim zdaniem ważne aspekty dotyczące pisania/tworzenia omówiłam wcześniej. Ja uważam, że one są ważne, że bez nich po prostu dobrze się pisać nie da. Wiele osób może mieć na ten temat inne opinie. Moim zdaniem są rzeczy, których możemy się nauczyć i takie, które mamy albo nie, z którymi przychodzimy na świat.

Sprowadza się to do stwierdzenia: ,,albo się umie pisać albo nie". Trochę tak, że albo się ma słuch muzyczny albo nie, albo się ma talent plastyczny albo nie, albo się ma poczucie rytmu albo nie, albo się ma zdolność zapamiętywania albo nie, albo się ma pamięć fotograficzną albo nie.

No, kurcze, są rzeczy, których przeskoczyć się nie da i chyba należy do tego podejść z pokorą. Nie mam tego, ale w zamian zapewne mam coś innego i w innej dziedzinie rozwijać się mogę i odnosić sukcesy.

No, ale wróćmy do meritum. Jesteśmy po rozmowach w wydawnictwie i mamy wyznaczony termin oddania gotowej książki, gotowego tekstu do wydawnictwa.

Jak to zrobić? Jak dotrzymać terminu? Często się słyszy: ,,brak mi weny".

Co to jest wena? Natchnienie? No, co to tak naprawdę jest wena?

Czymkolwiek by nie była jest moim zdaniem przereklamowana. Załóżmy, że mamy oddać książkę do wydawnictwa za trzy miesiące, a wena nie przychodzi i cholera wie, kiedy przyjdzie. Za miesiąc? A może za rok? Gorzej jak za dwa lata. Co wtedy?

Pozostaje systematyczność i regularność. I da nam to dużo więcej niż wspomniana wena.

Siadamy przed laptopem, ale nie wchodzimy na social media, nie gadamy ze znajomymi. Trudno czasem usiąść przed tym laptopem. Czasem mamy taki wewnętrzny opór, czy też niepokój, że nic nam się nie uda napisać, że wymyślamy sobie tysiąc prac, obowiązków, powodów, które służą nam do usprawiedliwiania się przed samym sobą, że nie mogliśmy dziś nic napisać. W slangu pisarskim nazywa się to ,,pastowaniem biurka"

I to właśnie musimy przełamać. Musimy usiąść, musimy otworzyć naszą książkę. Musimy się wyciszyć i skoncentrować na tekście. Ci, którzy piszą według konspektu chyba mają w tym momencie ułatwione zadanie. Mają plan i na kolejnym punkcie tego planu powinni się skupić.

A co z tymi wszystkimi co piszą na spontanie, tak jak ja?

Wydawać się to może śmieszne, ale trzeba napisać zdanie, choćby jedno zdanie. I w moim przypadku jedno zdanie pociąga za sobą drugie, a drugie zdanie pociąga kolejne. I idziemy do przodu. Z każdą godziną, z każdym kolejnym dniem idziemy do przodu.

I patrzcie co nam z tej analizy wyszło. Trzeba po prostu USIĄŚĆ przed laptopem, przed swoją pracą. USIĄŚĆ i tak siadać każdego dnia :)

Nieważna jest ta moim zdaniem przereklamowana wena, jest czy też nie ma. Trzeba usiąść przed laptopem, przed swoją pracą. Systematyczność. Regularność. Do tego wszystko się sprowadza.

Gdybym miała napisać, czym jest wena dla mnie, napisałabym, że to są dni, w których bardzo łatwo mi się pisze. Właściwie samo się pisze a ja tylko stukam w klawiaturę. Gdy weny nie ma to ciężko się pisze. I dużo wolniej się tworzy. Każde zdanie jest tak jakby wymęczone. My jesteśmy zmęczeni.

W swojej pracy miałam i tak, i tak. Wiadomo, gdy się pisze tyle lat co ja, to trudno o to bym gorszych momentów nie miała. Miałam i to wiele razy.

Co się jednak okazuje? Przynajmniej ja tego doświadczyłam i to również wielokrotnie choć zapewne nie jest to żadną regułą, czy zasadą, ale u mnie często tak było.

Fragmenty, rozdziały napisane pod wpływem tej niby weny okazywały się po przeczytaniu słabe, czasem bardzo słabe. A przecież tak pięknie się pisało! Z taką łatwością! I porażka! Myślę, że nie zawsze tak jest. I sądzę, że nie każdemu musi się to przytrafiać. Mnie się przytrafiało.

Fragmenty, rozdziały, które pisało się z trudem, opornie, po przeczytaniu okazywały się dobre. Były spójne, logiczne i mimo ich wymęczenia wcale nie brakowało w nich emocji.

I tak w życiu bywa.

A teraz nie pozostaje mi nic innego jak życzyć wam owocnego pisania, wielu pomysłów, ciekawego ujęcia ich i przedstawienia w równie interesujący sposób.

I trzymam mocno kciuki za wszystkich piszących.

Jak powstają moje książki oraz osobiste rozkminy.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz