Prologue

556 27 0
                                    

Na niebie szalała burza. Piorun za piorunem leciał gdzieś w świat. Pomimo pogody tysiące osób krzyczało najgłośniej jak mogli nazwiska piłkarzy Chelsea.

Osiemdziesiąta siódma minuta dobiegała końca a wynik oznaczał dogrywkę. Jeden do jednego wraz z Realem Madryt.

Chodź wierzyłam, że dadzą radę jeszcze wygrać, czułam że będę czuć stres pół godziny więcej. Od kilkudziesięciu minut trzymałam kciuki najmocniej jak mogłam. Klub który kocham od małego nie mógł wypaść w tym momencie z ligi mistrzów. Tak ciężko pracowali aby wciąż dążyć do wygranej.

Koszulka z nazwiskiem Mudryka na moich plecach już dawno była przemoczona. Podobnie jak cała reszta mojego ciała.

Doliczona została jedna minuta. Gracze w niebieskich koszulkach zbliżali się do bramki przeciwników. Była na tyle blisko że widziałam idelanie co się dzieje.

- Havertz, João Félix. GOOL! - usłyszałam z mikrofonu.

Stadion aż zadrżał przez cieszących się ludzi. Nie wierzyłam w to. Udalo się. Wygrali!

João Félix stanął przed trybunami na moment. Poparzył się lekko w górę gdy nasze wzroki się spotkały. Jego śliczne brązowe oczy wpatrywały się w moje. Przez chwilę zastanowiłam się, czy to na pewno na mnie zatrzymał swój wzrok. Lecz gdy uśmiechał się, widząc moje zakłopotanie, byłam już pewna.

Tę chwilę przerwali jednak jego koledzy, wskakując na niego i ciesząc się z wygranej. Uśmiech sam wymalował się na mojej twarzy. Czułam jednak dziwne uczucie.

Uczucie, że to wydarzenie, nie było nic nie znaczącym przypadkiem..

A case of luck || João Félix [PL] [WSTRZYMANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz