Draco
Draco nie mógł być szczęśliwszy, że nie wrócił do Hogwartu na ostatni rok. W szkole panował bałagan. Snape'a zdawało się to nie obchodzić, a Carrowowie szaleńczo torturowali uczniów, zmuszając tych starszych do rzucania mrocznych klątw na pierwszoroczniaków.
Nie otrzymał konkretnych instrukcji, po prostu miał „zobaczyć, kto byłby otwarty na dołączenie do grupy". Wszyscy w końcu to zrobią, ale Czarny Pan chciał wiedzieć wcześniej, kto się nadaje i jest chętny do przyłączenia się do jego zwolenników. W rezultacie Draco błąkał się bez celu po szkole przed swoim ostatnim przystankiem w Pokoju Wspólnym Slytherinu. To, co tam zastał, wstrząsnęło nim. Teo, Blaise, Pansy i Daphne prowadzili coś, co wyglądało jak cholerny oddział ratunkowy dla grupy rannych pierwszoroczniaków.
— Co się dzieje? — zapytał Draco.
Pansy pierwsza podniosła wzrok i rzuciła mu się w ramiona.
— Dzięki Salazarowi, nic ci nie jest! Słyszeliśmy plotki i nikt nie mógł się z tobą skontaktować, myśleliśmy...
— Nic mi nie jest, Pans — powiedział cicho. — Niektóre plotki są prawdopodobnie prawdziwe, nie wiem, co słyszeliście, ale on uważnie mnie obserwował. Nie chciałem ryzykować wplątania w to któregokolwiek z was.
Nie wiedział też, jak wytłumaczyć przyjaciołom, co się z nim stało. Miał przekonanie, że odwróciliby się od niego, gdyby im powiedział, że został przemieniony w wilkołaka, ale teraz nie był tego taki pewien. Sytuacja z Hermioną to zupełnie inna historia — taka, którą zachowa dla siebie.
— Co się dzieje? — zapytał ponownie, kierując swoje pytanie do Daphne, która do nich dołączyła.
— Powiedziano im, że mają rzucać Cruciatusa na swoich kolegów z rocznika, a kiedy tego nie zrobili, Carrowowie ich ukarali. Byli zbyt przestraszeni, by udać się do Skrzydła Szpitalnego, ponieważ ciągle są atakowani przez uczniów z innych domów, gdy tam przebywają. — Blondynka wzruszyła ramionami. — Więc im pomagamy. Co ty tu robisz, Draco?
— Załatwię to. To nie może dłużej trwać. Porozmawiam z nim.
— O tak, jestem pewien, że cię posłucha. Może przespacerujecie się po mugolskim Londynie, omawiając wady i zalety torturowania uczniów?— warknął Teo, bandażując rękę bladego chłopca.
— Oczywiście, że nie to miałem na myśli, Teo. Poprosił mnie, abym się tu udał i zobaczył, kto chciałby do niego dołączyć. Powiem mu, że obecny... reżim rozczarował dużą liczbę uczniów. Może uznać za stosowne zapanować na Carrowami.
Blaise i Teo pokiwali głowami, najwyraźniej nie widząc innego sposobu poradzenia sobie z tą sytuacją.
— Słuchajcie, nie mogę długo zostać, muszę wrócić wcześniej... chciałem tylko wiedzieć, czy ktoś z was czegoś nie potrzebuje.
— Nic nie możesz zrobić, Draco. Jest dobrze. — Pansy położyła uspokajająco dłoń na jego ramieniu i uśmiechnęła się, ale jej uśmiech nie objął oczu. — Nie powinieneś wracać przed wschodem księżyca?
— Wy wiecie. Skąd wiecie?
Twarz Draco poczerwieniała z zakłopotania i walczył, by utrzymać głowę w górze. Wilk warknął złowieszczo; nie podobało mu się zakłopotanie Draco.
— Alecto nie potrafi trzymać gęby na kłódkę. Wiemy też o Granger. — W głosie Blaise'a nie było złośliwości, ale Wilk nie był zadowolony, gdy inny mężczyzna mówił o Hermionie. — Ej, spokojnie, nic z tych rzeczy, kolego. Chociaż masz ładne oczy. — Blaise podniósł ręce w geście poddania się i Wilk się uspokoił.
CZYTASZ
[T] Lilie słonowodne
Fiksi PenggemarTytuł oryginału: Saltwater Lilies Autor oryginału: Elishadoesdramione Autor tłumaczenia: Arcanum Felis Zgoda na tłumaczenie: jest Beta: Kera Fandom: Harry Potter Para: Hermiona Granger/Draco Malfoy Rozdziały: 10 Gatunek: angst, hurt Klasyfikacja: E ...