"Łapy precz od mojej córki" cz.5

142 10 20
                                    

Y/n pov.

Po całym incydencie z tymi dwoma debilami wracałam do swojego domu lecz nagle usłyszałam głos Mk'a.

{Mk}: Hej Y/n! Zaczekaj! - zawołał chłopak.

{Y/n}: Co jest stary? - zapytałam.

{Mk}: Posłuchaj... Chciałbym cię z kimś zapoznać, masz jeszcze czas?

{Y/n}: No ok, ale szybko.

Chłopak chwycił mnie za rękę ciągnąc do swojego pojazdu. Zapiął pasy i wcisnął pełny gas. Jechaliśmy z taką prędkością, że aż zaczęłam się modlić, aby przeżyć. Słyszałam za nami trąbienie innych aut, to pewnie przez nas. Jechaliśmy na jakąś górę, przez całą drogę widziałam opuszczone domki po których skakały prze słodkie białe małpki, jednak pewnej chwili dostrzegłam... swój stary dom. Ile pięknych wspomnień przeżyłam w tym miejscu z moim dziadkiem. Dlaczego akurat mnie to spotkało? Czemu to mój dziadek akurat miał zginąć? Czułam jak delikatnie łzy pojawiły się w moich kącikach oczu.

{Mk}: Y/n... Wszystko dobrze- spytał Mk.

Szybko otarłam łzy i powiedziałam, że wszystko ok. Za nim się obejrzeliśmy dojechaliśmy na sam szczyt, gdzie znajdował się jakiś pałac(?) ( Nie wiem co to było za miejsce ok? )
Mk wyłączył auto i wysiadł łapiąc mnie za rękę.

{Y/n}: Mk?

{Mk}: Tak?

{Y/n}: Nie powiedziałeś mi komu chcesz mnie przedstawić. Mogę wiedzieć kto to taki? 👉👈

{Mk}: Dowiesz się. 😌

Nienawidzę kiedy ktoś nie mówi od razu co ma na myśli, to po prostu irytujące, ale mam to w d# pie.
Mk podszedł do wielkiej drewnianej bramy i w nią zapukał, na co otworzyła się ujawniając w środku wielki plac, idealny do treningu.

{Y/n}: Mk... Czy ty mnie chcesz przedstawić Mo-

{???}: Siema młody! Dopiero trzy dni minęły, a ty już tutaj? - odezwał się nieznajomy głos

Trochę się wystraszyłam, więc schowałam się za Mk'em, gdy nagle przed nami stanął sam Monkie King. Byłam w szoku. Największy bohater na świecie stoi tuż przede mną. Czułam jak ciśnienie mi się podwyższa, bałam się mu pokazać, ponieważ w końcu jest to wróg Pana Macaque'a.

{Mk}: Hej Monkie King! Chciałem ci tylko kogoś przedstawi.

Chwyciłam się bluzy Mk'a, żeby bardziej się za nim schować , moją twarz była cała czerwona że wstydu.
Mk się zaśmiał i poklepał mnie po głowie mówiąc:

- Hej no co jest? Nie wstydź się go.

{Wukong}: Kto tam się chowa~

Mk odwrócił się do mnie i podniusł mnie i postawił na przeciwko  swojego mentora. Byłam naprawdę czerwona, ale nie że mi się podobał! Od zawsze byłam nie śmiała wobec wysoko postawionych ludzi.

{Wukong}: Jaka ty jesteś malutka~ - zaśmiał się  Monkie King.

{Mk}: Mówiłem ci. 😌

Czułam się oburzona. Fakt jestem drobna, ale nie lubię jaki ktoś to mówi.

{Y/n}: Ja przynajmniej się umiem zachować, nie to co wy. 😒

{Mk}: Pfffff! No! Nieźle nam dowaliłaś.- zaśmiał się Mk.

{Y/n}: A ty tam styl pysk bo ty lepszy nie jesteś, tylko głupi by się dał zamknąć w tykwie. 🙄

{Mk}: Możesz mi już tego nie wypominać? Będę wdzięczny 🙂💢

{Wukong}: Ok ok dzieciaki, koniec kłótni, ja przepraszam za nazwanie cię malutką, tylko ty naprawdę jesteś urocza! - powiedział Monkie King, lekko miętoląc moje policzki.

Po kilku minutach wszyscy usiedliśmy na krawędzi urwiska zajadając przysmaki, które dał nam Małpi król.

{Wukong}: Słyszałem, że podniosłaś mój kostur. Trudno mi w to uwierzyć, ponieważ tylko istoty o nadprzyrodzonych mocach i wielkiej sile mogą go trzymać.

{Mk}: Widocznie jest coś w niej niezwykłego.

{Yn}: heh dzięki ☺️

Jednak po chwili Mk spytał kto jest moim mentorem, ponieważ zastanawiał się skąd umiem takocno walić. Bałam się powiedzieć prawdy, szczególnie, że jest ty Monkie King, ale postanowiłam sié przyznać.

{Yn}: Umm... Cóż... jest to...

Nie dokończyłam, ponieważ coś uderzyło w ziemię prosto między nami, przez co wszyscy odlecieliśmy do tyłu. Nagle ktoś chwycił mnie w stylu panny młodej, a potem odstawił na ziemię i trzymał blisko siebie. To był Pan Macaqua.

{Mk/Wukong}: MACAQUE!?

{Mac}: Co? Zdziwieni, że bronię swojego dzieciaka?!

{Wukong}: Twojego? Czyli ją sobie przywłaszczyłeś?

{Mac}: Chyba masz nie równo pod sufitem wiesz Wukong?!

{Wukong}: STYL PYSK! A ty może przestaniesz dręczyć mojego i być moim cieniem co?!

{Mac}: Kiedy w końcu przestaniesz owijać sobie wszystkich wokół palca? ~ Ja jestem dowodem na to, że nie wolno ci ufać.~

{Wukong}: HA! Kto to mówi.

Ta rozmowa trwała w nieskończoności. Oboje wrzeszczeli na siebie, raz jeden ignorował drugiego,który się na niego wydzierał. Nagle zobaczyłam, że ich ogony... merdają? To było dość dziwne.
No długiej i dosyć dziwnej kłótni Monkie King chwycił Mk'a za rękę i odlecieli na jego chmurze. Natomiast Pan Macaque utworzył swój portal  pod nami i przeteleportował nas do jego dojo. Z jego miny wynikało, że dostanę niezły opiepsz. Połknęłam ślinę czekając na dwa słowa, które do brze znam, czyli " Masz szlaban ", ale to się nie stało.

{Mac}: Czemu nie wróciłaś do domu jak ci kazałem ?

{Yn}: J-Ja przepraszam, n- nie chciałam, ja tylko...

{Mac}: Martwiłem się. Myślałem, że coś ci się stało. Nie rób mi tego więcej, zgoda? - zapytał prztulając mnie.

{Yn}: Zgoda... - powiedziała uraniając łzę szczęścia.

Nadszedł wieczór. Byłam nieco zmęczona, ponieważ Pan Macaque za kare kazał mi ćwiczyć moc klonowania przez całe popołudnie, ale obiecał, że po tym zabierze mnie na miasto. O ok. 18:00 wyszliśmy z dojo i poszliśmy do miasta. Głównym powodem tego, że szliśmy do miasta było kupienie jedzenia oraz ciuchów dla mnie. Fakt nie mieliśmy dużo pieniędzy, ale nie dawno zaczęłam pracować w pobliskiej piekarni księżycowych ciastek jako dostawca, po prostu chciałam nas wesprzeć finansowo. Po dotarciu na "rynek" weszliśmy do najbliższego sklepu aby kupić jedziecie, a potem ubrania dla mnie i dla pana Macaque'a. Była naprawdę zmęczona całym dniem, więc poszliśmy również do restauracji, abym nie zemdlała że zmęczenia i głodu. Po zamówieniu jedzenia powiedział panu Macaque'owi, że zaraz przyjdę ( oczywiście idę to toalety za rogiem xd ). Kiedy już dotarłam do toalet usłyszałam jakieś dziwne szepty, które dobiegały z ciemnej części uliczki. Poszłam sprawdzić co lub kto tak dziwacznie szepcze, ale zastałam tam jedynie małego kota...
To był kot od Mingwai, tej dziewczynki, którą spotkałam kilka dni temu, ale skoro jej kot tu jest, to gdzie jest ona? Zaczęłam się nieco o nią martwić, nie znamy się długo, ale nie mogę sobie wyobrazić tego, że mogło jej się coś stać.

{???}: Co się stało?~ Kogo szukasz w tej uliczce co?~

{Yn}: KIM JESTEŚ?!

{???}: Jestem kimś kto zna całą twoją historię oraz sekrety. Jestem istotą wszechwiedzącą. Jestem osobą, która wie jakie jest twoje przeznaczenie, o który ty sama nawet nie masz pojęcia!

Ten głos był dosłownie wszędzie, widać było tylko jakiś niebieski dym i słychać było tylko te szepty oraz tajemniczą osobę. Zaczęło mi się kręcić w głowie i wizja mi się urwała, a ostatnią rzeczą jaką widziałam zanim upadłam to niebieskie oczy w ciemności i straszliwą czaszkę.

JA NAPRAWDĘ PRZEPRASZAM ZA MOJE LENISTWO I ŻE TAK DŁUGO MUSIELIŚCIE CZEKAĆ 😫

See ya~

Mentor? A może nowa rodzina? Macaque x dziecko czytelnikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz