nothing is by chance

441 32 6
                                    

Schodziłam po schodach próbując z nich nie spaść. Ludzie przepychali się jak nie normalni chcąc jak najmniej zmoknąć.

Kocham Wielką Brytanię.

Trzymałam się poręczy po mojej lewej czekając aż kilka osób przejdzie. Zapewne moja przyjaciółka już dawno jest pod jakimś daszkiem ale ja głupia próbuje nikogo przez przypadek nie uderzyć.

Taka już jestem, nie chciałam wychylać się spośród tłumu, najlepiej jakby nikt mnie nie zauważył. Chodź marzyłam przeżyć przygodę o której będą pisać w gazetach. Nie doczekanie.

Gdy miałam stanąć na ostatnim schodku ktoś popchnął mnie do przodu. Zamknęłam lekko oczy będąc gotowa na spotkanie prosto z podłogą.

Mija jedna, dwie, trzy sekundy a tu nic. Czuję jak czyjaś silna ręką podnosi mnie do pionu.

- Musisz być ostrożniejsza - usłyszałam tuż za mną.

Odwróciłam się a moim oczom ukazał się sam, João Félix.

- Zdecydowanie będę. Dziękuję. - odpowiedziałam wciąż zdezorientowana.

- Pozwolisz że cię odprowadze? Aby nic ci się nie stało oczywiście. - zapytał pokazując dłonią kierunek przed nami.

- Skoro nalegasz... -

- Nie zachorujesz? - zapytał idąc koło mnie wolnym krokiem.

- Nawet jeżeli, nic to nie zmienia. -

- we wtorek mamy mecz, jeżeli będziesz chora nie przyjdziesz. -

- W tygodniu to ja studiuje, wybacz ale nie zobaczymy się. - zaśmiałam się.

- A szkoda, zdradzisz mi swoje imię piękna niewiasto? - zapytał.

Spodobało mi się jak złapał typ mojego sarkazmu. Coś czuję że się polubimy.

- Estela, panie Felix. -

W ramach podziękowania za tą wielką tajemnicę wziął moją dłoń i pocałował jej górną część.

- W takim razie, do następnego spotkania, Estelo. - powiedział puszczając mi oczko i odszedł w nieznanym mi kierunku.

Sekundę później koło mnie pojawiła się moja przyjaciółka równie zdziwiona jak ja. Chodź pomimo deszczu jestem pewna, że moje rumieńce było widać doskonale.

• • •

- Elka wstawaj! - krzyknęła moja przyjaciółka gdzieś z innego pokoju.

Jak ja nienawidzę poniedziałków.

Kolejny tydzień na uczelni czas zacząć. Cieszę się niezmiernie. Gdy tylko wygrzebałam się spod kołdry odrazu tego pożałowałam. Było zimno jak cholera. Mogłam zamieszkać w Hiszpanii.

Założyłam na siebie czarne zwykle dresy, do tego biały top i szara bluzę. Włosy rozczesałam i związałam kitkę. Spiełam je klamerką u góry i zabrałam się za robienie makijażu. Mój dzisiejszy makijaż niczym się nie wyróżniał. Nałożyłam korektor, tusz do rzęs, lekko wykonturowalam twarz i nałożyłam błyszczyk na usta.
W takim czułam się dobrze i nie zamierzałam robić nic innego bo i tak zapewne zasnę na wykładach.

Wzięłam swoją torbę i zeszłam na dół. Poczułam zapach cudownych tostów zrobionych przez Abby. Od razu zabrałam się za ich zjedzenie. Oczywiście nie wcisnęłam w siebie za dużo dlatego 1,5 tosta powinno wystarczyć na najbliższe parę godzin.

Pożegnałam się z przyjaciółką wcześniej pakując jeszcze kilka potrzebnych rzeczy na przeżycie dzisiejszego dnia i wyszłam z domu.

• • •

Dzień na uczelni minął mi wyjątkowo przyjemnie. Może dlatego ze połowę dnia przespałam? No cóż, nie każdy przedmiot jest ciekawy. Dziś była wyjątkowo ładna pogoda dlatego do domu wracałam spacerkiem. Była godzina osiemnasta. Pomimo tego nie martwiłam się za bardzo tym, kto kręci się w mieście. Chodź mówiłam rodzicom, że będę uważać.

W trakcie powrótu zatrzymałam się w sklepie aby zakupić kilka potrzebnych produktów do przeżycia reszty dnia. Skręcając w ostatnią uliczkę prowadzącą do mojego domu zauważyłam tłum ludzi. Dziwiło mnie to, ponieważ nie była to jedna z bardziej znanych ulic w Londynie.

Zauważyłam, że stoją koło jakiegoś auta. Nie widziałam dokładnie kto w nim siedzi. Ludzie jednak zachowywali się jakby zdziczeli. Krzyczeli, robili zdjęcia itd. Przechodząc tuż obok przekręciłam oczami będąc zażenowana ich zachowaniem. Kątem oka spojrzałam do środka auta. Ktoś jednak już mnie zauważył. Nie byłam pewna czy to na pewno on, ale krzyki nastolatek upewniły mnie że ślepa nie jestem.

To był João Félix.

Zauważył mnie, ponieważ nie odrywał ode mnie wzroku. Musiałam przerwać jednak ten kontakt wzrokowy przechodząc na drugą stronę ulicy.
Otwierając drzwi od domu ostatni raz spojrzałam w stronę auta, jego kierowca wciąż nie odrywał ode mnie wzroku. Pomyślałam że to całkiem urocze, dlatego się uśmiechnęłam.

Nie sądziłam jednak, że to nadal nie był przypadek...

• • •

Jest tu ktoś?? :)

A case of luck || João Félix [PL] [WSTRZYMANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz