~ Chapter 9 ~

158 25 8
                                    

Zapanowała cisza.
Obaj chłopacy stali przed sobą w dużej odległości.
Leander przyglądał mu się z zaciekawieniem starając się rozszyfrować to, co malowało się na twarzy Sallowa od paru sekund. Nie był jednak w stanie tego opisać.
- Nie chcę już nawet pytać, skąd to wiesz. Chce tylko wiedzieć czy coś między nimi zaszło. - brunet odezwał się nagle stanowczo, jednak przy wymawianiu trzech ostatnich słów jego głos się złamał.
- Całowali się. Bardzo namiętnie. - Powiedział rudowłosy i odbił się od poręczy idąc w stronę brązowowłosego pozwalając na rozniesienie się po korytarzu dźwięku jego obcasów.
Gdy znalazł się blisko niego, mógł lepiej przyjrzeć się jego minie.
Wykrzywiona w złości, spojrzenie wbite w bliżej nieokreślone miejsce, drżące ręce, nierówny oddech i wargi, które były okropnie pogryzione i zeschnięte.
Sebastian w pewnym momencie zaśmiał się i pokręcił głową nie mogąc uspokoić szaleńczego bicia serca.
- Jasne. Dzięki że mi o tym powiedziałeś - rzucił tylko po czym odwrócił się od niego i zaczął nerwowo iść w głąb Hogwartu.
Wysoki chłopak odprowadził go wzrokiem wbitym w jego plecy i westchnął ciężko.
Zapowiadał się ciekawy wieczór.

Sebastian przemierzał zamek poszukując tej jednej, jedynej osoby. Wypatrywał burzy loków w stojących przy ścianach grupkach. Biblioteka - nic. Wielka sala - nic. Dziedziniec i inne pomieszczenia - pusto.
Zacisnął pięści i następnie uderzył jedną z nich mocno w ścianę nie zwracając uwagi na rozchodzący się ból.
Nie dochodziło do niego to, co usłyszał. Z jakiegoś powodu nie mógł dopuścić do siebie myśli, że Ominis miał swój pierwszy pocałunek z kimś.. takim okropnym. Nie mógł też zrozumieć tego, dlaczego się tak tym przejmuje. To nawet nie powinna być jego sprawa, a jednak.. nie podobało mu się to i z jakiegoś powodu to on chciał być tym pierwszym. To on chciał posmakować jego ust i to on chciał być dla niego kimś.. ważnym.
Przyłożył roztrzęsioną rękę do skroni i potarł ją dopiero teraz orientując się, jak bardzo to wszystko go przerasta. Nie potrafi sobie poradzić z tym całym zajściem, z tymi wszystkimi emocjami które w nim siedzą od tygodni.
Bolało go serce w taki sam sposób, jak wtedy gdy widział cierpiącą Anne.
- Hej, wszystko w porządku? - padło gdzieś z oddali, jednak Sebastian puścił to mimo uszu.
Nie miał ochoty na rozmowę. Miał ochotę na walkę.
W pewnym momencie jednak mignęło mu coś przed oczami. Gdy spojrzał przed siebie, widział za jedną ze ścian chowającą się szatę w odcieniach czerni i czerwieni oraz kawałek rudych włosów.
Garreth Weasley - pomyślał.
Ruszył w jego stronę czując jak jego bicie serca gwałtownie przyśpiesza. Parę osób dostało z ramienia i coś powiedziało, jednak nie to było teraz ważne. Gdy skręcił w stronę miejsca w którym go widział, rudowłosy stał tam i się mu przyglądał. Ale coś było nie tak.
Twarz chłopaka nie była ozdobiona w ten cholerny, wkurzający uśmieszek.
Mimo to, Sebastian ruszył w jego kierunku i złapał go za gardło przyciskając z całej siły rudzielca do ściany.
- Ghaa! - wyrwało mu się z ust gdy uderzył głową w mur. Zacisnął zęby i złapał Sallowa za jego rękę starając się ją z siebie zdjąć, jednak gdy poczuł jak coś wbija mu się w brzuch, zrozumiał, że była to różdżka, dlatego przestał się szamotać.
Nie wiedząc czemu, miał wrażenie że Sallow był niebezpieczny. Nie wydawało mu się, że użyłby na nim Accio czy też innego zaklęcia. Prędzej powiedziałby, że od chłopaka biła nieco.. inna energia. Coś jak.. rządza krwi.
Sebastian rozluźnił nieco uścisk pozwalając chłopakowi złapać oddech, który ten jak najbardziej to wykorzystał.
- Mogę wiedzieć, co Ty na Melina odpierdalasz? - warknął w jego stronę Sallow, który coraz mocniej wbijał kawałek drewna w jego brzuch.
Rudowłosy nieco się skrzywił, gdy strach sparaliżował jego ciało. Nie spodziewał się tego po nim.
- Chodzę po Hogwarcie. Na co Ci to wygląda? - spytał i pomimo strachu się uśmiechnął.
- Nie wkurwiaj mnie. - Zbliżył swoją twarz do jego i spojrzał mu głęboko w oczy, w których Garreth mógł zobaczyć coś więcej i.. było w tym coś przerażającego.
- Nie wiem o co Ci chodzi - mruknął i przełknął ledwo ślinę, gdyż dłoń chłopaka znów zacisnęła się mocniej.
- Nie ja tu jestem ślepy, Weasley. Myślisz że nie widzę tego co odpierdalasz?! - krzyknął brunet zaczynając trząść się ze złości.
- Ominis wybrał, Sebastianie Sallow. Wybrał mnie, nie Ciebie.
- Co to za bzdury? - puścił go i zaczął się na niego patrzeć żałośnie.
- Ja i Ominis się całowaliśmy i to on wyszedł pierwszy z inicjatywą. - rudowłosy uniósł kącik ust do góry, co Sebastian skomentował krótkim śmiechem.
- Oh, zdecydowanie! To byłoby dziwne, gdyby po wypiciu Amortencji Ominis nic by nie zrobił - brązowooki zmarszczył brwi i zacisnął rękę na różdżce.
Oczy rudowłosego rozszerzyły się, gdy zrozumiał że Sebastian się dowiedział. Czy była to zasługa Avery?
- Oh, więc wiesz - uśmiechnął się jednak po chwili.
- Najwidoczniej jesteś zbyt słaby, żeby się umieć z tym ukrywać. Nic dziwnego, że pomimo twojego obrzydliwego charakteru przydzielono Cię do Gryffindoru, skoro nie potrafisz zadbać o dyskrecje. - Zadrwił z niego Sallow po czym zmrużył oczy. - Jak długo jeszcze zamierzasz bawić się jak małe dziecko?
- Ah, rozumiem - Garreth spuścił głowę w dół kryjąc się za lokami, które przysłoniły jego oczy. - Ciekawe jakie to uczucie przyglądać się dwóm całującym się osobą - mruknął i oparł nogę o mur za sobą.
- Skończ pieprzyć, Weasley. Inaczej pokaże Ci, do czego porównywalny jest ból który czuję.
- Oh, czyli słynny Sebastian Sallow ma uczucia? - skrzyżował ręce na piersi, jednak nie na długo. Znów złapały za dłoń Sebastiana, która zacisnęła się na jego szyi.
- Ktoś musi zamknąć te niewyparzone usta. I nie będzie to Ominis, zboczeńcu. - powiedział niskim głosem i spojrzał na jego wargi - Ale nie martw się. Zadbam o to, że będziesz jęczał z bólu i błagał mnie o wybaczenie, które nigdy nie nadejdzie.
- Grozisz mi? - spytał Garreth, nie mogąc rozszyfrować nagłej zmiany nastawienia chłopaka.
Sebastian był dla niego momentami chodzącą zagadką i pomimo tego że strach znów opanował jego ciało, nie chciał tego po sobie pokazać - W takim razie spotkajmy się dziś przy Zakazanym Lesie. Zobaczymy, kto będzie prosił drugiego o wybaczenie. - Powiedział z pewnością siebie.
Poczuł mimo to nutkę podniecenia która opanowywała jego myśli. Nie miał nigdy okazji walczyć z równym sobie na poważnie. Lekcji obrony przed czarną magią nie mógł do tego porównać.
- Radzę się nie spóźnić. - Mruknął Sallow i puścił go. Jego wzrok się zmienił. Stał się nagle pusty, pozbawiony emocji. Zupełnie jakby.. wyzbył się człowieczeństwa.
Weasley nie wiedział tylko, w jak bardzo wielkie gówno właśnie się wpakował. Duma nie pozwalała mu się wycofać, dlatego gdy Sebastian odszedł zostawiając go samego na korytarzu, odetchnął z ulgą czując, jak jego oddech staje się nierówny.
Nie był do końca pewien, czy był to dobry pomysł zgadzać się na ten pojedynek, jednak ciekawość była silniejsza.

Tangled Snakes | Sebastian x Ominis | +18Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz