Rozdział trzydziesty. Powrót do domu.

139 26 293
                                    


Och, potoki Karoliny

Płyną w moich żyłach

Zagubiona się urodziłam

Zagubiona przyszłam

Zagubiona pozostanę

Taylor Swift ,,Carolina"


Marzanna stąpała po zielonej, mokrej od rosy trawie. Wiedziała, że nikt jej nie dostrzeże, jeśli nie będzie tego chciała, ale przez lata nauczyła się szczególnej ostrożności.

Kiedy stanęła przed leśną chatą, odgarnęła włosy za ucho, jakby potrzebowała jakiegokolwiek przygotowania do rozmowy. Potem powoli otworzyła drzwi i weszła do środka.

Pomieszczenie było pełne kurzu i brudu, do tego stopnia, że nawet jako boginka to odczuła i musiała wstrzymać oddech. Na podłodze leżały porozrzucane garnki i ubrania, z trudem poruszała nogami. Przy małym oknie stało łóżko, na którym siedziała oparta o ścianę Jarosława.

— Nic ci nie jest? — zapytała spokojnie Marzanna. — Domyślam się, że zawarłaś w koralach wiele magii.

— A wy je bezmyślnie zniszczyliście — prychnęła ze złością Jarosława. — Przyrzekałaś, że nie zrobisz krzywdy żadnej czarownicy.

— Wybór był między krzywdą twoją i Anny — odparła Marzanna. — Dlatego zdecydowaliśmy się na głosowanie. Moja siostra i Król Bełdan przechylili szalę.

— Oczywiście, stanął po stronie swojej ukochanej Anny, mimo że ona odpłaca mu się w taki sposób. Bardzo szlachetnie — skomentowała Jara. Z jej tonu wynikało, że wyobrażała sobie inną wersję wydarzeń.

,,Nieszczęsny Nadar potrafi okazać złość. Sama się dziwię, że tak dba o tę biedną dziewczynę" pomyślała Marzanna, skręcając palce. ,,Czy ta kobieta liczyła, że Anna mu podpadnie?".

— Wszyscy już wiemy, że chciałaś zranić Annę, ale pytanie: dlaczego? — spytała. — Nie była dla ciebie żadnym zagrożeniem.

— Mówiłam już. Dbam o zachowanie dziedzictwa. Szkoda, że wy tego nie potraficie — zadrwiła Jarosława.

— Ale Anna nie jest większy zagrożeniem dla pogańskich zwyczajów niż cała reszta tej wsi! — zaprotestowała Marzanna.

Jarosława nie odpowiedziała, a nawet odwróciła głowę. Marzanna patrzyła na nią, jednocześnie próbując przypomnieć sobie wszystko, co wiedziała o rodzinie Anny. Rozumiała, że dziewczyna nie życzyła sobie  kontroli, ale w tym momencie przydałoby się wiedzieć o niej dosłownie wszystko.

— Będziesz tak stać? — skarciła ją Jarosława. — Próbuję dojść do siebie po tym, co mi zrobiliście!

Marzanna wyszła bez słowa.

            Marzanna wyszła bez słowa

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Czarownica znad BełdanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz