6. A więc tak masz na imię

5.8K 448 277
                                    

Nogi mam jak z waty, kiedy próbuję iść u boku Jamesa. Jest mi słabo i ledwo oddycham, a serce chce mi chyba wyskoczyć z piersi. Łudzę się, że to żart, a mężczyzna przede mną wcale nie jest spokrewniony z moim chłopakiem. Ale wzrok mnie nie myli, ja naprawdę patrzę na faceta, z którym spędziłam upojną noc, a którego James wyraźnie nazwał swoim bratem.

Oblewa mnie zimny dreszcz. Jak ja to wytłumaczę Jamesowi? Wspominałam mu kiedyś, że zanim go poznałam miałam nieprzyjemną sytuację z mężczyzną, który postanowił uwieść mnie na imprezie i na drugi dzień zniknąć z mojego życia, ale jak miałabym mu teraz powiedzieć, że tym facetem był jego rodzony brat?

Chryste, co jeśli Asher teraz mu o tym powie?

Moje zdenerwowanie wzrasta, a puls zaczyna wariować. Chwieję się, gdy stopa drży mi na wysokiej szpilce, przez co tracę stabilność.

‒ Och, wybacz, skarbie. ‒ James przytrzymuje mnie, nie pozwalając bym upadła. Spowalnia tempo. ‒ Zapomniałem, że masz ubrane obcasy.

Trzymam się Jamesa jak ostatniej deski ratunku i nie mając wyjścia pozwalam mu się prowadzić wprost w paszczę jego brata. Asher jeszcze nas nie zauważył, będąc zajęty rozmową z jakimś mężczyzną, ale nie pociesza mnie to w żadnym stopniu. Nie ucieknę przed tym spotkaniem, a on na pewno mnie rozpozna.

W końcu wzrok Ashera kieruje się w naszą stronę. Najpierw zauważa Jamesa, do którego uśmiecha się na powitanie, ale potem dostrzega, że jego brat nie jest sam. Spojrzenie mężczyzny pada na mnie, a ja widzę, jak uśmiech stopniowo gaśnie na jego ustach. Dębieje, będąc w ewidentnym szoku, co utwierdza mnie w przypuszczeniu, że mnie poznał. Ostatni płomień nadziei, który żywiłam, gaśnie. Miałam nadzieję, że nie będzie mnie kojarzył, bo byłam dla niego jedynie jedną z wielu kobiet na jedną noc. Ale jego wzrok utkwiony we mnie i zaszokowana mina pozbywają mnie złudzeń.

Przełykam ciężko ślinę, bo choć zatrzymujemy się tuż przed nim, mężczyzna nadal patrzy na mnie, jakby nie wierzył, że naprawdę mnie widzi. Najwyraźniej do niego też właśnie dociera kim jestem dla jego brata i co to wszystko oznacza.

‒ Asher, poznaj Arię, moją dziewczynę ‒ przedstawia mnie James, obejmując w pasie.

Drugi mężczyzna mruga, otrząsając się z chwilowego szoku. Wyraz niedowierzania na jego twarzy znika, zastąpiony szarmanckim uśmiechem. Znowu mam przed sobą tego samego czarującego mężczyznę, którego poznałam w klubie trzy miesiące temu.

Posyła mi pewny siebie uśmiech, lustrując moją twarz.

‒ Aria ‒ powtarza za bratem, a jego niski tembr głosu pobrzmiewa wyraźnym zainteresowaniem. ‒ A więc tak masz na imię.

Oblewa mnie żar, gdy wyłapuję drugie dno jego słów. W klubie nie poznał mojego imienia. Nie zdążyliśmy się sobie przedstawić, zbyt zajęci zdejmowaniem z siebie ubrań.

Spinam się wewnętrznie. Obawiam się, że Asher zaraz napomknie Jamesowi, że już się poznaliśmy. Patrzę na niego, a mój wzrok zapewne wyraża równocześnie przerażenie i nieme błaganie.

‒ Czyli to o tobie mój brat nawija przez ostatnie tygodnie dwadzieścia cztery na dobę.

‒ Nie przesadzaj! ‒ zaprzecza ze śmiechem James. ‒ Aż tak dużo nie mówiłem.

‒ Wystarczająco dużo, bym znał twoją dziewczynę równie dobrze jak ty. ‒ Przenikliwe spojrzenie Ashera sprawia, że moje wnętrzności zwijają się boleśnie. Jestem pewna, że znowu specjalnie zawarł w swoich słowach ukryte znaczenie, które rozumiem tylko ja.

Odwzajemniam jego spojrzenie, błagając go w myślach, by nie powiedział nic swojemu bratu. Nie wiem czy mężczyzna to dostrzega, ale cały czas wpatruje się we mnie z delikatnym uśmiechem błąkającym na idealnie skrojonych ustach. Zdradzają go jedynie oczy, które są wypełnione narastającą złością.

Ten drugiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz