Rozdział 7

201 7 0
                                    

Kiedy odebraliśmy już dwa Fazer blasty ruszyliśmy w stronę, gdzie znajdowali się Freddy a także Moon po drodze spotkaliśmy Roxy, którą ogłuszyliśmy i szybko uciekliśmy od niej. Bardzo się cieszyłam, z tego powodu że mamy te pistolety teraz o wiele łatwiej nam było uciekać przed tymi animatronikami. Po jakimś czasie byliśmy już przed drzwiami, za którymi powinni znajdować się Moon, a także Freddy, kiedy drzwi się otwarły podbiegł do nas Moon, przytulając mnie oczywiście oddałam przytulasa i się cicho zaśmiałam.
– Widzę, że udało się wam wygrać rozgrywkę – popatrzył się na mnie i na Gregorego duży misiek, na co pokiwaliśmy szczęśliwe głowami. Po chwili Moon musiał się odsunąć ode mnie, z czego nie był najwyraźniej zadowolony pewnie, by wolał teraz leżeć w łóżku i się przytulać do mnie.
– To teraz, gdzie idziemy? – spytałam się patrząc na moich towarzyszy po sekundzie można było usłyszeć jak Gregorego żołądek domaga się jedzenia.
– No to idziemy coś zjeść – odpowiedziałam na swoje pytanie, uśmiechając się lekko i patrząc na chłopca, który uśmiechał się nie winnie. Zadecydowaliśmy, że pójdziemy do atrakcji Chici aby się najeść i w międzyczasie poszukać jakichś przydatnych rzeczy ponieważ tam jeszcze nie było Gregorego aby przeszukał pomieszania. Freddy i Gregory szli sobie z metr przede mną i przed Moon'em, rozmawiając ze sobą na różne tematy. Natomiast pośród mnie i animatronika który z nudów robił akrobacje panowała niezręczna cisza, którą bałam się przerywać. Cisza trwała jeszcze z trzy minuty, ponieważ animatronik stwierdził, że za długo był cicho.
– Chciałbym ci podziękować – zatrzymał się chwytając delikatnie moją dłoń, jakby się bał, że ją zrani.
– Za co? – spytałam trochę zdziwiona, a także zaciekawiona odpowiedzą.
– Za to, że mimo tego, co ci zrobiłem, to i tak mi pomogłaś wtedy w parts and service – odpowiedział, patrząc się na mnie swoimi czerwonymi oczami, które świeciły w ciemności.
– Dzięki tobie nie będę już kontrolowany przez tą Vanny czy jak jej tam było – powiedział, przybliżając się do mnie i przytulając się nie za mocno, aby czasem mnie nie udusił.
– Nie musisz przecież dziękować mimo tego, że nie znamy się długo to ty, a także Sun staliście się dla mnie ważni – powiedziałam, odwzajemniając uścisk i gładząc swoją dłonią jego plecy na ten czyn Moon się uśmiechnął. Kiedy dotarliśmy już do naszego celu podróży weszliśmy do środka, a nas oślepiło światło lamp najwyraźniej tutaj światło było włączone nie to co ja korytarzach. Popatrzyłam się w miejsce, gdzie przedtem stał sobie Moon, ale na jego miejscu zjawił się Sun. Od razu, gdy go zobaczyłam na mojej twarzy pojawił się duży uśmiech, który Sun odwzajemnił. Poszłam z Gregorym w stronę kuchni, aby zrobić coś do jedzenia i przy okazji do picia, a w międzyczasie animatroniki ze sobą rozmawiały na jakieś tam tematy. Po pół godzinie jedzenie i picie było już gotowe, kiedy wyłożyłam pizzę z piekarnika Gregory szybko wziął jeden kawałek dla siebie i zaczął go powoli jeść, uważając, aby się nie poparzyć. Ja natomiast wzięłam sobie kubek z kawą i zaczęłam pić byłam na szczęście trochę głodna, ponieważ przed tym wszystkim jadłam w daycare z dziećmi. Jest już sobota, a wtedy kiedy są weekendy mamy wolne, więc pizzeria jest zamknięta i otwierana jest dopiero w poniedziałek mogę chociaż odpocząć od tych wszystkich dzieci biegających po daycare pomyślałam sobie. Popatrzyłam się na Gregorego, który jadł już trzeci kawałek pizzy uśmiechnęłam się lekko na ten widok, czochrając mu włosy.
– Widzę, że byłeś bardzo głodny – uśmiechnęłam się biorąc jeden kawałek pizzy i zajadając się, nim powoli chłopiec na moje słowa pokiwał głową. Kiedy byliśmy już najedzeni i mniej więcej wypoczęci wyruszyliśmy w dalszą drogę w między czasie Sun znowu zamienił się w Moon'a przez to że światła na korytarzu dalej były wyłączone teraz musieliśmy się kierować do jednego z biur, aby odebrać jakąś kartę. Po dłuższej chwili byliśmy już na miejscu od razu, kiedy weszliśmy rozniósł się alarm, który pewnie inne animatroniki usłyszą i przyjdą po nas. Nie minęły nawet dwie minuty, a już mogliśmy usłyszeć zbliżające się kroki, które z każdą chwilą stawały się coraz głośniejsze. Freddy zamknął prawe drzwi, a Moon lewe natomiast ja z Gregorym zaczęliśmy patrzeć na kamery, aby sprawdzić, jakie animatroniki się zbliżają i od której strony.
– Zbliża się Monty i Roxy – powiedziałam w tym samym momencie co chłopiec, patrząc się na animatroniki, które można było zobaczyć na kamerach. Po jakimś czasie mogliśmy usłyszeć głośne walenie w drzwi, które dobiegało z tej samej strony, po której znajdował się Monty.
– Musimy coś szybko wymyślić – powiedziałam, rozglądając się wokół siebie, szukając czegoś co pomoże nam uciec nagle moją uwagę przykuła duża wentylacja, do której ja, Gregory oraz Moon się zmieścimy gorzej było z Freddym był największy z nas i mógłby mieć problem popatrzyłam jeszcze na kamery czy przy drugich drzwiach znajdowała się jeszcze Roxy, ale nigdzie jej nie zauważyłam.

reader x moondrop/sundropOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz