" Robi się groźnie " cz.6

127 13 13
                                    

Y/n pov.
Kiedy się obudziłam strasznie bolała mnie głowa z tyłu. Nie do końca  pamiętałam co się takiego stało. Moja wizja była trochę nie wyraźna i kręciło mi się w głowie, ale zastanawiałam się kto mnie tu zabrał. Po kilku minutach dojścia do siebie okazało się, że nie jest to dom Pana Macaque'a, tylko jakiś mały drewniany domek. Gdzie ja jestem? Chciałam podrapać się po głowie, gdy nagle zobaczyłam, że mam zawiązany na niej bandaż. Trochę mnie to nie zaniepokoiło, ponieważ nie wiedziałam co jest nie tak z moją głową, ale kiedy podotykałam ją okazało się że mam z tyłu głowy lekkie otarcie oraz GIGANTYCZNEGO guza. To naprawdę bolało. Postanowiłam sprawdzić gdzie konkretnie się znajduję, ale ciężko było mi wstać, jednak dałam radę. Po chwili usłyszałam czyjąś kłótnię dochodzącą zza drzwi. Chwyciłam za klamkę i popchnęłam je do przodu ukazując tym ogromną jaskinię. To był naprawdę piękny widok, wszędzie było słychać świergot ptaków odgłosy małych małpek oraz szum wodospadu. Po prostu muzyka dla moich uszu. Jednak prócz tego było słychać tą całą kłótnię. Zastanawiałam się kto tam wogule się kłóci, ale gdy byłam już nieco bliżej hałasu usłyszałam głos Pana Macaque'a. Była naprawdę szczęśliwa słysząc kogoś bliskiego, więc pobiegłam do niego na powitanie, jednak był tam z nim ktoś jeszcze, czyli Mk i Monkie King. Byłam wielce zaskoczona co oni tu robią, ale uświadomiłam sobie, że ewidentnie jestem na górze kwiatów i owoców.

{Mac}: Po jakiego chuja kradniesz mi dzieciaka?!

{Wukong}: Jasna cholera no znalazłem ją w tej alejce a ciebie tam kurwa mać nie było ok?!

{Mac}: To mnie trzeba było POSZUKAĆ A NIE ZABIERAĆ JĄ DO SIEBIE JAKBY TO BYŁO TWOJE!!

{Wukong}: TO TRZEBA BYŁO SIĘ ZAINTERESOWAĆ, CZY COŚ JEJ SIĘ NIE STAŁO TY POJEBIE!!

{Mk}: Matko boska...

To co właśnie oglądałam w tej chwili było prze komiczne. W życiu nie widziałam tak skłóconych osób , wyglądało to jakby byli małżeństwem xd. Widać było, że ta kłótnia ciągła się dosyć długo bo Mk prawie przysypiał.

{Yn}: Przestańcie już ok? Mk ma już dosyć.

{Mac}: Y/N!!

Pan Macaque krzyknął z radości podbiegając do mnie i przytulając z całej siły. Odwzajemniłam uścisk.

{Yn}: Powie mi ktoś co się stało?

{Wukong}: No cóż. Nie wiem czemu, ale kiedy szukałem Mk'a w mieście znalazłem ciebie w tej ciasnej alejce, nie wyglądałaś najlepiej, więc Cię zabrałem do siebie, ale temu oto debilowi to nie pasuje.

{Mac}: Weś spadaj na drzewo.

{Mk}: Ok, dosyć kłótni, teraz Y/n powiedz nam dlaczego tam zemdlałaś?

Nie do końca pamiętałam co się stało, ale ostatnią rzeczą jaką widziałam to, niebieskie oczy oraz czaszkę i słyszałam jakiś dziwny głos kobiety odbijający się echem. Po tym jak to powiedziałam Wukong i Macaque patrzyli na mnie jak zahipnotyzowani.
Mk również był zaskoczony tym co usłyszał. Nie wiedziałam o co im chodzi, ale też się niepokoiłam.

{Wukong}: Ona wróciła...

Wukong i Macaque opowiedzieli mnie i Mk'owi dosyć przerażającą historię o pewnym demonie zwanym LBD. Byłam przerażona, nie tym, że ten demon nas obserwuje, tylko tym, że wykorzystuje jakąś niewinną osobę. Jednak jest jedno pytanie które siedzimy w głowie, kto ją wypuścił i kogo opętał.

Skip time~

Ja i Pan Macaque wróciliśmy do naszego dojo. Od tamtej chwili Pan Macaque był bardzo nadopiekuńczy i starał się zatrzymać mnie w domu za wszelką cenę.

{Yn}: Przestań mnie pilnować na każdym kroku, mam tego serdecznie dosyć!

{Mac}: Po prostu się o ciebie martwię i nie chcę żeby ci się coś stało!

{Yn}: ALE JA NIE POTRZEBUJĘ ŻADNEGO OCHRONIARZA! MAM DOŚĆ! ŻAŁUJĘ ŻE CIĘ SPOTKAŁAM.

Pan Macaque nic nie powiedział tylko patrzył na mnie smutnym wzrokiem że małymi łzami w oczach. Po chwili ocknęłam się uświadamiając sobie co właśnie powiedziałam. Wybiegłam z dojo z wielkim płaczem. Trochę mi to zajęło zanim zdążyłam sié uspokoić. Postanowiłam wrócić i go  przeprosić.
Jednak kiedy wróciłam jego już tam nie było. Myślałam, że sam gdzieś wyszedł, jednak gdy weszłam do jego pokoju zobaczyłam na ścianie wielką świecącą niebieską dziurę, jakby ktoś ją wypalił niebieskim ogniem, a na podłodze był skrawek czerwonej peleryny Pana Macaque'a. Zaczęłam panikować, to teraz nie były żarty. Nagle niebo zrobiło się dziwnie niebieskie, a nad miastem pojawił się niebieski pentagram. Nawet się nie obejrzałam a coś wybuchło.

Czułam się naprawdę osłabiona, jednak kiedy się ocknęłam zobaczyłam, że jestem na jakiejś latającej łodzi, a koło mnie siedział Mk i jego ekipa oraz Monkie King. Gdy wszyscy zobaczyli, że się obudziłam odetchnęli z ulgą.

{Mei}: Dzięki Bogu, jednak żyjesz

{Tang}: Miałaś szczęście, że Mk cię znalazł.

{Yn}: Co... Co się dzieje i czemu lecimy na tej łodzi.

{Wukong}:Spokojnie młoda potem ci wszystko opowiemy ale teraz odpocznij, ty Mk z resztą też.

Ja i Mk poszliśmy do środka łodzi aby trochę odpocząć od tego dziwnego zdarzenia, jednak zastanawiałam się co się stało... z moim tatą.

Kontynuacja jutro

See ya😈

Mentor? A może nowa rodzina? Macaque x dziecko czytelnikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz